Strony

wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 30

Hejka!
Wreszcie coś napisałam. W cholerę krótkie, ale wena do tego opowiadania mi się kończy. Jest to ostatni rozdział. Następny jest epilog. Szykujcie się na szok. Buahahahahahahahahahahaha!
Zresztą zobaczycie. Mam nadzieję, że to krótkie coś a la rozdział się spodoba, a wiedzcie, że to jest pisane ostatkiem weny.
A propo weny. Brak weny do tej historii, pozwolił mi na napisanie innej, którą będziecie mogli poznać w piątek ;) Tylko będzie ona na nowym blogu. Nowy blog, nowa historia. Zresztą zobaczycie ;)
Enjoy,
Wiki
______________________


Drzwi się powoli otworzyły, a my patrząc się po sobie zastanawialiśmy się, przy najmniej ja, co dzieje się w tych ciemnych czeluściach. Było to coś nie znanego,a ja bardzo nie lubię tracić kontroli nad tym co się dzieje wokół mnie. To potworne uczucie kiedy tracisz panowanie nad WŁASNYM życiem.Chodź u mnie to nie jest nic nowego. Zawsze ciężko wyczuć co mnie spotka następnego dnia. Myślę, że ten tam na górze, sam nie wie co wykombinuję następnym razem. Albo co mi się stanie. Ten strach ,który mnie ogarnia... To już rutyna, Jednak tym razem miałem wrażenie, że moje dotychczasowe doświadczenia nie będą miały odzwierciedlenia w tej sytuacji.
Przejechałem ręką po ścianie i dotknąłem włącznika. Nagle się zrobiło jasno. Ten blask na oślepił na moment. Przetarłem szybko oczy. Aż łzy mi same poleciały z oczu. Przerażający ból. Szybkim spojrzeniem obrzuciłem pokój. Taki sam jak wcześniejsze, tyle, że tym razem na samym środku ktoś leżał. Jakaś kupka szarych szmat. I blond czupryna.
Spojrzałem na Duffa. On sam miał zdziwiona minę. Kto to do cholery jest?
Powoli podeszliśmy do tej osoby i delikatnie przewróciliśmy ją na plecy. Okazało się, że to jakaś dziewczyna. Zdziwił nas widok jej takiej umorusanej. Bałem się trochę. No nie wiadomo jak to z nią będzie. Nie wiem czy już pytałem, ale DO CHOLERY DLACZEGO MY TU JESTEŚMY?!? Zauważyłem, że moje ręce zaczynają się trząść. Przeszła przez moje ciało fala gorąca. Ile my tu jesteśmy? Dzień? Myślę, że nie krócej, bo głód nie następuje szybko. Popatrzyłem na przyjaciela. Jego twarz poszarzała i widać, było, że nie jest z nim najlepiej.
- Duff.- zacząłem niepewnie rozmowę.- Obawiam się, że...
- Się zaczyna.- dokończył za mnie. Przełknąłem głośno ślinę. Co my teraz do kurwy nędzy mamy ze sobą zrobić? Jeszcze ta dziewczyna.
- Może by tak ją obudzić?- zapytał.
- Myślę, że to dobry pomysł.- podnieśliśmy ją i usadziliśmy na krześle obok. Lała nam się z rąk. McKagan musiał ją przytrzymywać, żeby siedziała w miarę prosto. Ja z wahaniem zacząłem nią trząść. Wydała z siebie ciche westchnięcie i tyle. Sprawdziłem jej jeszcze puls. Był ledwo wyczuwalny. Postanowiłem pujść na całość i zrobić to co należy w takiej sytuacji. Uderzyłem ją mocno w policzek. Od razu zadziałało. Otworzyła odrobinę oczy.
-Co.. co się dzieje?- zapytała słabym głosem.- Kim...
- Duff- wskazałem na kolegę.- Slash. I tak samo jak ty nie wiemy co się dzieje. Znaleźliśmy się tutaj i nawet nie wiem w sumie gdzie to "tutaj" jest.
Dziewczyna była bardzo przestraszona cała się trzęsła. My nie lepiej. Duff już nie był w stanie utrzymać dziewczyny i skulił się koło krzesła huśtając się w przód i w tył. Ja sam nie wiedziałem, co mam robić. Moje ręce dygotały na wszystkie strony. Dawno tak nie miałem. Dawno też nie brałem aż tyle. Muszę coś z tym zrobić. Ograniczyć, bo kurde to zaczyna się już powoli wymykać z pod kontroli.
- A ty jak masz na imię-zapytał Duff ledwo wydając z siebie głos. Chłopak teraz już leżał na ziemi w pozycji embrionalnej i cicho pojękiwał. Szkoda mi go było, ale za chwilę i tak będę za chwilę tak samo wyglądać.
- Katy...- powiedziała cicho, po czym głośno krzyknęła spadając z krzesła łapiąc się za brzuch.
Patrzyłem na to wszystko z przerażeniem. Dawno nie znalazłem się w takiej sytuacji.
Po chwili jednak dotarło do mnie to co powiedziała.
- Katy.- powiedziałem, a raczej wysapałem.- Jak.. moja...eh...auć- chwyciłem się za bok upadając na kolana. Ból stawał się nie do zniesienia.- dziewczyna.- wysapałem ostatkiem sił.
- To całkiem zabawne.- powiedziała uśmiechając się. - Ładna jest?
- Bardzo.- powiedziałem wręcz krzycząc. To stawało się nie do zniesienia. Zacząłem czuć się okropnie. Było to potworne. Nigdy nie wierzyłem w Boga, ale właśnie teraz zacząłem się do niego modlić.
"Boże, kimkolwiek jesteś, gdziekolwiek jesteś. Błagam cię, oszczędź moje katusze. Nie wytrzymam już tego. Jeżeli tak ma wyglądać śmierć, to... nie chcę umierać. Boję się tego bólu. Jeżeli nie chcesz mnie u siebie to przynajmniej weź tą dwójkę. Duffa i Katy. Oni powinni przeżyć. Proszę wysłuchaj mej prośby. Błagam Boże....".
 

4 komentarze:

  1. O kurwa ja pierdole w dupę jebana jego mać
    Co to miało być?!
    A ta dziewczyna?!
    A te bóle?!
    Co tu sie kurwa dzieje?!
    Dobra, moja głowa tego nie zniesie
    zbyt duży natłok informacji może spowodować coś czego nikt nie lubi
    I nie, nie chodzi mi o niestrawności
    o coś znacznie gorszego
    Tak, jest coś gorszego od niestrawności
    Dobra,
    faktycznie krótki, ale wybaczam bo jesteś chora ;)
    Łączę się w bólu.
    Za chuja nie wiem co tam siedzie, ale...jestem kurewsko ciekawa. Szkoda, że opowiadanie dobiega końca...ale w końcu mamy jeszcze gotten! :D
    No i zaczynasz pisać coś nowego :D
    O jaaaa
    Apsik!
    Na zdrowie, Laura
    Dzięki, Laura
    Ok, nie wiem co jeszcze napisać
    chyba tylko, że
    kocham cię, ubóstwiam
    i
    krzycz ODBJUR XD
    dobra
    czekam na więceeej i
    pozdrawiam x666 ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojezusmaria! Co tu się działo jak mnie nie było?!
    Co to za "tutaj"?!
    Co to za dziewczyna?!
    Co to za ... Slash?! Po co ta modlitwa nieeee!!!
    Jak go zabijesz to cie zabije! ;_;
    Przestanę czytać (albo dobra będę czytać) tylko przestanę komentować w pizdu!! O!!
    Chociaż mój wewnętrzny sadysta się ucieszy :>.. Nevermind
    Dżizas prędzej zawału dostanę niż dożyję do tego epilogu ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. JAK MOŻESZ KOŃCZYĆ TO OPOWIADANIE?! ONO JEST TU NAJLEPSZE!!! JA JE KOCHAM, PO PROSTU!!! NIE MOŻESZ MI TEGO ZROBIĆ!!! ;__________;
    Ale dobra, skoro już sobie pokrzyczałam, to mogę przejść do rozdziału, który mi się bardzo nie podoba, bo jest krótki i ostatni. ;____; Ale stawiam Ci jeden warunek - jeśli w epilogu nie pojawi się mój śpiący an podłodze Tyler, to mam focha! XD Oczywiście Steven nie musi spać na podłodze, ma tam po prostu być. XD
    No dobrze, lecz przez ten rozdział pojawiło się parę pytań. Bardzo ważnych pytań:
    1. GDZIE ONI SĄ?
    2. KIM JEST TA LASKA?!
    3. DLACZEGO NIE LUBIĘ MYLESA? XD
    No dobrze, skoro je już zadałam, mogę wrócić do krzyków.
    NIE!!! NIE MOŻESZ KOŃCZYĆ MI TEGO OPOWIADANIA!!! A Slasha to możesz zabić, mi to tam nie przeszkadza. XD Jestem na niego zła od czasu, kiedy dowiedziałam się, że zdradza Perlę. XD
    A, i masz mi odpowiedzieć na komentarz, bo mi się nudzi!!! XD XD
    ODPOWIEDZ!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże. Tyle emocji ;3
      Haha wiem mega krótki,ale już nie mam za bardzo siły na to opowiadanie , noe wiem dlaczego. Pustka w głowie. I to mnie zainspirowało do zakończenia go ;)
      Postaram się, żeby Tyler się w nim pojawił, ale nic nie obiecuję.
      No i epilog,będzie ... no cóż będzie to trochę pojebane xd

      Usuń