No to mamy następny rozdział. Życzę miłego czytania i przepraszam za wszystkie błędy ;)
Rozdział dedykuje wszystkim komentującym <3 Bardzo tym mi pomagacie w tworzeniu ;)
Wiki
_____________________________________
-Mamo, nie denerwuj się. - powiedziałam zanim przekroczyła
próg domu. Wczorajsza impreza ciągle dawała się we znaki. Bałam się, że
jak mama to zobaczy znowu wyląduje w szpitalu, tyle że tym razem na
zawał.
- Dobrze- powiedziała uśmiechając się do mnie. Wzięłam bagaż mojej mamy i otworzyłam drzwi, wpuszczając ją pierwszą. Przekroczyłyśmy próg i... oczom nie mogłam uwierzyć. Było czysto. Tak czysto dawno nie było. Zastanawiam się czy kiedykolwiek tak było. Aż szczęka mi opadła.
Chłopaki leżeli rozłożeni na fotelu jak zwykle z alkoholem w dłoni. Zauważyli, że weszliśmy.
-Dzień dobry.- krzyknęli chórem na widok mojej mamy.
- Dzień dobry.- powiedziała nieco zdziwiona, rozglądając się po pomieszczeniu.- A co tu tak czysto? -zapytała śmiejąc się.
- Chcieliśmy panią jak najlepiej przywitać. - powiedział Steven podchodząc do mamy i przytaczając ją mocno.
- Oh, Stevenku- powiedziała moja rodzicielka, po czym przystąpiła go bardzo mocno. Uśmiechnęłam się na ten widok. - Niestety długo tutaj jeszcze nie pomieszkam .
-Co?!?- krzyknęliśmy wszyscy zaskoczeni. Nawet Axl. Ten to szybko podbiegł do mojej kochanej mamy i złapał ją za rękę.
- Może siądziemy i wszystko nam pani opowie.- powiedział rudzielec. Tak też zrobiliśmy. Nie było dla mnie miejsca więc siadłam sobie na kolanach Izziego, bo siedział najbliżej mamy .
- Będąc w szpitalu dużo myślałam. Wiecie w końcu miałam dużo czasu. Ale może zacznę od początku. Tego dnia kiedy wylądowałam w szpitalu dostałam list. Było w nim napisane, że moja mama- babcia Katy- nie żyje i że dostałam w spadku jej dom. Napisał to Erick. Napisał że chce się spotkać w The Roxy. Poszłam się z nim spotkać. On przekazał mi wszystkie dokumenty i przeprosił mnie za wszystko co mi zrobił. Wybaczyłam mu. Wiem był okrutny wobec mnie i ciebie, Katy. Jednak widziałam to jak bardzo tego żałował. No i wtedy ktoś mnie popchnął. I się zaczęło. Bitwa pomiędzy mężczyznami. I jakby dostałam przy próbie rozdzielenia ich. Potem wyszłam i do czołgałam się do Hellhouse. Potem to już wiecie jak było. No i jak leżałam w tym szpitalu stwierdziłam, że pojawiali się w waszym życiu tak nagle i że młodością nie grzeszę, więc skoro odziedziczyłam dom po mamie to dlaczego nie? Dlatego wracam do Paradise i dzieciaki będziecie musieli sobie radzić sami
-Ale..ale...- zaczął Adlerek i przytulił się ponownie do mojej mamy. - Będzie mi pani bardzo brakować.
- Mi też- krzyknął Duff przyłączającą się do uścisku Popcorna.
- A jak bardzo mi będzie pani brakować- powiedział Axl dołączając do chłopaków.
Reszta też się przyłączyła.
- A co ja mam powiedzieć? -powiedziałam stając przed ta" kupą" ludzi, czując jak samotna łza przetacza się po moim rozgrzanym policzku.
Chłopaki odczepili się od mojej mamy, a ona wstała podeszła do mnie. Ją wtuliłam się w nią i zaczęłam płakać. To smutne. Muszę znowu sie z nią rozstać.
-Będzie mi cie brakowało- wyszeptalam jej w pierś.
- Nie płacz. Będziesz mnie odwiedzać. - uśmiechnęła się do mnie. - Jutro wyjeżdżam. Rano spakuje się, bo o czwartej mam autobus.
Nastała chwila ciszy.
- To co.- zaczął Izzy na rozładowanie napięcia.- Nightrain?
Oczywiście wszyscy byli za i już po chwili popijalismy tanie wino.
- Dobrze- powiedziała uśmiechając się do mnie. Wzięłam bagaż mojej mamy i otworzyłam drzwi, wpuszczając ją pierwszą. Przekroczyłyśmy próg i... oczom nie mogłam uwierzyć. Było czysto. Tak czysto dawno nie było. Zastanawiam się czy kiedykolwiek tak było. Aż szczęka mi opadła.
Chłopaki leżeli rozłożeni na fotelu jak zwykle z alkoholem w dłoni. Zauważyli, że weszliśmy.
-Dzień dobry.- krzyknęli chórem na widok mojej mamy.
- Dzień dobry.- powiedziała nieco zdziwiona, rozglądając się po pomieszczeniu.- A co tu tak czysto? -zapytała śmiejąc się.
- Chcieliśmy panią jak najlepiej przywitać. - powiedział Steven podchodząc do mamy i przytaczając ją mocno.
- Oh, Stevenku- powiedziała moja rodzicielka, po czym przystąpiła go bardzo mocno. Uśmiechnęłam się na ten widok. - Niestety długo tutaj jeszcze nie pomieszkam .
-Co?!?- krzyknęliśmy wszyscy zaskoczeni. Nawet Axl. Ten to szybko podbiegł do mojej kochanej mamy i złapał ją za rękę.
- Może siądziemy i wszystko nam pani opowie.- powiedział rudzielec. Tak też zrobiliśmy. Nie było dla mnie miejsca więc siadłam sobie na kolanach Izziego, bo siedział najbliżej mamy .
- Będąc w szpitalu dużo myślałam. Wiecie w końcu miałam dużo czasu. Ale może zacznę od początku. Tego dnia kiedy wylądowałam w szpitalu dostałam list. Było w nim napisane, że moja mama- babcia Katy- nie żyje i że dostałam w spadku jej dom. Napisał to Erick. Napisał że chce się spotkać w The Roxy. Poszłam się z nim spotkać. On przekazał mi wszystkie dokumenty i przeprosił mnie za wszystko co mi zrobił. Wybaczyłam mu. Wiem był okrutny wobec mnie i ciebie, Katy. Jednak widziałam to jak bardzo tego żałował. No i wtedy ktoś mnie popchnął. I się zaczęło. Bitwa pomiędzy mężczyznami. I jakby dostałam przy próbie rozdzielenia ich. Potem wyszłam i do czołgałam się do Hellhouse. Potem to już wiecie jak było. No i jak leżałam w tym szpitalu stwierdziłam, że pojawiali się w waszym życiu tak nagle i że młodością nie grzeszę, więc skoro odziedziczyłam dom po mamie to dlaczego nie? Dlatego wracam do Paradise i dzieciaki będziecie musieli sobie radzić sami
-Ale..ale...- zaczął Adlerek i przytulił się ponownie do mojej mamy. - Będzie mi pani bardzo brakować.
- Mi też- krzyknął Duff przyłączającą się do uścisku Popcorna.
- A jak bardzo mi będzie pani brakować- powiedział Axl dołączając do chłopaków.
Reszta też się przyłączyła.
- A co ja mam powiedzieć? -powiedziałam stając przed ta" kupą" ludzi, czując jak samotna łza przetacza się po moim rozgrzanym policzku.
Chłopaki odczepili się od mojej mamy, a ona wstała podeszła do mnie. Ją wtuliłam się w nią i zaczęłam płakać. To smutne. Muszę znowu sie z nią rozstać.
-Będzie mi cie brakowało- wyszeptalam jej w pierś.
- Nie płacz. Będziesz mnie odwiedzać. - uśmiechnęła się do mnie. - Jutro wyjeżdżam. Rano spakuje się, bo o czwartej mam autobus.
Nastała chwila ciszy.
- To co.- zaczął Izzy na rozładowanie napięcia.- Nightrain?
Oczywiście wszyscy byli za i już po chwili popijalismy tanie wino.
@#%%#@##%#@@#% Następnego dnia #%%##@@@#%%#@@%%
Pojechaliśmy we trójkę ją Adlerek i Saul, żeby odwieść mamę.
- Proszę pani- podszedł do niej Saul- będzie nam pani brakować. Jest pani niesamowita.
- Hahaha dziękuję Saul- powiedziała mama przytulajac go do siebie.- Opiekuj się moja córka.
- Obiecuję - powiedział uśmiechając się do mojej mamy i przepuszczając mnie do niej.
-Pa mamo- powiedziałam ostatni raz przytaczając się do niej- kocham cię.
- Ja ciebie tez.- odpowiedziała.- Będę dzwonić.
Ledwo odsunęłyśmy się od siebie ,a Steven już przyczynił się do mojej mamy.
- Ciociu! Ją nie dam rady. Ja...ja.. nie wytrzymam bez cioci jajecznicy! Ani...ani bez tego dobrego mięsa.
- Stevenie! - powiedziała moja mama niczym surowy rodzic. - Ile ty masz już lat? Dasz sobie radę.- mówiła teraz łagodniej- pamiętaj kocham cię jak syna, którego nie mam.
Steven pociągnął nosem. Po czym zapewnił moja mamę że postara się. Moja mama wzięła bagaż i weszła do autobusu machajac nam na pożegnanie. Wtuliłam się w tors Slasha, machając mamie na do widzenia. Hudson objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy. Po chwili autobus włączył silnik i ruszył. Popcorn przytulił się do nas.
Jeszcze jakąś minutę tam staliśmy tak razem wtuleni. Ale wiedzieliśmy, że nie można tak czekać w nieskończoność, więc ruszyliśmy do samochodu. Samochód należał do Toma Hamiltona, ale pożyczył je nam pod warunkiem, że go nie rozwalimy. To było bardzo nieodpowiedzialne z jego strony, ale i tak uważam, że to mile .
Po dwudziestu minutach byliśmy w domu. Przez całą drogę nie przyszliśmy się do siebie. Każdy zaprzątał sobie głowę własnymi sprawami.
Ją ciągle myślałam o tym co wczoraj wieczorem powiedziała mi mama. O śmierci babci.
- Proszę pani- podszedł do niej Saul- będzie nam pani brakować. Jest pani niesamowita.
- Hahaha dziękuję Saul- powiedziała mama przytulajac go do siebie.- Opiekuj się moja córka.
- Obiecuję - powiedział uśmiechając się do mojej mamy i przepuszczając mnie do niej.
-Pa mamo- powiedziałam ostatni raz przytaczając się do niej- kocham cię.
- Ja ciebie tez.- odpowiedziała.- Będę dzwonić.
Ledwo odsunęłyśmy się od siebie ,a Steven już przyczynił się do mojej mamy.
- Ciociu! Ją nie dam rady. Ja...ja.. nie wytrzymam bez cioci jajecznicy! Ani...ani bez tego dobrego mięsa.
- Stevenie! - powiedziała moja mama niczym surowy rodzic. - Ile ty masz już lat? Dasz sobie radę.- mówiła teraz łagodniej- pamiętaj kocham cię jak syna, którego nie mam.
Steven pociągnął nosem. Po czym zapewnił moja mamę że postara się. Moja mama wzięła bagaż i weszła do autobusu machajac nam na pożegnanie. Wtuliłam się w tors Slasha, machając mamie na do widzenia. Hudson objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy. Po chwili autobus włączył silnik i ruszył. Popcorn przytulił się do nas.
Jeszcze jakąś minutę tam staliśmy tak razem wtuleni. Ale wiedzieliśmy, że nie można tak czekać w nieskończoność, więc ruszyliśmy do samochodu. Samochód należał do Toma Hamiltona, ale pożyczył je nam pod warunkiem, że go nie rozwalimy. To było bardzo nieodpowiedzialne z jego strony, ale i tak uważam, że to mile .
Po dwudziestu minutach byliśmy w domu. Przez całą drogę nie przyszliśmy się do siebie. Każdy zaprzątał sobie głowę własnymi sprawami.
Ją ciągle myślałam o tym co wczoraj wieczorem powiedziała mi mama. O śmierci babci.
Wyszliśmy wieczorem, żeby porozmawiać w cztery oczy. Usiadłyśmy na schodku przed drzwiami
- Katy- zaczęła- przepraszam, że powiedziałam o tym wszystkim przy chłopakach, ale na prawdę uważałam to za konieczne. Ale wiem powinnam najpierw z tobą porozmawiać.
- Mamo, spokojnie. Nie jestem o to zła. - naprawdę nie byłam.- Muszę ci coś jeszcze powiedzieć.
- Tak?
- Jestem ze Slashem! - jezu jak to dziwnie brzmi. Mama ucieszyła się i przytulila mnie do siebie
-Gratuluję ci! Mam jeszcze dla ciebie wiadomość. Jak czytałam testament zauważyłam, że babcia tobie także coś zapisała.
- Naprawdę. Pamiętam, że mnie nie lubiła bo byłam" małym skarbem, który wchodzi pod jej krzywe nogi i żeruje na jej pieniądzach" . Chodź uważam, że się bardzo myliła. - powiedziałam i tak jakby od razu pogorszył mi się humor. Zawsze była na mnie cięta. A jak nie było mamy w pobliżu to nazywała mnie" bezduszną gnidą " albo "denerwującą dziwką" i to tylko dlatego, że mocno się malowałam.... No i gdzie ta sprawiedliwość? !?
- Katy, spokojnie. Wiem jaką była moja mama. Ale wierzę, że bardzo cię kochała mimo jej wad.
- Nazywała mnie dziwią. - powiedziałam urażona, że mama nie zauważa jej wredoty.
- Wiem, ale zapisała ci 4 tysiące dolarów oraz swój kuferek z biżuterią. Pamiętam, że kiedy byłaś mała zawsze jak do babci przychodziłyśmy biegłaś do jej garderoby i przymierzałaś wszystko co tam było. Myślę, że takie chwile powinnaś pamiętać.
- Naprawdę. Zapomniałam o tym na śmierć. I na prawdę tak dużo mi zostawiła??
- Dobrze wiesz, że nie grzeszyła biedotą. A jednak cię kochała nad życie. Chodź tego nie okazywała.
Zaczęłam płakać. Dlaczego? Bo bie zdawałem sobie sprawy jaką kochana była babcia. Wspomnienia powróciły. Jak zabierała mnie na lody czy do parku.
Mama przytuliła mnie do siebie. Kiedy już się uspokoiłam otarła mi łzy i weszłyśmy do mieszkania.
- Katy- zaczęła- przepraszam, że powiedziałam o tym wszystkim przy chłopakach, ale na prawdę uważałam to za konieczne. Ale wiem powinnam najpierw z tobą porozmawiać.
- Mamo, spokojnie. Nie jestem o to zła. - naprawdę nie byłam.- Muszę ci coś jeszcze powiedzieć.
- Tak?
- Jestem ze Slashem! - jezu jak to dziwnie brzmi. Mama ucieszyła się i przytulila mnie do siebie
-Gratuluję ci! Mam jeszcze dla ciebie wiadomość. Jak czytałam testament zauważyłam, że babcia tobie także coś zapisała.
- Naprawdę. Pamiętam, że mnie nie lubiła bo byłam" małym skarbem, który wchodzi pod jej krzywe nogi i żeruje na jej pieniądzach" . Chodź uważam, że się bardzo myliła. - powiedziałam i tak jakby od razu pogorszył mi się humor. Zawsze była na mnie cięta. A jak nie było mamy w pobliżu to nazywała mnie" bezduszną gnidą " albo "denerwującą dziwką" i to tylko dlatego, że mocno się malowałam.... No i gdzie ta sprawiedliwość? !?
- Katy, spokojnie. Wiem jaką była moja mama. Ale wierzę, że bardzo cię kochała mimo jej wad.
- Nazywała mnie dziwią. - powiedziałam urażona, że mama nie zauważa jej wredoty.
- Wiem, ale zapisała ci 4 tysiące dolarów oraz swój kuferek z biżuterią. Pamiętam, że kiedy byłaś mała zawsze jak do babci przychodziłyśmy biegłaś do jej garderoby i przymierzałaś wszystko co tam było. Myślę, że takie chwile powinnaś pamiętać.
- Naprawdę. Zapomniałam o tym na śmierć. I na prawdę tak dużo mi zostawiła??
- Dobrze wiesz, że nie grzeszyła biedotą. A jednak cię kochała nad życie. Chodź tego nie okazywała.
Zaczęłam płakać. Dlaczego? Bo bie zdawałem sobie sprawy jaką kochana była babcia. Wspomnienia powróciły. Jak zabierała mnie na lody czy do parku.
Mama przytuliła mnie do siebie. Kiedy już się uspokoiłam otarła mi łzy i weszłyśmy do mieszkania.
Wyszłam z samochodu za mną Saul. Adler postanowił zostać w samochodzie. Chyba przeżywał to bardziej niż ja.
Saul objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę domu. Zanim weszliśmy do domu Slash przystanął i chwycił mnie za policzki.
- Wiem, że będziesz tęsknić za mamą, ale pamiętaj ona tylko wróciła do domu. Zawsze można ją odwiedzić.
- Wiem, w końcu wytrzymałam bez niej.. Jakiś tydzień- powiedziałam uśmiechając się do niego.
- To dobrze.- powiedział całując mnie delikatnie, a potem coraz bardziej namiętnie.
- Mmm- powiedziałam, a raczej wymruczałam kiedy się oderwaliśmy od siebie.
Saul objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę domu. Zanim weszliśmy do domu Slash przystanął i chwycił mnie za policzki.
- Wiem, że będziesz tęsknić za mamą, ale pamiętaj ona tylko wróciła do domu. Zawsze można ją odwiedzić.
- Wiem, w końcu wytrzymałam bez niej.. Jakiś tydzień- powiedziałam uśmiechając się do niego.
- To dobrze.- powiedział całując mnie delikatnie, a potem coraz bardziej namiętnie.
- Mmm- powiedziałam, a raczej wymruczałam kiedy się oderwaliśmy od siebie.
O JAAAA
OdpowiedzUsuńNARESZCIE ROZDZIAŁ!! :D
MYŚLAŁAM, ŻE NIE DODASZ!!!
NIE, A GDZIEŻ TAM....JA WCALE NIE ROBIĘ CI WYRZUTÓW XD
OJEJJU CZEMU WYJECHAŁA!?
NIE MOŻE!
MA SIĘ WRÓCIĆ!!
POPŁAKAŁAM SIĘ GDY ODJEŻDŻAŁA A ZARAZEM ŚMIAŁAM SIĘ
ZE STEVENA RZECZ JASNA HAHAHHAHA
JA Z NIEGO NIE MOGĘ PO PROSTU HAHHAHA
ON JEST CUDOWNY
NA TYM LOTNISKU TO PEWNIE WYGLĄDALI JAK
MAMA (KATY) TATA (SLASH) I DZIECKO (STEVENEK)
NO I TEN SPADEK PO BABCI...
HHMMM INTERESUJĄCE
MOŻE JA SIĘ DO NICH PRZEPROWADZĘ...
PRZEMYŚL TO! XD
DOBRA NIE PRZYNUDZAM JUŻ
(NIE WCALE NIE MUSZE IŚĆ SPRZĄTAĆ, A GDZIEŻ TAM xd)
ŻYCZ E WENY I
CZEKAM NA KOLEJNY!!
Może sie przeprowadzisz.... ^^ xd
UsuńW każdym razie to nie było na LOTNISKU! Tylko na autobusowej zajezdni, ale co tam xd
Jeejku, nienawidzę poźegnań i zawszesię w takich momentach wzruszam, serio. Generalnie to uwielbiam takiego uroczego Slasha, więc czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńTak, będę ci teraz komentować każdy rozdział, nawet jeśli mój komentarz miałby nie mieć sensu, żebyś nie zapomniała, że masz wsparcie czytelników :3
Hahaha ♥dziekuje ;) Ciesze sie z powodu nowej czytelniczki ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOjej...
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że Katy da sobie radę, no w końcu ma przyjaciół i Slasha u swojego boku :)
Też bym była zaskoczona tym spadkiem babci, ale dobra forsa nie jest zła :P
Życzę weny i pozdrawiam
Pieniądze..... Dobra nie ważne xdi na pewno da rade w koncu wytrzymala ten tydzien jak przyjechala do LA :)
Usuń:c :c :c ;c ;c ;c
OdpowiedzUsuńCzemu mama Katy wyjechała? :c Jestem brzydka i nie przeczytałam wszystkich rozdziałów, czyli, że mamy kolejny powód do płaczu i bycia smutnym :c Łee, dobrze, że chociaż jej się ze Slashem układa. Pierwszy powód do radości. Ale i tak będę tęsknić za jej mamą, tak bardzo jak Steven. A więc, Stevenku, płaczmy razem :c
Spadek po babci? Babcia nie żyje? Steven, przynieś chusteczki! :c Biedna Katy, dobrze, że ma tego idiotę Hudsona. Nie jedno warstwowe! Dwuwarstwowe chusteczki, Adler!
Rozdział mi się podoba. Smutny, ale mi się podoba.
Weny!
Spokojnie:) Myślę, że i tak rozumiesz o co chodzi ;)
UsuńSzczerze nie wiedziałam, że wyjazd mamy Katy jest aż tak emocjonujący xd Pisząc opowiadanie często o niej zapominałam a poza tym chciałam jakoś "rozładować' napięcie xd
:O
OdpowiedzUsuńTo ja jeszcze nie obserwuję? :O
:O
Idę Cię wrzucić do polecanych, bo jeszcze tego nie zrobiłam :O
:O
Czuję się jakoś dziwnie :O
Duzo powtorzen, mame mozesz zmienic na rodzicielke,kobiete i inne podobne, choc wsztstko zalezy od uzycia, poza tym jak mama mogla ja przytulic gdy odjechala xD?
OdpowiedzUsuńMimo (licznych) bledow rozdzial mi sie podoba i zaluje ze czytam to dopiero teraz. Pisze jakbym nie miala polskich znakow...
Weny kochana!