No to macie przed smaczek. Tutaj trochę więcej Axla, ale Katy też jest. No i od następnego będzie już akcja. Myślę, że będzie ciekawie.
Po drugie. JA PIERDOLE! Koncert Slasha to było najcudowniejsze co mi się trafiło. Nie będę się rozpisywać, bo wyszło by więcej niż ma rozdział, ale powiem, ze chcę, żeby to się powtórzyło. No i na następny już się szykuję :P Chodź nie wiadomo kiedy będzie, ale kogo to obchodzi xD
Po trzecie. DZIĘKUJĘ Wam dziewczyny : Faith, Beautiful Disaster i oczywiście Ilusion. Jesteście motorem ,który mnie napędza. Kiedy widzę ,wasze komentarze to aż chce mi się pisać i zawsze się śmieję jak idiota do komputera xD Moja mama zwsze się dziwi dlaczego śmieję się do ekranu. ;D
Dobra nie będę wam słodzić. Zapraszam do komentowania, bo na prawdę jak widać pomaga mi to pisać nawet jak nie mam czasu (powinnam się uczyć biologii xD)
SO ENJOY! :*
i przepraszam, że taki krótki ;)
Wiki
___________________________
Szedłem sobie wzdłuż Sunset! Tak mnie wkurwil ten kołtun, że musiałem wyjść, żeby się uspokoić. Bo jako można mnie nazwać beztalenciem? !? Mnie! Najlepszego wokalistę na świecie!
Ale ten Chuj jeszcze popamięta. Z pieprzonym Rosem się nie zadziera. Taka smutna prawda, mój drogi Saulu Hudsonie. W ogóle jak tak można się nazywać? Saul. Myślę że nie ma on w sobie ani odrobiny duszy. W końcu soul, co nie? Może dlatego zamiast" o" ma" a"? Muszę się go zapytać.
Moje przemyślenia przerwał widok dziewczyny kleczaca na brudnym chodniku że spuszczona głową. Kurewsko się trzęsła. Normalnie miałbym ja w dupie, bo po co się zajmować nie swoimi sprawami? Ale ta wydała mi się nazbyt znajoma. Tych włosów, pleców i całego ciała nigdy nie zapomnę.
Podbiegiem w jej stronę i kucnąłem dokładnie przed nia.
-Laura!- powiedziałem, a raczej przykładem przerażony.
- A-Axl?- powiedziała grożącym głosem podnosząc głowę. Kiedy tylko mnie zobaczyła, zauważyłem w jej oczach, że bardzo jej ulżyło i wtuliła się we mnie. Objalem ją dwoma rękami i glaskalem po plecach. Oglądałem w kilku filmach, że tak dziewczyny lubią. Dziewczyna rozpłakała się w moich ramionach. Ciągle ją przytulając pomogłem jej wstać. Co nie było bardzo łatwe. Trochę już zdążyłem wypic. Myślę że ona też była czymś odurzona. Jak nie alkoholem to przynajmniej marycha. Wszczepiła się we mnie a jej łzy nie przestawały lecieć. Chwilę tak staliśmy, ale po chwili wpadłem na jakże genialny pomysł, aby zaprowadzić ją do domu... Zaraz a gdzie ona mieszka?!? Hm... nie będę pytał,bo będzie ciężko. Myśl wspaniały, myśl.
Okej jedyną sensowną rzeczą jest to, zbyt zaprowadzić ją do nas. Ale jeśli te insekty ciągle tam są? Chuj. Chodź Tyler może się wkurwic. Nie. On jej na pewno nie pamięta. A zawsze jest jeszcze Katy.
-Laura- powiedziałem podnosząc jej podwórek, tak że teraz patrzyła na mnie. Jak ją chciałbym ją teraz pocałować... Ile bym za to dał...Nie, chłopiec ona cię nie chce! Musisz to zrozumieć. Friendzone! -Zaprowadzę cię do nas.
Kiwnela tylko delikatne głową i ruszyliśmy. Wiem, że normalny człowiek pewnie od razu mówiłby "O ją pierdziele Laura co ci się stało? " albo" Czy wszystko w porządku? " . Wszystko Okej, dlatego se płacze na środku chodnika przed jakimś obskurnym lokalem!
Przewrocilem oczami na myśl o tych wszystkich idiotach. Ja wiem jak to jest. Często ciężko się powstrzymać od pytania o takie rzeczy. To taki nasz odruch. Jednak ją próbuje je hamować, bo wiem jak to kurwa taką osobę, a zapłakana nie będzie nic mówić. Jak będzie chciała, to ją wyrucham... nie,wysłucham. Przejęzyczenie. Nawet w głowie mam problemy z wrażaniem swoich myśli. Serio aż taki że mnie pojebany człowiek. Niestety.
Dotarliśmy do domu. Laura była już dużo bardziej spokojna. Puściła się mnie, a ją otworzyłem jej drzwi. Chłopaki poszli, bo Joey zawsze zostawia buty na przedpokoju, a ich nie było, więc jest dobrze. Przemknelismy cicho ,niewidoczni na górę i od razu udaliśmy się do mojego pokoju.
Nie liczcie na jakieś sceny dla dorosłych. Nic z tego. Aż taką jebaną świnią, to ja kurwa nie jestem, żeby wykorzystywać dziewczyny. Takie rzeczy to Slash prędzej niż ja. A propos niego jestem ciekawy jak długo pociągnie z Katy.. Znając życie to jeszcze z dwa miesiące max. Ale może się coś zmieniło i uda się to pociągnąć... W końcu ona tak go kocha.
Dlaczego myślę o nich kiedy przy sobie mam Laurę??
Teraz siedzimy na łóżku, a ona powoli się uspokaja. Czuję, że jej oddech się powoli uspokaja. Starłem jej z policzka ostatnią spadającą łzę. Uśmiechnęła się do mnie smutnie, po czym mocno przytuliła.
- Dziękuję Ci, Rose. - wyszeptała mi w pierś.- Za wszystko.- popatrzyła na mnie.- Jesteś niesamowity.
Teraz. Nie mogłem się powstrzymać. Na prawdę chciałem ją wtedy pocałować. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Ale po chwili Laura się otrząsnęła i znowu schowała twarz pod moją brodą. Niestety tak bywa. Muszę się powstrzymać.
- Jesteś wspaniałym człowiekiem, pod tą maską macho.- powiedziała.- Jesteś świetnym przyjacielem.
Przyjacielem. Zwykłe słowo, a jak wiele znaczy. Zabolało, bo czułem wgłębi, że mogłoby być coś więcej. Jednak wiem, ze to i tak dużo znaczy. Jedno słowo, a łączy tyle emocji. Dobrych i złych. I nie mogę narzekać, bo to jest podstawa wielu związków. Jeszcze będziemy razem.
- Nie- powiedziałem uśmiechając się do niej.- Myślę, że nie jestem wystarczającao dobry, dla takiej osoby jak ty.
Uśmiechnęła się do mnie uroczo, rumieniąc się przy tym.
- Axl, nie możesz tak mówić.-powiedziała chwytając mnie za podbródek.- Jesteś cudownym człowiekiem. Każdy jest dobry, ale błądzi i szuka drogi powrotu. Niektórzy zbaczają z tej drogi i nie potrafią wrócić, ale ja wiem, że TY na niej jesteś, tylko czasem szukasz skrótu.
Jej. Nie mogłem niczego powiedzieć. Poprostu.... Wow! Nikt mi nic takiego nie powiedział. Nikt nigdy we mnie nie wierzył. NIKT! A ona... To taka pozytywna osoba mimo, że.. Robi to co robi.
- Wow- wyszeptałem cicho.- Zmieniasz się w jakiegoś psychologa, mimo że to właśnie ty cierpisz.
- Nie znasz mnie jeszcze tak dobrze jak ci się wydaje.- powiedziała uśmiechając się do mnie tak bardzo uroczo, że nie mogłem wytrzymać. Ale... Musiałem to zrobić.
- Może dasz mi się poznać bardziej..- wyszeptałem jej do ucha.
- Axl...- zaczęła.
- Wiem, wiem.- powiedziałem unosząc ręce w geście poddania.
- Jesteś kochany.- powiedziała i przytuliła się do mnie. Trwało to tylko chwilę.- Powinnam już iść.
Wstała z łóżka, a ja złapałem ją za rękę.
- Proszę cię ,zostań.- powiedziałem wręcz błagając. Popatrzyła na mnie z politowaniem.
- Dziękuję ci za wszystko. Ale na prawdę muszę iść. Nie mogę tak na tobie żerować.
Teraz to ja wstałem i staliśmy tak na przeciwko siebie.
- Nie żerujesz. Wręcz przeciwnie. Jesteś taką iskierką w moim życiu, tym dzięki czemu będąc tu nie myślę sobie jaki to jestem zajebisty, bo przy tobie... Ja jestem kurwa nikim. Małym robaczkiem ,który jedynie może być rozgnieciony przez twój but...
- Ale...
- Żadnych "ale". Jesteś tutaj, bo zobaczyłem cię taką samotną, zapłakaną i poszkodowaną. Bałem się! Kurwa bałem się jak nigdy. Znamy się chwilę, ale czuję, ze to jest wyjątkowe, że nawet jeżeli nie możemy być razem to wiedz, że jesteś ważną częścią mojego życia i gdyby ta ciota Tyler nie przylazł z tobą do Hellhouse, to ja nie wiem czy ciągle byłbym w stanie żyć. Prawdopodobnie kogoś bym zajebał i trafił do pierdla i kurwę by trafiło Guns n' Roses. Dlatego nie możesz uważać, że na mnie żerujesz. Zastanawiam się dlaczego tak uważasz?
- Nie wiem. Na prawdę nie wiem, Axl. Ty... Nie spodziewałam się. Po prostu... Nikt nigdy nic dla mnie takiego nie zrobił, byłam zwykłą pierdoloną grupie i chuj obchodziłam innych. I nagle ty się pojawiasz. Wiesz jak to jest?
- Myślę, że wiem.- uśmiechnąłem się do niej i chwyciłem ją za rękę. Nie protestowała.- Nic nie próbuję na tobie wymóc, tylko pamiętaj, że będę stał za tobą murem, że będę dla ciebie oparciem i kurwa, przez ciebie staję się bardzie ckliwy, a w mojej głowie mam jebany mętlik.
Cicho się zaśmiała.
- To co ? Zostaniesz u nas na noc?- zapytałem. Uśmiechnęła się do mnie.
- Ale nie śpię z tobą na łóżku, bo źle się to skończy. Oczywiście dla ciebie.- powiedziała wbijając swój paznokieć w moją pierś. Oboje uśmiechnęliśmy się do siebie.
//////////////Katy\\\\\\\\\\\\\\\\\
Światło! Widzę światło! I nagle ciemno przed oczami. Nie widzę nic. I znowu błysk światła. Co jest do cholery? Co się tu kurwa dzieje? Rozglądnęłam się dookoła. Nic nie widać. Aż nagle z tej ciemności wyłaniają się jakieś kształty. Widać neonowe napisy i oświetlone ulice. To dlaczego wcześniej było tak ciemno? Whatever. Pewnie i tak się nie dowiem.
Odwróciłam się do tyłu, żeby wybadać teren. Tak właśnie myślałam. Ślepa uliczka.
Ruszyłam w stronę głównej ulicy. Widać stąd "The Roxy" ,więc jestem pięć minut od domu. Już rawie wychodziłam na Sunset, kiedy usłyszałam czyjeś kroki. Przestraszyłam się, bo one rozlegały się z tyłu. Wcześniej nikogo tutaj nie widziałam. Serce podskoczyło mi pod gardło. Odwróciłam się w tamtą stronę. Jakiś mafiozo poprawiał swój kołnierzyk i co chwila patrzył na zegarek zniecierpliwiony. Nawet nie patrzył w moją stronę, jakby mnie nie zauważał. Nie jest jedyny.
Stukot. Ktoś tu biegnie. Nie no nie mogę tutaj dłużej stać, bo przecież jeszcze mnie zauważy! Wyszłam z zaułka i popatrzyłam na osobę, która biegła. Ej! Ja znam te włosy! Slash! Ty jebany zasrany sukinkocie! Co ty do cholery robisz?!? Poszłam za nim. Nawet mnie nie zauważył skręcając w ślepą uliczkę.
Widziałam, że rozmawia z tym kolesiem.
- Masz?- zapytał zdyszanym głosem.
- No inaczej mnie by tu nie było.
- Ile?
- 150 dolarów.
- Co?- powiedział Slash wyraźnie wkurzony.
- To co słyszysz. 150 dolarów.
- No dobra.- wyciągnął z kieszeni co było potrzebne. Chłopak przeliczył pieniądze i kiwnął głową, że się zgadza. Wyciągnął z torby woreczek i podał Slashowi. Tylko nie to... Ruszyłam w jego stronę.
-Slash- krzyknęłam do niego. Nic. Głucha cisza. -Slash!!- wręcz wrzasnęłam. Totalnie nic. Jakbym była jakimś powietrzem. Stanęłam przed nim. Chciałam go popchnąć ,żeby jakoś zareagował. Nic. Ręce przeszły przez niego. No co jest?
Krzyknęłam znowu. Niestety totalnie zero reakcji. Nie miałam już siły.
Obudziłam się z niemym krzykiem na ustach. Po moich policzkach spływały łzy. Nawet nie wiedziałam, że płakałam. Nie czułam tego.
Brał heroinę. Znowu. Obiecał... Dlatego nie przyszedł ze Stevenem. Niby to tylko sen, ale mimo wszystko wiedziałam, że właśnie o to chodzi. On... Ja już nie mogę. Nie wiem czy dam radę, ale muszę się jeszcze upewnić. Jeden sen... To tylko spekulacje.
Poszłam na dół ,żeby zrobić śniadanie. Nawet nie zeszłam ze schodów, a już było pełno śmieci. Wystarczyło, że się położyłam trochę wcześniej a Ci już impreza. Przewróciłam oczami. Rozrzucone butelki, pety i inne dziwne rzeczy, bliżej niekreślonego stanu. O i było Aerosmith, bo widzę tutaj jedną z chustek Stevena. Boże! Nie chcę tego sprzątać!
W salonie leżał Adlerek przyćpany tak, że chuj. Leżał ledwo żywy na fotelu. Wokół walały się butelki i papierosy. Weszłam do kuchni. Bałam się tego bardzo, bo po tym co widziałam w salonie... Trzeba zaryzykować.
Nie! Serio?!? Coraz gorzej z tym światem! Ja nie ustąpię. Będą to sprzątać dopóki kurwa nie zdechną. Nie będą mnie kurwa jak jakąś tanią sprzątaczkę uważać!
Na środku było stado much, bo komuś się się rozlał alkohol i jakieś czipsy się rozwaliły. No na prawdę! To, że jest to kuchnia nie znaczy ,że nie trzeba sprzątać! Ja im kiedyś coś zrobię.
No i dodatkowo jeszcze bezczelnie na blacie leżała strzykawka. Nawet komuś nie chciało się chować dowodów. Mam tylko nadzieję, że to nie jest Saul. Chodź w sumie, mam to już w dupie. Na prawdę mam dość tego, że ja myślę o wszystkim. Na prawdę zaczyna być to uciążliwe. Chłopaki kurwa w garść się wejście!
No nic. Stwierdziłam ,że nie ma bata. Napisałam karteczkę, że nie ma mnie w domu do 17 a jak wrócę ma być czysto.
Poszłam na górę się przebrać i wybiegłam szybko z domu.
Nareszcie!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam!! :D
Boże!!
Nigdy nie zawodzisz! :D
Mam nadzieję, że Axl nie zrobi nic głupiego i będzie wspierał Laurę
Jestem ciekawa co jej się stało
no bo w końcu bez powodu by tak nie siedziała sama na podwórku płacząc, prawda?
Axl zachował się naprawdę wspaniale
Chciałabym mieć takiego przyjaciela...przyjaciółkę
whatever
sęk w tym, że nie naciskał, tylko pozwolił jej się wypłakać
każdy tego potrzebuje, prawda?
Nie rozumiem ludzi, którzy mówią, że ci co płaczą to są jacyś chorzy i chcą tylko zwrócic na siebie uwagę
Kate
nie dziwię się, że sie zdenerwowała
powinna dać Hudsonowi porządną nauczkę
albo lekki szantażyk też by się przydał
wesz "koniec z dragami, albo nigdy mnie nie zobaczycie. Takiego chuja"
Też by mi się nie chciało sprzątać takiego syfu :/
No cóż, podziwiam ją :D
Tak więc, życzę weeeeeeeeny i pozdrawiam x666
Ps. Dzisiaj jakiś dzieciak na mszy zaczął śpiewać "moja mała biedroneczko" XD
Ps2. Ma być film fabularny o Gunsach O.O Cikawa jestem jaki będzie.
Ps3. Juz ci pisałam, że jak będzie kolejny koncert Slasha, to choćbym miała zapierdalać pieszo, pójdę i chuj XD
Czekam na kolejny
jeszcze raz weeeeny życzę i pozdrawiam x666 :*
Jaka ciota Tyler? Jaka ciota Tyler, co?
OdpowiedzUsuńFoch forever z przytupem. Na Axla, oczywiście.
Przyszłam tu tylko powiedzieć, że skomentuję jutro, ok? Bo teraz padam, a poza tym muszę wstać wcześnie. ;____;
kurwa, komentarz mi się usuną D:
OdpowiedzUsuńprobuje i próbuje to nadrobic ale chyba mi nie wyjdzie - czyżbym miała zaprzepascić ferie? moze...
U mnie nowy na wake up i na every, już niedługo mam nadzieję że sie za to wezmę, swoją drogą ostatnio dość dużo piszę więc możesz śmialo zaglądać!
PSZ. Wybacz że nie czytam, serio nie mam jak D:
Merry Christmas Everyone... Shakin Stevens i świąteczne piosenki to moje nowe uzależnienie, choć nic nie pobije Last Christmas i cudownego George'a Michaela, chyba to sobie włączę. Hyy!!! Włączyło się w szybkim wybieraniu! Samo! Komputer wie czego pragnę. XD Kiedyś sam włączył Aerosmith. XD Ale teraz rozdział... Może i nic Wham! nie pobije, ale ja wiem kto pobije Axla i to dosłownie - ja. Za tego 'ciotę Tylera'! No jak tak można. hm?! Zacytuję mego ukochanego C.D. - kto cię wychowywał?! Własnie, Rose, kto?! Ale skończę ten temat i przejdę do innego, czyli Laury.
OdpowiedzUsuńNie lubię jej, ale już to wiesz, więc nie będę się o tym rozpisywać. Może gdyby była na początku z kim innym ('była' w pewnym sensie), to bym ją lubiła, ale wiesz - zazdrość, no. W końcu Tyler jest mój, co nie? XD No jasne, że jest, niepotrzebnie pytam. XD
A później mamy już problem problemowy, czyli Hudson Świnia Jedna. Oczywiście nie posądzam go o nic, ale ostatnio nikogo tak nie nazwałam (oprócz Tylera, ale on się nie liczy. Musisz wiedzieć, że wczoraj się z nim rozstałam, ale o 21 z powrotem wróciła. Czasem tak mam, wiesz, chcę legalnie go pozdradzać. XD Boże. XD). Ja wierzę w Slasha. Ja w niego wierzę. Przecież on nie ćpa! Na pewno, no. Chyba, że problem będziem mieć, kurwa. A nie możemy owego problemu mieć, bo wtedy już na legalu będę mogła Hudsona świnią nazywać. A ja nie chcę. ;_____;
Muszę iść, nadrabiać resztę, bo się trochę tego zebrało, a czasu brak ma dziecko. Steven czeka. XD
Idę już lepiej. XD
Weny!
Haha nie ma to jak planowanie kolejnego koncertu Slasha jeszcze przed 20 listopada!! XD <3 Hell yeah! Czemu nie :D
OdpowiedzUsuńZa rok to już ci nie muszę przypominać jaki mamy plan ^^ a teraz cieszmy się bo w końcu tutaj dotarłam XD i uwaga zaraz skomentuję :|
Ale najpierw załączę bent to fly XD
kołtun hahaha xD
Laura się w bezdomną bawi czy jak? :D Kto bogatemu zabroni... XD
A dobra jednak się coś stało xd nieee wcale nie myślałam że udaje bezdomną.. nieważne xd
Jesteś niesamowity??? I co za chwilę?? Kocham cię?? XD Kto to wie. :D A tak wgl to przemyślenia rosa zawsze spoko. Wszystko się trzyma kupy (y)
Łóżko Rose'a niczym kozetka.. XD
Ej scena niczym z jakiegoś romansidła :D
eee nadzieje mu tylko robi głupiaa... jak sie wczułam xd
Osobiście, ja z tyloma facetami bym nie wytrzymała. Właśnie ze względu na syf xD
Normalnie jak pobojowisko!!
Noo i już.. koniec?
Łeee.
Suupeerr, czekam na następny ( może być i Gotten xD) i życzę mnóstwo weny! A teraz idę się topić w morzu pokoncertowej depresji (która będzie trwałą do następnego koncertu XD) Pozdro ^^
Zapraszam na nowy rozdział, o którym nie wiem czy powinnam informować.
OdpowiedzUsuńNowy rozdział, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttp://living-on-the-edge-with-aerosmith.blogspot.com/2014/12/xi-ubytek-na-duszy.html#comment-form