Dzięki za wszystkie komentarze. Nie spodziewałam się, że tak dużo osób zareaguje na moją prośbę ;) Mam dla was nowe opowiadanie, bo nad tamtym jeszcze myślę. Miałam natchnienie do napisania historii bardziej współczesnej. Mam nadzieję, że spodoba wam się tak samo jak poprzednie. Zachęcam do wyrażania opinii. Następny rozdział pierwszego opowiadania powinien się pokazać jeszcze w tym tygodniu.
Życzę miłego czytania! I dzięki za ponad 500 wejść!
Wiki
____________________________________
Dzisiaj mam spotkanie z redaktorem naczelnym. Ciekawe jakie będzie kolejne zlecenie. Mam nadzieję, że to nie będzie kolejna nudna recenzja jakiejś biografii kogoś w stylu Lady Gagi. Nie mój gust. To, że pracuję w pisemku o muzyce nie znaczy, że kocham każdy rodzaj muzyki. Serio lubię kilka wykonawców pop np.: Michael Jackson czy Tina Turner. Klasyk. Ale Nicki Minaj czy mega sławnego Justina Biberka nie znoszę. Nie potrafię strawić. No i w ogóle muzyka elektroniczna też nie jest moją ulubioną...
Weszłam do biura, w którym pracuje. Duży biały budynek. Tak na prawdę powiedziałabym, że duży biały kloc. Jednak budynek ładniej brzmi.
Szłam dużym holem, aż w końcu dotarłam do TYCH drzwi. Czułam się zdenerwowana. Zaczęły mi się pocić trochę ręce. Mój szef należy do tych miłych, ale zwykle mnie spotykają najgorsze zlecenia. Bo "Jestem młoda i muszę się bardziej wykazać. Powinnam pokazać, że zależy mi na tej pracy" i bla bla bla.... Mam tego już czasem po dziurki w nosie.
Zapukałam do drzwi. Zza nich dosłyszeć było można ciche "proszę". Weszłam więc do środka.
- Dzień dobry. Pani Doris poprosiła, żebym przyszła..
- Jasne. Siądź Rose. Musimy porozmawiać o kwietniowym numerze i twoim artykule. Ale może najpierw czegoś się napijesz? Kawa? Herbata?
- Poproszę herbatę. Jaśminową i półtorej łyżeczki cukru jeśli można.
- Oczywiście już się robi.-powiedziawszy to oddalił się do małego pomieszczenia obok biura.
Stukałam nerwowo swoim obcasem o podłogę. Mój przełożony nie wraca już od pięciu minut. Czuję się trochę niezręcznie. Miał pójść tylko po herbatę. Ale ze mnie idiotka. Trzeba było o nic nie prosić.
Jednak wyrzuty sumienia przestały mnie gnębić, kiedy przyszedł mój szef.
- Przepraszam, że tak długo, ale czajnik się zepsuł i musiałem poprosić panią Doris o pomoc.
- Jasne-powiedziałam z wymuszonym uśmiechem. Wiem, że nie wygląda na szczery i ciepły, bo godzinami ćwiczę przed lustrem na takie okazje.- Nic się nie stało. Mieliśmy porozmawiać o moim artykule...
- A, tak jasne. Przeczytałem go i jestem pełen podziwu. Nie spodziewałem się tego po mojej najmłodszej członkini.- powiedział. Trochę się zarumieniłam. Jest pełen podziwu! Tych słów się nie spodziewałam. Niestety jak zawsze musiał podkreślić to, że jestem najmłodsza w "naszym teamie".- Były tam jakieś małostkowe potknięcia, ale naprawdę postarałaś się. Jestem z ciebie dumny. Nawet szef jest zadowolony z twojej pracy. Uważa, że się bardzo rozwinęłaś w ciągu tych 5 miesięcy. Dlatego dostajesz premię. Co prawda nie jest do duża kwota, ale jak na pierwszy raz chyba wystarczy.
Po tych słowach na prawdę byłam zszokowana. Czy to sen? Nie przesłyszałam się? Premia? Może wreszcie będę mogła zrobić sobie ten tatuaż o którym tak bardzo marzę? Ale się jaram.
- Na razie to będzie jakieś 500 dolarów, ale dostajesz kolejne zlecenie za które, jeżeli dobrze je wykonasz, dostaniesz sporo kasy. Tym razem będzie to wywiad czyli coś czego jeszcze nie robiłaś. Mam nadzieję, że ci się uda, bo to nie byle kto.- popatrzyłam na redaktora wielkimi oczami. No nieźle. Tego się nie spodziewałam. Czyżby moje marzenia powoli się spełniały jeszcze niech powie, że to...
- Na prawdę?-zapytałam zaskoczona. Nie chciałam wyjść na nieprofesjonalną dziennikarkę, dlatego musiałam coś odpowiedzieć.- Dziękuję bardzo.
- Jeszcze nie dziękuj. Dziękować będziesz mi mogła jeżeli wykonasz dobrze swoją pracę.- powiedział i wygodniej się oparł o oparcie fotela. Ja upiłam łyk herbaty. Była idealna nie za gorąca ani za zimna. Temperatura pokoju.
- A mogę wiedzieć z kim przeprowadzę ten wywiad?
- Przydało by się wiedzieć, co?- powiedział mój przełożony i zaśmiał się cicho. Ja zresztą mu zawtórowałam. Czasem potrafił być zabawny.
- No miło by było.-powiedziałam i obdarowałam go jedynym, jak dotąd szczerym uśmiechem.On odwzajemnił się tym samym.
- To gwiazda światowego formatu. Nie byle kto. Był bożyszczem nastolatek w latach 80. i 90. Wspaniała postać. Bardzo charakterystyczna i można powiedzieć zamknięta w sobie. Jest też bardzo rozchwytywany. Domyślasz się kto to może być?
W mojej głowie myśli przelatywały mi z prędkością światła. Nie wiele z tego wiedziałam. Czy był gwiazdą pop, rock, metalu, reggae czy może jazzu. No i imienia też nie znałam. To było ciężkie zadanie. Jak na razie tylko jednego osobnika mogłam przypasować do tej charakterystyki.
Może Steven Tyler? Albo Joe Perry? No ewentualnie Mick Jagger, ale on to bardziej 70. i 80. Noż kurna może któryś Marley? Nie, raczej nie. Kurwa no nie mam pomysłów. Może Bee Gees.... Nie bo oni raczej zamknięci w sobie nie są, ani charakterystyczni. Sorry dwie znane piosenki, a resztę to tylko fani kojarzą. No i jeszcze Slash. To moje marzenie, ale chuj z marzeniami! Zwykle się nie spełniają.
- Nie wiem- odparłam w końcu.
- Zapomniałem dodać, że to gatunek cięższy niż lżejszy.
- Dziękuję, bardzo mi pan pomógł-powiedziałam z ironią i jednocześnie śmiejąc się.
- Nie ma za co. Lubię robić z czegoś łatwego zagadki.
Przewróciłam oczami.
- Może jakaś podpowiedź?
- Nie jest wokalistą.
Czyli to nie jest Jagger ani Tyler. Żaden Marley też nie, a w sumie to i tak oni graja lekką muzykę, więc tu już są wykluczeni. Bee Gees tym bardziej. Został mi tylko pan Perry.
- Może... Joe Perry?- powiedziałam to z nutką nadziei. Uwielbiam Aerosmith. Lubię też inne zespoły i wgl, ale jakoś do Aerosmith jestem najbardziej przywiązana. W końcu Mark, był ich fanem. Mark.... Nie, nie, nie!. Nie wolno mi o nim myśleć!
Jednak pomyślałam i od razu na mojej twarzy pojawił się smutek. Jedna łza przetoczyła się po moim policzku. Szybko starłam ją swoją ręką, żeby naczelny nie zobaczył. Jednak nie udało mi się.
- Ej, Rose co się stało?-zapytał z troską w głosie. Podszedł do mnie.
- Nic takiego na prawdę.- odpowiedziałam nieszczerze.- Zaraz mi przejdzie. A pan niech mi powie w końcu czy mam rację.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego najbardziej jak mogłam. Nie było to jednak łatwe, przez mój smutek. Mój szef usiadł za biurkiem i położył złożone ręce na biurku.
- Niestety nie.-powiedział.-zgaduj dalej.
- Nie mam już pomysłów.- powiedziałam, upijając trochę herbaty.
- Wiem, że go znasz ponieważ często widzę cię w koszulce jego zespołu... przepraszam ex- zespołu na koszulce.
No i wtedy zaświtało.
- Guns n' Roses.-powiedziałam już dużo bardziej zadowolona.
- Brawo! Coraz bliżej!-powiedział przełożony i klasnął ze szczęścia w ręce. Nie powiem, nie wyglądało to normalnie. Zaczęłam się śmiać. Ja i jeden z członków legendarnego Guns n'Roses. Ja pierdzielę! Nie mogę uwierzyć. Ostatnio mało ich słuchałam, ale trzeba to nadrobić. Teraz mnie ciekawość zżera który z nich będzie na mnie skazany. Na pewno nie Axl, bo on ciągle gra w Gunsach. I miedzy nami mówiąc to cieszę się, że nie z nim będę go przeprowadzać. Nie wiadomo co by mi zrobił, gdybym zapytała o jakiś nie wygodny dla niego temat...
- A który z nich będzie tym "szczęśliwcem"?- zapytałam śmiejąc się.
- Za dwa tygodnie jest koncert słynnego zespołu Velvet Revolver. Gra w nim 2 "legendarnych" członków
i jeden który doszedł troszkę później. Zastanawialiśmy się dosyć długo nad tym kogo by wziąć na wywiad. Ciężko było nam zdecydować, jednak poszperaliśmy i odkryliśmy, że jeden z nich jest szczególnie oblegany, a to by było dobre dla naszego magazynu. Rozumiesz o co mi chodzi. No i wybraliśmy../
- ...Slasha.-przerwałam mężczyźnie.
- Tak właśnie Saula. No to co. Zadowolona?
- Jasne! To spełnienie marzeń. Tak własnie liczyłam, że mój pierwszy poważny wywiad będzie przeprowadzony właśnie ze Slashem.
- To wspaniale. Radzę ci dopracować pytania. Menager prosił nas bardzo o to, żeby nie naciskać na kwestie Guns n' Roses i sprawy z Axlem.
- Jasne. Dzięki wielkie! Jesteś wspaniały. -powiedziawszy to wstałam i podałam mu rękę. Redaktor naczelny chwycił moją dłoń i ucałował.
- To było niezmiernie miłe sprawić ci taka przyjemność. Powiem ci w sekrecie, że jeśli ten wywiad ci się uda może zostaniesz przeniesiona, albo awansujesz.-powiedział po czym się uśmiechnął do mnie szeroko. Ja nie mogłam wytrzymać szybko podbiegłam do męższczyzny i przytuliłam go.
- Jezu! Dzięki, dzięki, dzięki!- po chwili jednak zorientowałam się jakie to było niestosowne i odsunęłam się od mojego szefa.-przepraszam najmocniej nie wiem co we mnie wst...
- Nie ma co się przejmować. Też pewnie bym tak zareagował, gdybym dowiedział się, że właśnie moje dziennikarskie marzenia się spełniają. No a teraz zmykaj do siebie. A i jeszcze jedno. W tym numerze musisz napisać recenzję najnowszego DvD z trasy koncertowej Metalliki. -rzucił mi pudełkiem. Na szczęście złapałam.- Miłego oglądania.
Pożegnałam się z szefem i cała w skowronkach pobiegłam do swojego biurka. Kurwa! Udało się! Właśnie spełniają się moje marzenia. Teraz to już uwierzę chyba we wszystko.
Usiadłam przy biurku i od razu zaczęłam wymyślać jakieś pytania.
Boski rozdział! <3
OdpowiedzUsuńWywiad ze Slashem *-*
Czekam na następny :3
Łooo, ale genialny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJestem pod nie małym wrażeniem. Przepraszam, że nie komentuje na bieżąco, ale wiedz, że czytam i baaardzo mnie się podoba. Poprostu nie mam zbyt dużo czasu ;)
Błagam informuj mnie, bo chyba nie wytrzymam :D
Już nie mogę się doczekać nowego *.*
Jej to opowiadanie jest takie inne ale to dobrze. Bo nie jest oklepane, Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki miło usłyszeć ;) Właśnie tak chciałam żeby było troszkę inne niż reszta. Nie ltakie jak moje pierwsze "gunsowe" opowiadanie ;)
UsuńWiki