niedziela, 21 września 2014

Gotten IV

Witam po raz drugi ;)
Dodaję Gotten IV dzisiaj, bo... Wiem ,że nie wymyślę nic więcej ,a chcę sie z wami nią podzielić. Dlatego zapraszam do czytania World on fire i Gotten. Jestem ciekawa waszych komentarzy i wgl niewiem kiedy dodam następny rozdział. Dlatego za jednym zamachem dwa. Nie przedłużając dedykuję wszystkim komentującym ;) Uwielbiam Was! Dzięki wam cokolwiek piszę dlatego zapraszam do czytania i krytykowania ;)
Wiki
_________________________________
Charlie czekał przy Central Parku. Był ubrany w koszulkę Slasha, ciemne jeansy i bransoletę z ćwiekami. Pomachał mi z daleka.
- Cześć- powiedziałam podchodząc. Cmoknęliśmy się na powitanie w policzek i poszliśmy w kierunku sceny.
- To opowiadaj co u ciebie, że tak promieniejesz?-powiedział Charlie uśmiechając się do mnie.
Uśmiechnęłam się do niego tajemniczo, ale nie mogłam już wytrzymać. Musiałam się tą wiadomością z kimś podzielić.
- Jestem singlem!-powiedziałam ciesząc się jak dziecko. Podniosłam ręce do góry i zaczęłam nimi wymachiwać. Przyjaciel popatrzył na mnie jak na idiotkę.
- I z tego się tak cieszysz?-zapytał zdziwiony.
- Myślę, że jakbyś żył w tak popierdolonym związku jak ja też byś się cieszył.
- O Rose, cóż za język.- zaśmiał się.
- A  weź-powiedziałam uderzając go w ramię.- Wreszcie czuję się wolna. Ten związek mnie... przytłaczał. To tak jakbyś był z dziewczyną, która myśli i mówi tylko o sobie. A jeżeli ja  mówię coś o sobie ,no nie wiem np.: jak było z tym awansem to i tak odwrócił to na gadanie o  sobie.  Jeśli wiesz o co chodzi...- powiedziałam patrząc na niego.
- Wiesz jak tak się zastanowię to.... GRATULUJĘ!- powiedział chwytając mnie w objęcia. Zaczęliśmy się śmiać oboje.
- Dobra, Charlie-powiedziałam- puść mnie, bo spóźnimy się na koncert.
-Dobra- powiedział udając zawiedzionego. Całą drogę na koncert rozmawialiśmy. O pracy, Slashu, Mary, Jamesie i innych pierdołach.

Na koncercie

Na początku musieliśmy chwilę czekać. Przecisnęliśmy się jak najbliżej sceny. Dopchaliśmy się do jakiegoś drugiego rzędu! Byłam z siebie dumna. Czekaliśmy jakieś piętnaście minut i wyszły nasze gwiazdy.
- Hey motherfuckers!- krzyknął Scott. No i zaczęło się najpierw zmysłowe Get out the door. Ten wspaniały głos Weilanda... Slash też był niczego sobie. No wiecie cudowny gitarzysta, piękne włosy i... no to Slash! Ale i tak nie równał się z Duffem.... Przepraszam cię Saul. Uwielbiam cię jesteś najlepszy w tym co robisz, bardzo przystojny ...., ale McKagan... ten to jest taki mój mały ideał. Wysoki, dobrze zbudowany, długie blond włosy, te cudowne oczy, uśmiech, no jeden z najprzystojniejszych dojrzałych facetów.
 Potem mogliśmy usłyszeć takie piosenki jak Just Sixteen, Superhuman, Big Machine czy moje ulubione Pills, demons & etc. Przy tym ostatnim kwałaku cały czas się darliśmy i śpiewaliśmy razem ze Scottem "You got your demons and your ways of life. You could pull the tiger and you'd end the strife". Kiedy kawałek się skończył tłum oszalał. Naraz słychać było miliony pisków, wiwatów, krzyków i oklasków. To jest coś niesamowitego. Myślę, że to jest kwintesencja całego koncertu. Jestem ciekawa jak muszą odbierać to muzycy...
- A teraz moi drodzy- do mikrofonu dorwał się basista.- Mam zaszczyt zapowiedzieć kolejny kawałek. Dawno go nie grałem, ale myślę, że każdy na tej sali zna tekst piosenki. Zaczyna się tak- tutaj pan McKagan zniżył swój niebiański głos i zaczął szeptać do mikrofonu.- Take me down to the Paradise City ,where the grass is green and the girls are pretty. I want you please take me home, yeeeeeah!!!!!
   Śpiewała cała publiczność. Razem z Charliem skakaliśmy i wpadliśmy w pogo. Dawno się tak 5dobrze nie bawiłam. Wailandowi dobrze szło, chodź i tak wolę oryginalną wersję z Axlem na wokalu, ale co tam... Ta też ujdzie.
Scott powiedział nam, że następny kawałek jest już z nowej płyty Velvet Revolwer i troszeczkę zwolnimy tępo. Usłyszeć można było intro do , moim zdaniem najlepszego kawałka na całej płycie, czyli Fall To Pieces. Prawie całą znałam na pamięć, więc śpiewałam razem z wokalistą. Oczywiście dużo ludzi podniosło zapalniczki w górę. Ja niestety nie mam, ale za to Charlie miał jedną w zapasie. Podnieśliśmy wszyscy ręce w górę i zaczęliśmy wymachiwać w lewo, potem w prawo, potem znowu w lewo...
Niestety dobiegał powoli koniec koncertu. Zgarazli jeszcze dwie piosenki to jest Illegal I Song i Set Me Free.
- Przed wami wystąpiło Velvet Revolwer!- krzyknął Scott.- Na perkusji zajebisty MATT SORUM!- wszyscy krzyczęli i bili brawa, a w tym czasie perkusista wymiatał na swoim instrumencie. To było niesamowite. Tak walić w gary! Z taką pasją...
- Na gitarze pieprzony Dave Kushner!!- powtórzyła się historia. Głośne wiwaty krótkie solo i znowu głos zabrał Scott- Jeden z najzajebistrzych basistów mierzący prawie dwa razy tyle co ja- tutaj uśmiechnęli się do siebie i wybuchnęli śmiechem, zresztą tak samo jak widownia- DUFF MCKAGAN!- piski, krzyki i oklaski. Chyba krzyczałam najgłośniej ze wszystkich ludzi. Basista wygrywał swoje basowe solo uderzając najpierw leniwie, a potem coraz bardziej energicznie w struny swojego instrumentu. Magia.
- A teraz- ciągnął Wailand- Jeden z legendarnych gitarzystów. Myślę, że nie muszę go przedstawić inaczej niż zaje-kurwa-bisty SLASH! - jeżeli przy przedstawieniu Duffa było głośno, to teraz to nawet nie wiem jak to nazwać. Zajebiście głośno, tak, że rozpruwało bębenki w uszach.
Slash i jego sola.... No wiecie, przez chwilę zapomniałam, że jestem na koncercie. Byłam tylko ja i jego muzyka. Nie dochodziły do mnie inne głosy, za wyjątkiem cudownych dźwięków solówki Saula Hudsona. Byłego gitarzysty Guns N' Roses. Potem tworzącego Slash Snakepit's. Z którym jutro mam przeprowadzać wywiad!!! Dopiero teraz dotarło to do mnie z taką mocą. Masakra. Poczułam jak mój żołądek się skurczył , zaczęłam się trochę pocić( nie żebym się już spociła od tego pogowania). Ale ten stres zniknął gdy gitarzysta pociągnął dźwięk tak wysoko i tak delikatnie, że moja głowa była pusta....................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................
Właśnie Slash skończył solówkę i basista podszedł do mikrofonu.
- Hej wszystkim!- zaczął- Całego tego "show"- mówiąc to słowo pokazał cudzysłów palcami.- gdyby nie nasz wspaniały SCOT WEILAND! - no i oczywiście wielka wrzawa. Zagrali jeszcze "Welcome to the jungle " i koniec. Złapali się za ręce podeszli do końca sceny, uśmiechali się , szeptali  do siebie i ukłonili. Potem jeszcze gitarzyści podeszli do swoich stanowisk i zaczęli rzucać kostkami.Złapałam trzy! Z tego jedna była Duffa a dwie Dave'a!! Ale się jarałam. Charlie za to złapał Slasha... Powiedziałam mu ,że to nie fair, a on na to, że wcale nie,że nie fair jest to, że ja będę mieć ze Slashem wywiad jutro a ja nie. I pogodziłam się z faktem ,iż nie mam kostki. Bo spotka mnie coś dużo lepszego.



Wstałam z wyjątkowo dobrym humorem. Zastanawiacie się dlaczego?
Może dlatego ,że nadszedł ten wielki dzień. Dzień ,w którym poznam mojego idola. Dzień, który zmieni moje życie. Albo dostanę mój wymarzony awans, albo nie. Albo się zbłaźnię przed moim idolem, albo wręcz przecwnie, wyjdę na profesjonalistkę.
Może dlatego, że wreszcie jestem wolna! Kurewsko wolna! Nie ma już Jamesa i jestem z tego powodu szczęśliwa. Wydostałam się z pieprzonej klatki!
A może to dlatego, że wczoraj byłam na jednym z najlepszych koncertów w moim życiu...
Ale nie wiem, dlaczego dokładnie. Może to przez to, że powoli zaczynam układać sobie życie i wszystko idzie w dobrym kierunku?!? Nie wiem, na prawdę nie wiem.

Przeciągnęlam się jak mam to w zwyczaju robić co rano, odsłoniłam żaluzje , ukazując mi Nowy Jork o poranku. Była godzina piąta rano, więc było niewielu ludzi. Większość, albo wracała z pracy, albo na prawdę ma nie równo pod sufitem, ze już o piątej rano idzie na spacer. Ale ja takich ludzi podziwiam naprawdę. Uśmiechnęłam się mimochodem widząc małą dziewczynkę idącą z mamą i pieskiem na spacer. To było urocze...
Dobra wracamy do świata żywych. Czas ogarnąć się. Poszłam do łazienki i wykonałam poranną toaletę i zrobiłam śniadanie. Dzisiaj postawiłam na coś zapychającego, więc zrobiłam sobie wypasione tosty z serem.... MNIAM! Po zjedzonym śniadanku poszłam się ubrać. W takich momentach, kiedy dzieje się coś w miarę ważnego i muszę jakoś wyglądać to czuję się stu procentową kobietą. Chodzi mi o to ,że długo zastanawiam się co ubrać. Myślę, że dobrze bym się czuła w czymś "rockowym", jednak nie wiem czy na wywiad to jest odpowiednia kreacja... Wiem pomieszam sobie troszkę. Ubieram białą koszulkę na ramiączkach, do tego marynarka z ćwikami i jeansy. No i mamy kompromis. Przejrzałam śię w lustrze. Nie wyglądałam tragicznie. O to mi chodziło.
 Wzięłam plik kartek leżący na stole i przejrzałam wszystko. Były to pytania do naszego gitarzysty. W pośpiechu wypiłam jeszcze skopomarańczowy i równo o 6:30 wyszłam z domu.

Po drodze do biura, jak zwykle wstąpiłam do Starbucksa. Kupiłam karmelowe latte. Upiłam łyk i  od razu poczułam się lepiej. Po jakiś dwudziestu minutach spacerkiem ,znalazłam się w pracy.
Na moim biurku znalazłam liścik.
" Dziękuję za miły wieczór ;] Ch."
Uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Usiadłam za biurkiem i zajęłam siębie birzącymi sprawami, co było trudne z myślą, że już za kilka godzin będę mieć wywiad ze Slashem, którego wczoraj widziałam " w akcji". Dobra Rose ogarnij się! Muszę napisać jeszcze relację z koncertu...


11 komentarzy:

  1. Boże. ;________:
    Ja
    Nie
    Ogarniam
    'Gotten'.
    Muszę je nadrobić. Zajmie mi to... Dwa - trzy dni? Nie wiem, ale przeczytam!
    A tak w ogóle to u mnie jest jakiś rozdział... I Don't Want To Miss A Thing. Zapraszam c: Z dedykacją dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczutalam dzieki za dedyk again ;) i jestem ciekawa co myslisz o gotten. Napisz jak skonczysz ;)

      Usuń
  2. Velvet Revolver ! \m/ ^^
    Cieszę się, że kontynuujesz Gotten :)
    Narobiłaś mi ochoty na VR i teraz muszę zapuścić sobie ich płyty XD
    Rozdział bardzo fajny, czekam na kolejny (wiadomo, wywiad ze Slashem xD)
    Hmm... Co więcej... Też kiedyś miałam fazę na McKagana ale mi przeszło xD
    Weny i pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mckagana nigdy dosc ;) ja na ppczatku przez kolezanke mialam faze na slasha, pptem odkrylam gilbiego i duffa a potem znowu slaah. No i duff weocil po koncercie <3 sliczny jest

      Usuń
  3. JUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUŻ jestem!!!
    Przeczytałam 'World On Fire' i całe 'Gotten'. Jestem z siebie dumna, tylko... Nie potrafię tego skomentować. :c Nie chodzę do szkoły i się trochę rozleniwiłam.
    To zacznę od 'World...' Czytałam je cały dzień, bo było długie, ale to dobrze... Wiesz, dawno już nie czytałam czegoś, co chciałam czytać. Ten rozdział po prostu mnie wciągnął. Historia Anastazji i Mylesa, ach. Cudownie Ci to wyszło. Ta cała apokalipsa, wyznanie sobie miłości, a potem - niestety - śmierć. Ale zginęli razem i trafili... Gdzieś... Do Nieba? Nie wiem, ale chyba tak. Po prostu cudnie!
    A 'Gotten"... Powiedziałaś, że chciałabyś poznać moje zdanie na temat tego opowiadania i... Podoba mi się. Jest w teraźniejszości, nie w latach 80 bądź 90, co mi się bardzo podoba. I wywiad ze Slashem. Również zajebiście. To co ja mogę teraz powiedzieć? Czekam na następny! Dodaj jak najszybciej.
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. O JAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA JUŻ CHCĘ NASTĘPNY I WYWIAD ZE SLASHEM Q.Q
    TO BĘDZIE COŚ :D
    I TAK SZCZERZE TO TEŻ BYM SIE CIESZYŁA, ŻE JESTEM SINGLEM
    GDYBYM BYŁA Z TAKIM SZTYWNIAKIEM JAK JAMES
    EHHHH
    WSPOMINAŁAM JUŻ KIEDYS JAK BARDZO GO NIENAWIDZĘ?
    JEŚLI NIE TO MÓWIE TERAZ, A JEŚLI TAK TO POWIEM PO RAZ KOLEJNY I KOLEJNY
    NIENAWIDZĘ JAMESA!!!!!! >:@
    AHHHHHHH TAKI KONCERT TO JEST COŚ
    I TAKI DUFF MMMMMM ♥
    ALE JA I TAK WOLĘ MOJEGO SLESZA ♥♥
    NIE WIEM CO TU JESZCZE NAPISAĆ
    CHYBA TYLKO, ŻE JESTEŚ GENIALNA I CIE KOCHAM
    I NIECH KAKTUS BĘDZIE Z TOBĄ!
    POZDRAWIAM ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowy rozdział opowiadania o Aerosmith! Zapraszam ;)

    http://living-on-the-edge-with-aerosmith.blogspot.com/2014/10/vii-celibat-kosmici-i-ulubione.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że nadal czekasz na rozdział u mnie, bo właśnie się pojawił :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O znów ja i moje komentarze... no bo znów u mnie jest nowy więc zapraszam jakby co :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Więc nie wiem czy tamten komentarz do Ciebie dotrze (pewnie tak) więc przepraszam za spam. Usuń. U mnie 20 rozdział ... :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej jeśli chcesz to u mnie 22 rozdział :) Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń