czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 7

Siemaaaaa!!! 
No tak ode mnie krótszy rozdzialik na rozładowanie napięcia i wgl. ;) To mój prezent dla Was ode mnie na Mikołaja ,który jest jutro ^^. Przed wczesny prezencik. Mam nadzieję, że akcja wam się spodoba, mimo,że jest bardzo filmowa... zresztą sami się przekonacie.
Dzięki za 1105 wejść! Jesteście wielcy ;)
Miłego czytania !!!!!
Wiki
_______________

Na ławce leżała kobieta. Kiedy tylko ja ujrzałam dostrzegłam tak dobrze znaną mi sylwetkę.
- Mama?!?-zapytałam lekko zaabsorbowana tą całą sytuacją.
Kobieta energicznie wstała z ławki. Tak, to ona. Cała twarz była umazana tuszem do rzęs. Jej włosy także były w okropnym nieładzie. Patrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi zielonymi oczami. Lekko się uśmiechnęła. Wtedy już wiedziałam o co chodzi. Szybko do niej podbiegłam, nie zważając na dziwne spojrzenia chłopaków. Chwyciłam ją w swoje ramiona i  ściskałam najmocniej jak potrafiłam. Ona tylko szeptałam mi do ucha "córeczko" i cicho łkała. Ja chwile potem do niej dołączyłam. Płakałyśmy w najlepsze.
Mimo, że minęły ledwo cztery dni bardzo za nią tęskniłam.
Kiedy już nie miałam siły płakać oderwałam się od mamy.
- Mamusiu-powiedziałam, jak za dawnych lat kiedy jeszcze byłam małym berbeciem.- Tęskniłam.
- Katy! Ty nawet nie wiesz jak ja tęskniłam. Jakim cudem się tu znalazłaś?-zapytała już pewnym siebie głosem dobrej i zmartwionej matki.
- No wiesz przyjechałam pierwszym lepszym busem, a ty?
- Postanowiłam pojechać do lepszego miasta nisz Paradise- tutaj znacząco prychnęła- I jakoś tak trafiłam tutaj. Potem uświadomiłam sobie, że nie mam gdzie się za bardzo podziać i przysiadłam sobie na tej ławeczce i zaczęłam się zastanawiać nad moim życiem. Potem tamten chłopak- pokazała na Axla- się przeraził mnie i wskoczył w ramiona tego najwyższego blondyna. Pomyślałam wtedy, ze muszę wyglądać jak jakiś rasowy żul. Ale potem zobaczyłam jak idziesz z nimi.... Córeczko ty sobie nawet sprawy nie zdajesz jak ie to szczęście ,że się spotkałyśmy.
- No, mamo takie rzeczy to tylko na kiepskich filmach.
- Widocznie w życiu czasem tez są happy endy.-powiedziała mama i uściskała mnie znowu.
Kiedy się oderwałyśmy od siebie, pomogłam mamie się jako tako ogarnąć i podeszłyśmy do chłopaków.
Kiedy mam zobaczyła Stevena od razu się rozpromieniła. Popcorn jakby to zauważył i podszedł do niej i jak to on z wielkim bananem na twarzy przytulił ją. Powiedział jeszcze "Witam ciociu".
 Moja mama dała Stevenowi całusa w policzek i od razu zaczęła typową gadkę: Ale zmężniałeś", "Strasznie urosłeś" itp.
Potem po kolei przedstawiłam każdego członka zespołu. Mama była bardzo zadowolona. Cieszę się, że zareagowała tak a nie pewnie jak większość matek mówiąc jakie to złe towarzystwo. Bo teraz (na szczęście) moja mama wie ,że ludzi nie można oceniać po okładce, bo na serio można się bardzo przejechać. I na dobrym wyglądzie i na dobrych słowach.
 Ruszyliśmy w stronę domu. Teraz Steven miał przejebane, bo moja mama go o wszystko wypytywała. Masakra. Jednak on nie czuł się skrepowany ani nic z tych rzeczy. Jego mordka cały czas się uśmiechała i śmiała. Aż zrobiło mi się ciepło na sercu. Dawno nie widziałam tak szczęśliwej mamy i Stevena. Aż miło popatrzeć.
- Ten nasz Steven jest kurewsko szczęśliwy- usłyszawszy to podskoczyłam ze strachu. Oczywiście to był nasz udany Duff. Uśmiechnęłam się do niego.
- Przestraszyłeś mnie.- szturchnęłam go w ramię.
- Widziałem. Ale to co powiedziałem to prawda.
- Dawno się nie widzieli. Moja mam zawsze była dla niego bardzo dobra. Traktował ją prawie jak własną.
Uśmiechnęłam się na wspomnienie małego Adlerka, kiedy pewnego razu piekliśmy czekoladowe ciasteczka.
To było jak mieliśmy po jakieś pięć lat. Popcorn był cały w mące.
- Uwaga!!- krzyknął pięciolatek- wielka macana bomba! 
Mały Stevenek rzucił nią . Niestety trafił w biedna Katy. Ona jednak nie była mu dłużna, po chwili chłopak był cały w mące. Jednak nie był to koniec bitwy. Po przeciwnych frontach stanęli Rafael- ojciec Katy, oraz Pamela- jej mama. Mężczyzna dołączył do dziewczynki, natomiast kobieta do chłopca. Bawili się dopóki nie skończyła się im mąka.

- Katy!-machał mi przed twarzą Slash.- Co z tobą jest do cholery?
- Sorry zamyśliłam się.- odpowiedziałam. Kudłacz pociągnął mnie do środka hellhouse.
"Ten dzień naprawdę jest zwariowany"- pomyślałam.

1 komentarz: