Miałam dodać w weekend, ale cały był jakiś taki zabiegany. Potem miałam dodać w poniedziałek, ale coś słabo z netem na kompie,a na komórce nie chce mi się dodać.
Więc dodaję dzisiaj. Coraz bliżej wakacje i będę się starać jak najczęściej dodawać rozdziały. Jak tylko wena będzie mnie ogarniać coś na skrobię. Przynajmniej na początku wakacji, bo potem wyjeżdżam nad morze ;P Ok, myślę ,że rozdział jest całkiem ok i ,że napisałam to tak jak chciałam i że zrozumiecie o co mi chodziło ^^
No i nie przedłużając zapraszam do czytania ;)
P.S. Rozdział dedykuję Arletta H - bo to dzięki niej staram się coś naskrobać na blogu ;)
Wiki
_________________________________
Chyba na chwilę zasnęłam ,bo obudziłam się wtulona w Duffa.Walnęłam przyjaciela w łeb, a on tylko mruknął coś pod nosem i mocniej mnie przytulił.
- Ej, debilu- powiedziałam śmiejąc się- puszczaj!
- Mmmm... nie- powiedział sennie.
- Dlaczego?
- Bo...bo....bo jesteś taka mięciutka.
- Duffy!-powiedziałąm czochrając mu włosy -Serio zaraz mnie udusisz!
- No dobra, ale jest jedna rzecz ,którą możesz dla mnie zrobić.
- Nie, nie przyniosę ci nic do picia.
- Nie o to mi chodziło, ale szkoda. Chciałem cię poprosić o coś innego. Bo w końcu jesteś kobietą, nie?-zapytał. Ja tylko popatrzyłam na niego dziwnie.
- Ej, Duff nie widzisz,że tak jakby wyglądam przynajmniej trochę jak kobieta? No wiesz ,mimo wszystko chodzę kupować sobie staniki. - udałam oburzona, po czym rozpatrzyła na przyjaciela potulnie. - Co jest Duffie?
- No wiesz... Jest taka dziewczyna....
- Oho! - powiedział Steven budząc się i jakimś dziwnym trafem znajdując się tuż nad moja głową.
- Steve! Spadaj zawszony kundlu znad mojej pięknej głowy- Zaśmiałam się spychając przyjaciela na podłogę.
-Ał!- powiedział rozmasowując głowę. - No to co to za dziewczyna? - zapytał Popcorn ruszając przy tym zabawnie brwiami.
- Spierdalaj zjebusie! Chciałem pogadać z kimś dużo bardziej kompetentnym w tych sprawach niż ty! Więc łaskawie zostaw nas ,kurwa ,samych!- powiedział, a raczej wykrzyknął Duff. Popcorn zrobił smutną minkę i po chwili wyszedł z hellhouse, a my zostaliśmy sami.
- Jebany kutas- powiedział cicho McKagan.
- Ej no ,nie obrażaj kolegi- szturchnęłam go w ramię.
- Wybacz, ale on serio wpierdala się we wszystko. Ja chciałem z tobą tylko porozmawiać.
- Spoczko. No to co chciałeś mi powiedzieć?
- Dobra. Jest taka dziewczyna. Ostatnio jak byliśmy na koncercie ,czyli dwa dni temu i tam ją poznałem.
-Zaraz, zaraz to ta brunetka ,co siedziała przy barze kiedy poszedłeś ochrzanić barmana, za to jak bardzo jest niekompetentny? - zapytałam przypominając sobie ta sytuację. Duff stwierdził, że jak raz na jakiś czas chce sobie zamówić jakiegoś drinka to ma być dobry ,a nie jakiś mętny ,bez koloru i smaku.
- Tak. Zaczęło się od tego, że powiedziała, że się ze mną zgadza, bo jej Sex on the beach, był za mało sexy. To było zabawne. Chwilę gadaliśmy, ale ten skurwysyn Slash oczywiście musiał przerwać krzykiem na całą salę, żebym lepiej ją od razu zaprosił do ruchania, a nie jakąś grę wstępną odpierdalam. Ona tylko się zaśmiala i dała mi swój numer jakbym chciał sobie pogadać a nie ruchać.
- Slash jest bardzo nie taktowny, ale co mu się dziwić, dawno nie był na dziwkach, ani żadna mu nie dała ,więc wiesz...
- Ale co ja mam robić Katy?!? Nie wiem, czy do niej zadzwonić. Czy się umowic? No wiesz, może ona wcale nie chce żebym dzwonił?Może myśli że ja jestem tylko taki na jedną noc?Może i jestem ale nie w tym wypadku. Może ma już chłopaka? Ją pierdole to byłoby straszne!
- Spokojnie, pomyślmy racjonalnie. Dała ci swój numer po całej" akcji Slasha" - tutaj pokazałam cudzysłów palcami- więc na pewno nie myśli o tobie jak o facecie co tylko by ruchal. Po drugie musiałeś się jej spodobać, skoro dała ci ten jebany numer i teraz czeka z niecierpliwością na twój telefon! Dlatego zepnij poślady, zadzwoń do niej i zaproś na randkę- powiedziałam ,po czym wręczyłam chłopakowi telefon do ręki.
- A co jeśli odmówi? - zapytał niepewnie.
- To odmówi. Ej- powiedziałam jak spuscił głowę i chwyciłam go za podbrudek - jesteś Jebany Duff Mckagan Niesamowity koles z LA, drugi najprzystojniejszy na świecie i w tym jebanym zespole , oczywiście według Saula. Dasz radę. Ile już miałeś dziewczyn? Myślę, że ta liczba jest zbyt duża, żeby ją określić.
Basista uśmiechnął się szeroko i szybko mnie przytulił.
- Jesteś najlepsza.
- Dobra,dobra- powiedziałam- zamiast mnie przytulać dzwoń do tej dziewczyny.
Jak powiedziałam tak zrobił. Wyjął kartkę z kieszeni ,wybrał numer i schował się w kuchni. Zaśmiałam się pod nosem.
Nagle usłyszałam podniesione głosy zza drzwi wejściowych.
- Co jest kurwa..-powiedziałam pod nosem. Otworzyłam drzwi. Zauważyłam za nimi Rudego i kudłacza.
- Weź się chłopie ogarnij!-krzyknął ten drugi.
- Mówiłem ,że nie zrozumiesz !-krzyknął Axl.
- Co się tu do cholery dzieje!?-krzyknęłam tak głośno, że nawet Duff wyszedł z kuchni i popatrzył na mnie pytająco, a jakaś babcia wyglądała zza okna obok. Popatrzyłam groźnie na awanturników.
- Niech on ci powie, jest takim pojebem, że lepiej żeby się przyznał.-powiedział Slash i wyminął mnie w drzwiach.
-Axl?-zapytałam zakładając ręce na piersi.
-No, bo ... Słuchaj to nie jest takie proste jak ci się wydaje. No kurwa chciałem dobrze jasne?!?. Ale żeście się mnie uczepili!
- No powiedz mi ,proszę.
-Chodzi o ...- Axl nie zdążył mi odpowiedzieć, bo usłyszeliśmy jak moja mama głośno krzyczy.
Pobiegliśmy oboje w tamtą stronę. Mama miała rozcięty łuk brwiowy i dziwnie wykręconą rękę.
- Mamo?1?-powiedziałam bardzo zaniepokojona. Widziałam,ze oddycha,ale miała zamknięte oczy. Klękłam przed nią , przyłożyłam dwa palce do nadgarstka i sprawdziłam jej puls. Miała go. Na szczęście żyła. Z jej gardła wydarło się ciche zawodzenie.
- Ciii -powiedziałam do mamy po czym obróciłam się do rudzielca- weź zadzwoń po pogotowie czy coś i nie stój jak jakiś pieprzony słup, rozumiesz kurwa!-powiedziałam ze łzami w oczach. Dzień zaczął się całkiem normalnie,ale robi się coraz bardziej dziwny. Przypomniałam sobie rozmowę z Duffem. Jak wydawała się mało istotna w porównaniu z tym co ja teraz przeżywałam. Boże błagam cię pomóż jej .-mówiłam w myślach-ona zawsze jest ci wierna i wierzy w ciebie ,więc proszę pomóż jej.
-Zaraz będą- powiedział Axl wychodząc z domu. Po chwili poczułam czyjeś ciepłe dłonie na ramionach. Przestraszona odwróciłam się i zobaczyłam Saula. Szybko podniosłam się z kolan i wtuliłam w gitarzystę. Łzy same mi leciały ciurkiem po policzkach, a Slash mocniej mnie przytulił i głaskał po włosach mówiąc "Ciii" i "Nic jej nie będzie, zobaczysz". Po chwili reszta zespołu wybiegła z Hellhouse.
- O już słychac ambulans!-krzyknął Izzy. Nie minęło dwadzieścia sekund ,a karetka stała już przed domem.
WOW!
OdpowiedzUsuńNA POCZĄTKU TO SIĘ ŚMIAŁAM
Z TEJ POBUDKI
I ZE STEVENA XD
KOCHAM GO NORMALNIE
ALE POTEM TO TAK JAKOŚ SMUTNO MI SIĘ ZROBIŁO'
MAM NADZIEJĘ,ŻE JEJ MAMIE NIC NIE BĘDZIE
DZIĘKUJĘ ZA DEDYCZKA
I WGL JAK TAK MÓWIŁAŚ O TYM,ŻE " bo to dzięki niej staram się coś naskrobać na blogu ;)"
TO MI SIĘ TAK MIŁO ZROBIŁO ^^
CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ!!! :*