Hejo! Jak obiecałam jest rozdział .Zjebałam- w ogóle nie wiem jak mogłam coś takiego napisać. No i jest trochę krótki ;(. Whatever.
Przepraszam, ale to (mam nadzieję) wynagrodzę następnym rozdziałem. Mam nadzieję,że zrozumiecie o co chodzi ze sprawą Josephine ;) Nie chciałam pisać jakoś bardzo wprost ,ale chyba się połapiecie. Indżoj i jeszcze raz przepraszam.
No i jeszcze raz dziękuję za te już... 2053 wyświetlenia!! Mega!
Wiki
__________________________________
- Siądź wreszcie, bo kurwa głowa mnie już boli.-powiedział Izzy ,kiedy po raz setny przeszłam przed nim.
- Ale kurwa ja się tutaj denerwuje!-podniosłam trochę głos tak, że wszyscy ludzie na mnie popatrzyli z pogardą w oczach. Ale prawie od razu odwrócili wzrok jak tylko na nich popatrzyłam.
- Siadaj.-powiedział Axl i pociągnął mnie za rękę na stołek obok niego. Bolało.- Ludzie się na nas gapią.
- Ale to nie z mojego powodu kurwa!- syknęłam mu do ucha.
-Niby z czyjego? Ciągle chodzisz w kółko i przeklinasz pod nosem.
-Ah, tak?!? Wiesz co ale przynajmniej nie jestem taka jak ty!-krzyknęłam rudemu w twarz. Teraz to ludzie się zaczęli chamsko gapić. Usłyszałam tylko od jakiś starszych pań "Ciiii....". Przewróciłam oczami.
- Co masz na myśli?-zapytał Axl tyle ,że szeptem.
- To nie ja wyglądam jakbym przed chwilą skończyła penetrować kontenery z jebanymi śmieciami!
- Ah tak?-zapytał rudy.- W takim razie nic tu po nas. Chłopaki , musimy iść w końcu nie pasujemy tutaj-powiedział Axl teatralnie wymachując rękami.
Popatrzyłam na chłopaków. Duff wyglądał na bardzo smutnego, tak samo Izzy tylko ten drugi pokręcił jeszcze głową i obaj poszli za Axlem. Ale co ja takiego powiedziałam? Gorzej niż z babami!
Popatrzyłam na mojego Adlerka. Patrzył na mnie wielkimi oczami ,po czym do mnie podszedł.
- Muszę iść z tymi debilami, sorki mała. Trzymaj się. Przyjdę później.-powiedział szeptem, po czym odszedł za chłopakami. Ostatni został mi Slash.
Popatrzyłam na niego ,a on do mnie podszedł.
- Nie rozumiem?-powiedziałam do niego.
- Wiesz obraziłaś Axla. A on ma "moc"-tutaj pokazał cudzysłów palcami- wiesz boją się ,że ich wyrzuci.
- Serio? Niby dlaczego?-zapytałam totalnie zdezorientowana. Po co miałby wywalać tak niesamowitych muzyków.
- Nie znasz Axla tak dobrze jak ja i chłopaki. Ma napady agresji i ogółem często dziwnie się zachowuje, co pewnie zauważyłaś, ale potrafi się tak wkurzyć ,że nawet osoby które mu nic nie zrobiły mogą dostać.- powiedział ze smutkiem w oczach.
- A w takim razie co z tobą?-zapytałam.
- No wiesz... Myślę , że mnie nie wyrzuci ,bo wiem coś czego nikt nie wie, a kilka osób powinno się o tym dowiedzieć. Tylko, że on sam musi to tym osobą powiedzieć. I wole zostać tu z tobą niż z tą bandą pojebów.- mówiąc to uśmiechnął się do mnie i poprawił swoje loczki tak,ze mogłam zobaczyć jego piękne czekoladowe oczy. Mmmm..... Katy?!? Weź się ogarnij to tylko Slash! Albo AŻ -pomyślałam i zarumieniłam się.
- A wracając do tego szantażu-zaczęłam przerywając ciszę, która nastała-o co chodzi?
- Ta ruda małpa musi ci to sama powiedzieć.
Oznajmiłam Slashowi, że mam nadzieję ,że mi powie, a on powiedział ,że jak tego nie zrobi to popamięta. (wiem powtórzenie ;)- przyp.aut. )Wybuchnęłam śmiechem .
- Jak ta pierdoła ci nie powie do jutra to obiecuje ,że ci powiem ,ok?-powiedział Saul. Pokiwałam głową i wtuliłam się w Hudsona. Po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.
////////////////////////////AXL\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\
Kurwa! Ja pierdole! Ale mnie wkurwiła- że co niby ja menelem. Nie kurwa! Może nie wiele mi brakuje, ale jednak.... Fuck! Ona miała jebana rację. Jestem ,kurwa zerem. To dlaczego się tak zachowuję? Jestem jeszcze większym chujem niż zawsze.
- Kurwa!-wydarł się ktoś z dołu
Popatrzyłem w tamtym kierunku. Okazało się ,że nadepnąłem na Duffa ,który już był najebany. A dopiero co weszliśmy do domu! Ja pierdole! Skurwysyn jebany!
- Sorry, stary ! Nie zauważyłem cię . Za to mogę ci przynieść fajki. Wczoraj kupiłem Marlboro czerwone- powiedziałem dumny z siebie.Tak na serio to zajebałem z kiosku, ale co tam.
- Ok ,przynieś. -powiedział Duff ,wstając. Wyglądało to co najmniej komicznie. Najpierw McKagan doczągał się do ściany ,a potem opierając się o nią powoli podnosił się do góry. Fakt nie wychodziło mu to, ale wytrwale dążył do celu. A to wszystko dla pieprzonych fajek. Ja pierdole co za ludzie. Żuciłem mu paczkę, po czym walnąłem się na kanapę. Kurwa! Coś mi się wjebało w dupę.
- Ja pierdolę Popcorn! Zjebańcu! Co tu kurwa robi twoja jebana pałeczka?!?-zapytałem już kurewsko wściekły.
- Może spadła z werbla, bo jakbyś nie zauważył, pojebie to tuż obok ciebie jest moja jebana perkusja!-krzyknął Steven po czym nieźle wkurwiony wszedł do "łazienki" . Na pewno,żeby wziąć działkę. Skurwiel.
Dobra. O czym ja to kurwa... A tak! Josephine. Kurwa! Boję się powiedzieć Katy. Nie zrozumie, tak samo jak Slash. Mówił zjebus ,że nie będzie osądzał kurwa, ale nie on musiał od razu wtrącić swoje jebane zdanie. Ale ja myślałem ,ze tak ma być. W końcu powiedział, że ją kocha i chce córkę. A skąd wiedziałem ,że nie jest jego biologiczną córką?!? No kurwa skąd?!? No i przedstawił się jako Erick. Nie mówiła nic o nim. Chciał znaleźć swoją panienkę, to mu powiedziałem gdzie jest. A to,że chciał jej coś złego zrobić to nie wiedziałem przecież. Nie chciałem jej kurwa skrzywdzić. Co prawda nie lubię jej, ale nigdy jej nie życzyłem czegoś takiego! Ale od Saula oczywiście zjeba była! Ale myślę,że słusznie. Musze powiedzieć Katy. Ale najpierw chyba muszę pogadać z Josephine.
- Axl idziesz?- z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Izziego.
- Już zaraz-powiedziałem , po czym wstałem i podszedłem do pudła w którym trzymałem ciuchy. Zmieniłem koszulkę na z logo Aerosmith i wyszedłem za przyjacielem. No to czas na wielkie dymanie!- pomyślałem szczęśliwy z powodu tego co ma nastąpić.
poniedziałek, 30 czerwca 2014
czwartek, 26 czerwca 2014
WOW!
Siema! Jej! Dziękuję za 2000 wejść ! <3 Nie wiem czy ktoś to czyta, ale fajnie widzieć na liczniku taką liczbę ;) Postaram się napisać następny rozdział na poniedziałek. I pomyślałam o tym, że od przyszłego tygodnia co poniedziałek będziecie mogli spodziewać się jakiejś notki ;)
Pozdrawiam ,
Wiki
P.S. Macie tutaj Saula <3
Pozdrawiam ,
Wiki
P.S. Macie tutaj Saula <3
wtorek, 24 czerwca 2014
Rozdział 11
Miałam dodać w weekend, ale cały był jakiś taki zabiegany. Potem miałam dodać w poniedziałek, ale coś słabo z netem na kompie,a na komórce nie chce mi się dodać.
Więc dodaję dzisiaj. Coraz bliżej wakacje i będę się starać jak najczęściej dodawać rozdziały. Jak tylko wena będzie mnie ogarniać coś na skrobię. Przynajmniej na początku wakacji, bo potem wyjeżdżam nad morze ;P Ok, myślę ,że rozdział jest całkiem ok i ,że napisałam to tak jak chciałam i że zrozumiecie o co mi chodziło ^^
No i nie przedłużając zapraszam do czytania ;)
P.S. Rozdział dedykuję Arletta H - bo to dzięki niej staram się coś naskrobać na blogu ;)
Wiki
_________________________________
Chyba na chwilę zasnęłam ,bo obudziłam się wtulona w Duffa.Walnęłam przyjaciela w łeb, a on tylko mruknął coś pod nosem i mocniej mnie przytulił.
- Ej, debilu- powiedziałam śmiejąc się- puszczaj!
- Mmmm... nie- powiedział sennie.
- Dlaczego?
- Bo...bo....bo jesteś taka mięciutka.
- Duffy!-powiedziałąm czochrając mu włosy -Serio zaraz mnie udusisz!
- No dobra, ale jest jedna rzecz ,którą możesz dla mnie zrobić.
- Nie, nie przyniosę ci nic do picia.
- Nie o to mi chodziło, ale szkoda. Chciałem cię poprosić o coś innego. Bo w końcu jesteś kobietą, nie?-zapytał. Ja tylko popatrzyłam na niego dziwnie.
- Ej, Duff nie widzisz,że tak jakby wyglądam przynajmniej trochę jak kobieta? No wiesz ,mimo wszystko chodzę kupować sobie staniki. - udałam oburzona, po czym rozpatrzyła na przyjaciela potulnie. - Co jest Duffie?
- No wiesz... Jest taka dziewczyna....
- Oho! - powiedział Steven budząc się i jakimś dziwnym trafem znajdując się tuż nad moja głową.
- Steve! Spadaj zawszony kundlu znad mojej pięknej głowy- Zaśmiałam się spychając przyjaciela na podłogę.
-Ał!- powiedział rozmasowując głowę. - No to co to za dziewczyna? - zapytał Popcorn ruszając przy tym zabawnie brwiami.
- Spierdalaj zjebusie! Chciałem pogadać z kimś dużo bardziej kompetentnym w tych sprawach niż ty! Więc łaskawie zostaw nas ,kurwa ,samych!- powiedział, a raczej wykrzyknął Duff. Popcorn zrobił smutną minkę i po chwili wyszedł z hellhouse, a my zostaliśmy sami.
- Jebany kutas- powiedział cicho McKagan.
- Ej no ,nie obrażaj kolegi- szturchnęłam go w ramię.
- Wybacz, ale on serio wpierdala się we wszystko. Ja chciałem z tobą tylko porozmawiać.
- Spoczko. No to co chciałeś mi powiedzieć?
- Dobra. Jest taka dziewczyna. Ostatnio jak byliśmy na koncercie ,czyli dwa dni temu i tam ją poznałem.
-Zaraz, zaraz to ta brunetka ,co siedziała przy barze kiedy poszedłeś ochrzanić barmana, za to jak bardzo jest niekompetentny? - zapytałam przypominając sobie ta sytuację. Duff stwierdził, że jak raz na jakiś czas chce sobie zamówić jakiegoś drinka to ma być dobry ,a nie jakiś mętny ,bez koloru i smaku.
- Tak. Zaczęło się od tego, że powiedziała, że się ze mną zgadza, bo jej Sex on the beach, był za mało sexy. To było zabawne. Chwilę gadaliśmy, ale ten skurwysyn Slash oczywiście musiał przerwać krzykiem na całą salę, żebym lepiej ją od razu zaprosił do ruchania, a nie jakąś grę wstępną odpierdalam. Ona tylko się zaśmiala i dała mi swój numer jakbym chciał sobie pogadać a nie ruchać.
- Slash jest bardzo nie taktowny, ale co mu się dziwić, dawno nie był na dziwkach, ani żadna mu nie dała ,więc wiesz...
- Ale co ja mam robić Katy?!? Nie wiem, czy do niej zadzwonić. Czy się umowic? No wiesz, może ona wcale nie chce żebym dzwonił?Może myśli że ja jestem tylko taki na jedną noc?Może i jestem ale nie w tym wypadku. Może ma już chłopaka? Ją pierdole to byłoby straszne!
- Spokojnie, pomyślmy racjonalnie. Dała ci swój numer po całej" akcji Slasha" - tutaj pokazałam cudzysłów palcami- więc na pewno nie myśli o tobie jak o facecie co tylko by ruchal. Po drugie musiałeś się jej spodobać, skoro dała ci ten jebany numer i teraz czeka z niecierpliwością na twój telefon! Dlatego zepnij poślady, zadzwoń do niej i zaproś na randkę- powiedziałam ,po czym wręczyłam chłopakowi telefon do ręki.
- A co jeśli odmówi? - zapytał niepewnie.
- To odmówi. Ej- powiedziałam jak spuscił głowę i chwyciłam go za podbrudek - jesteś Jebany Duff Mckagan Niesamowity koles z LA, drugi najprzystojniejszy na świecie i w tym jebanym zespole , oczywiście według Saula. Dasz radę. Ile już miałeś dziewczyn? Myślę, że ta liczba jest zbyt duża, żeby ją określić.
Basista uśmiechnął się szeroko i szybko mnie przytulił.
- Jesteś najlepsza.
- Dobra,dobra- powiedziałam- zamiast mnie przytulać dzwoń do tej dziewczyny.
Jak powiedziałam tak zrobił. Wyjął kartkę z kieszeni ,wybrał numer i schował się w kuchni. Zaśmiałam się pod nosem.
Nagle usłyszałam podniesione głosy zza drzwi wejściowych.
- Co jest kurwa..-powiedziałam pod nosem. Otworzyłam drzwi. Zauważyłam za nimi Rudego i kudłacza.
- Weź się chłopie ogarnij!-krzyknął ten drugi.
- Mówiłem ,że nie zrozumiesz !-krzyknął Axl.
- Co się tu do cholery dzieje!?-krzyknęłam tak głośno, że nawet Duff wyszedł z kuchni i popatrzył na mnie pytająco, a jakaś babcia wyglądała zza okna obok. Popatrzyłam groźnie na awanturników.
- Niech on ci powie, jest takim pojebem, że lepiej żeby się przyznał.-powiedział Slash i wyminął mnie w drzwiach.
-Axl?-zapytałam zakładając ręce na piersi.
-No, bo ... Słuchaj to nie jest takie proste jak ci się wydaje. No kurwa chciałem dobrze jasne?!?. Ale żeście się mnie uczepili!
- No powiedz mi ,proszę.
-Chodzi o ...- Axl nie zdążył mi odpowiedzieć, bo usłyszeliśmy jak moja mama głośno krzyczy.
Pobiegliśmy oboje w tamtą stronę. Mama miała rozcięty łuk brwiowy i dziwnie wykręconą rękę.
- Mamo?1?-powiedziałam bardzo zaniepokojona. Widziałam,ze oddycha,ale miała zamknięte oczy. Klękłam przed nią , przyłożyłam dwa palce do nadgarstka i sprawdziłam jej puls. Miała go. Na szczęście żyła. Z jej gardła wydarło się ciche zawodzenie.
- Ciii -powiedziałam do mamy po czym obróciłam się do rudzielca- weź zadzwoń po pogotowie czy coś i nie stój jak jakiś pieprzony słup, rozumiesz kurwa!-powiedziałam ze łzami w oczach. Dzień zaczął się całkiem normalnie,ale robi się coraz bardziej dziwny. Przypomniałam sobie rozmowę z Duffem. Jak wydawała się mało istotna w porównaniu z tym co ja teraz przeżywałam. Boże błagam cię pomóż jej .-mówiłam w myślach-ona zawsze jest ci wierna i wierzy w ciebie ,więc proszę pomóż jej.
-Zaraz będą- powiedział Axl wychodząc z domu. Po chwili poczułam czyjeś ciepłe dłonie na ramionach. Przestraszona odwróciłam się i zobaczyłam Saula. Szybko podniosłam się z kolan i wtuliłam w gitarzystę. Łzy same mi leciały ciurkiem po policzkach, a Slash mocniej mnie przytulił i głaskał po włosach mówiąc "Ciii" i "Nic jej nie będzie, zobaczysz". Po chwili reszta zespołu wybiegła z Hellhouse.
- O już słychac ambulans!-krzyknął Izzy. Nie minęło dwadzieścia sekund ,a karetka stała już przed domem.
Więc dodaję dzisiaj. Coraz bliżej wakacje i będę się starać jak najczęściej dodawać rozdziały. Jak tylko wena będzie mnie ogarniać coś na skrobię. Przynajmniej na początku wakacji, bo potem wyjeżdżam nad morze ;P Ok, myślę ,że rozdział jest całkiem ok i ,że napisałam to tak jak chciałam i że zrozumiecie o co mi chodziło ^^
No i nie przedłużając zapraszam do czytania ;)
P.S. Rozdział dedykuję Arletta H - bo to dzięki niej staram się coś naskrobać na blogu ;)
Wiki
_________________________________
Chyba na chwilę zasnęłam ,bo obudziłam się wtulona w Duffa.Walnęłam przyjaciela w łeb, a on tylko mruknął coś pod nosem i mocniej mnie przytulił.
- Ej, debilu- powiedziałam śmiejąc się- puszczaj!
- Mmmm... nie- powiedział sennie.
- Dlaczego?
- Bo...bo....bo jesteś taka mięciutka.
- Duffy!-powiedziałąm czochrając mu włosy -Serio zaraz mnie udusisz!
- No dobra, ale jest jedna rzecz ,którą możesz dla mnie zrobić.
- Nie, nie przyniosę ci nic do picia.
- Nie o to mi chodziło, ale szkoda. Chciałem cię poprosić o coś innego. Bo w końcu jesteś kobietą, nie?-zapytał. Ja tylko popatrzyłam na niego dziwnie.
- Ej, Duff nie widzisz,że tak jakby wyglądam przynajmniej trochę jak kobieta? No wiesz ,mimo wszystko chodzę kupować sobie staniki. - udałam oburzona, po czym rozpatrzyła na przyjaciela potulnie. - Co jest Duffie?
- No wiesz... Jest taka dziewczyna....
- Oho! - powiedział Steven budząc się i jakimś dziwnym trafem znajdując się tuż nad moja głową.
- Steve! Spadaj zawszony kundlu znad mojej pięknej głowy- Zaśmiałam się spychając przyjaciela na podłogę.
-Ał!- powiedział rozmasowując głowę. - No to co to za dziewczyna? - zapytał Popcorn ruszając przy tym zabawnie brwiami.
- Spierdalaj zjebusie! Chciałem pogadać z kimś dużo bardziej kompetentnym w tych sprawach niż ty! Więc łaskawie zostaw nas ,kurwa ,samych!- powiedział, a raczej wykrzyknął Duff. Popcorn zrobił smutną minkę i po chwili wyszedł z hellhouse, a my zostaliśmy sami.
- Jebany kutas- powiedział cicho McKagan.
- Ej no ,nie obrażaj kolegi- szturchnęłam go w ramię.
- Wybacz, ale on serio wpierdala się we wszystko. Ja chciałem z tobą tylko porozmawiać.
- Spoczko. No to co chciałeś mi powiedzieć?
- Dobra. Jest taka dziewczyna. Ostatnio jak byliśmy na koncercie ,czyli dwa dni temu i tam ją poznałem.
-Zaraz, zaraz to ta brunetka ,co siedziała przy barze kiedy poszedłeś ochrzanić barmana, za to jak bardzo jest niekompetentny? - zapytałam przypominając sobie ta sytuację. Duff stwierdził, że jak raz na jakiś czas chce sobie zamówić jakiegoś drinka to ma być dobry ,a nie jakiś mętny ,bez koloru i smaku.
- Tak. Zaczęło się od tego, że powiedziała, że się ze mną zgadza, bo jej Sex on the beach, był za mało sexy. To było zabawne. Chwilę gadaliśmy, ale ten skurwysyn Slash oczywiście musiał przerwać krzykiem na całą salę, żebym lepiej ją od razu zaprosił do ruchania, a nie jakąś grę wstępną odpierdalam. Ona tylko się zaśmiala i dała mi swój numer jakbym chciał sobie pogadać a nie ruchać.
- Slash jest bardzo nie taktowny, ale co mu się dziwić, dawno nie był na dziwkach, ani żadna mu nie dała ,więc wiesz...
- Ale co ja mam robić Katy?!? Nie wiem, czy do niej zadzwonić. Czy się umowic? No wiesz, może ona wcale nie chce żebym dzwonił?Może myśli że ja jestem tylko taki na jedną noc?Może i jestem ale nie w tym wypadku. Może ma już chłopaka? Ją pierdole to byłoby straszne!
- Spokojnie, pomyślmy racjonalnie. Dała ci swój numer po całej" akcji Slasha" - tutaj pokazałam cudzysłów palcami- więc na pewno nie myśli o tobie jak o facecie co tylko by ruchal. Po drugie musiałeś się jej spodobać, skoro dała ci ten jebany numer i teraz czeka z niecierpliwością na twój telefon! Dlatego zepnij poślady, zadzwoń do niej i zaproś na randkę- powiedziałam ,po czym wręczyłam chłopakowi telefon do ręki.
- A co jeśli odmówi? - zapytał niepewnie.
- To odmówi. Ej- powiedziałam jak spuscił głowę i chwyciłam go za podbrudek - jesteś Jebany Duff Mckagan Niesamowity koles z LA, drugi najprzystojniejszy na świecie i w tym jebanym zespole , oczywiście według Saula. Dasz radę. Ile już miałeś dziewczyn? Myślę, że ta liczba jest zbyt duża, żeby ją określić.
Basista uśmiechnął się szeroko i szybko mnie przytulił.
- Jesteś najlepsza.
- Dobra,dobra- powiedziałam- zamiast mnie przytulać dzwoń do tej dziewczyny.
Jak powiedziałam tak zrobił. Wyjął kartkę z kieszeni ,wybrał numer i schował się w kuchni. Zaśmiałam się pod nosem.
Nagle usłyszałam podniesione głosy zza drzwi wejściowych.
- Co jest kurwa..-powiedziałam pod nosem. Otworzyłam drzwi. Zauważyłam za nimi Rudego i kudłacza.
- Weź się chłopie ogarnij!-krzyknął ten drugi.
- Mówiłem ,że nie zrozumiesz !-krzyknął Axl.
- Co się tu do cholery dzieje!?-krzyknęłam tak głośno, że nawet Duff wyszedł z kuchni i popatrzył na mnie pytająco, a jakaś babcia wyglądała zza okna obok. Popatrzyłam groźnie na awanturników.
- Niech on ci powie, jest takim pojebem, że lepiej żeby się przyznał.-powiedział Slash i wyminął mnie w drzwiach.
-Axl?-zapytałam zakładając ręce na piersi.
-No, bo ... Słuchaj to nie jest takie proste jak ci się wydaje. No kurwa chciałem dobrze jasne?!?. Ale żeście się mnie uczepili!
- No powiedz mi ,proszę.
-Chodzi o ...- Axl nie zdążył mi odpowiedzieć, bo usłyszeliśmy jak moja mama głośno krzyczy.
Pobiegliśmy oboje w tamtą stronę. Mama miała rozcięty łuk brwiowy i dziwnie wykręconą rękę.
- Mamo?1?-powiedziałam bardzo zaniepokojona. Widziałam,ze oddycha,ale miała zamknięte oczy. Klękłam przed nią , przyłożyłam dwa palce do nadgarstka i sprawdziłam jej puls. Miała go. Na szczęście żyła. Z jej gardła wydarło się ciche zawodzenie.
- Ciii -powiedziałam do mamy po czym obróciłam się do rudzielca- weź zadzwoń po pogotowie czy coś i nie stój jak jakiś pieprzony słup, rozumiesz kurwa!-powiedziałam ze łzami w oczach. Dzień zaczął się całkiem normalnie,ale robi się coraz bardziej dziwny. Przypomniałam sobie rozmowę z Duffem. Jak wydawała się mało istotna w porównaniu z tym co ja teraz przeżywałam. Boże błagam cię pomóż jej .-mówiłam w myślach-ona zawsze jest ci wierna i wierzy w ciebie ,więc proszę pomóż jej.
-Zaraz będą- powiedział Axl wychodząc z domu. Po chwili poczułam czyjeś ciepłe dłonie na ramionach. Przestraszona odwróciłam się i zobaczyłam Saula. Szybko podniosłam się z kolan i wtuliłam w gitarzystę. Łzy same mi leciały ciurkiem po policzkach, a Slash mocniej mnie przytulił i głaskał po włosach mówiąc "Ciii" i "Nic jej nie będzie, zobaczysz". Po chwili reszta zespołu wybiegła z Hellhouse.
- O już słychac ambulans!-krzyknął Izzy. Nie minęło dwadzieścia sekund ,a karetka stała już przed domem.
niedziela, 15 czerwca 2014
Rozdział 10
Hejo!
Długo mnie nie było. Szczerze? Nie miałam weny, motywacji po prostu mi się nie chciało ;)
Ale teraz jestem i próbuję coś naskrobać. Mam nadzieję,że wam się spodoba jeżeli w ogóle ktoś to czyta (poza Arletta H i dziękuję jeszcze raz za komentarze i zmobilizowanie mnie do napisania tego rozdziału ^^) .
Rozdział krótki,ale wprowadzam w sytuację. No i myślę, że wena odrobinę wróciła ,więc za tydzień możecie oczekiwać następnego ^^
P.S. Kto z was był na Impakcie?? Ja byłam na obu dniach i było ZAJEBIŚCIE! Aerosmith dało czadu tak samo Alter Bridge i Walking Papers. Perspektywa zobaczenia nie tylko członków tego pierwszego i drugiego zespołu, ale także mojego kochanego Duffa to po prostu szczyt marzeń!!!!
No i jeszcze Black Sabbath. Pierwszy raz (i mam nadzieję nie ostatni) byłam w "transie" na koncercie. NIESAMOWITE!!! Dziękuję !
No i jeszcze raz zapraszam do czytania ;P
_______________________________________________
- Slash! Mógłbyś przestać- powiedziałam odpychając go od siebie- Nie lubię jak mi się przeszkadza kiedy robię coś ważnego.
Dzisiaj była inwentaryzacja w sklepie i poprosiłam Saula i Stevena ,żeby mi pomogli, ale oni nic tylko ,albo grają na gitarze lub perkusji , albo się wydurniają.Od spaceru z kudłaczem minęły dwa tygodnie. Coraz lepiej się dogadujemy. Slash często zabiera mnie razem ze sobą do klubu, czy idziemy się przejść do sklepu. No i z Adlerem jest o niebo lepiej. Teraz jesteśmy dla siebie jak brat i siostra (oczywiście w dobrym sensie) jak za dawnych czasów. Tego mi brakowało od kiedy przyjechałam do LA. W między czasie jeszcze chłopaki zagrali dwa koncerty w jakiś spelunach ,ale ważne że ćwiczą "obycie ze sceną".
- Dobra ,dobra! Zluzuj stringi!-powiedział Hudson i się wyszczerzył. Walnęłam go w ten pusty łeb.
- Auć! - powiedział Popcorn.
- Weź się nie rozwijaj.-powiedziałam po czym wróciłam do liczenia kostek.- I weźcie się ogarnijcie. Nie po to was tutaj przyprowadziłam . Macie mi pomóc! No już do roboty!- krzyknęłam ,a oni niczym psy z podkulonym ogonem zaczęli liczyć gitary.
Po trzech godzinach skończyliśmy . Na szczęście chłopaki już nie wkurzali mnie tylko starali się pomóc.
Przy wejściu do Hellhouse leżał jakiś list. Popatrzyliśmy ze Stevenem po sobie ,a Saul w tym czasie podniósł kopertę.
- "Dla Josephine" -przeczytał głośno napis z koperty.- Kto to Josephine?
- Moja mama -powiedziałam- Ciekawe od kogo?
Długo mnie nie było. Szczerze? Nie miałam weny, motywacji po prostu mi się nie chciało ;)
Ale teraz jestem i próbuję coś naskrobać. Mam nadzieję,że wam się spodoba jeżeli w ogóle ktoś to czyta (poza Arletta H i dziękuję jeszcze raz za komentarze i zmobilizowanie mnie do napisania tego rozdziału ^^) .
Rozdział krótki,ale wprowadzam w sytuację. No i myślę, że wena odrobinę wróciła ,więc za tydzień możecie oczekiwać następnego ^^
Aerosmith <3 |
P.S. Kto z was był na Impakcie?? Ja byłam na obu dniach i było ZAJEBIŚCIE! Aerosmith dało czadu tak samo Alter Bridge i Walking Papers. Perspektywa zobaczenia nie tylko członków tego pierwszego i drugiego zespołu, ale także mojego kochanego Duffa to po prostu szczyt marzeń!!!!
No i jeszcze Black Sabbath. Pierwszy raz (i mam nadzieję nie ostatni) byłam w "transie" na koncercie. NIESAMOWITE!!! Dziękuję !
No i jeszcze raz zapraszam do czytania ;P
_______________________________________________
- Slash! Mógłbyś przestać- powiedziałam odpychając go od siebie- Nie lubię jak mi się przeszkadza kiedy robię coś ważnego.
Dzisiaj była inwentaryzacja w sklepie i poprosiłam Saula i Stevena ,żeby mi pomogli, ale oni nic tylko ,albo grają na gitarze lub perkusji , albo się wydurniają.Od spaceru z kudłaczem minęły dwa tygodnie. Coraz lepiej się dogadujemy. Slash często zabiera mnie razem ze sobą do klubu, czy idziemy się przejść do sklepu. No i z Adlerem jest o niebo lepiej. Teraz jesteśmy dla siebie jak brat i siostra (oczywiście w dobrym sensie) jak za dawnych czasów. Tego mi brakowało od kiedy przyjechałam do LA. W między czasie jeszcze chłopaki zagrali dwa koncerty w jakiś spelunach ,ale ważne że ćwiczą "obycie ze sceną".
- Dobra ,dobra! Zluzuj stringi!-powiedział Hudson i się wyszczerzył. Walnęłam go w ten pusty łeb.
- Auć! - powiedział Popcorn.
- Weź się nie rozwijaj.-powiedziałam po czym wróciłam do liczenia kostek.- I weźcie się ogarnijcie. Nie po to was tutaj przyprowadziłam . Macie mi pomóc! No już do roboty!- krzyknęłam ,a oni niczym psy z podkulonym ogonem zaczęli liczyć gitary.
Po trzech godzinach skończyliśmy . Na szczęście chłopaki już nie wkurzali mnie tylko starali się pomóc.
Przy wejściu do Hellhouse leżał jakiś list. Popatrzyliśmy ze Stevenem po sobie ,a Saul w tym czasie podniósł kopertę.
- "Dla Josephine" -przeczytał głośno napis z koperty.- Kto to Josephine?
- Moja mama -powiedziałam- Ciekawe od kogo?
-Chodźmy zapytać- powiedział Steven hardo. Weszliśmy ,więc do środka. Na środku pokoju leżał Duff (czego można było się spodziewać) ,a w ręce miał kieliszek . Przewróciłam oczami. Nagle z łazienki wyszedł Izzy . Machnął ręką na powitane po czym wyminął nas i wyszedł. Steven szybko pobiegł i rozlożył sie na kanapie, a Slash usiadł na nim. Popcorn oczywiście się wkurzył i zepchnął go z siebie jednak Saul nie dawał za wygraną i tak zaczęła się " fotelowa przepychanka". Uśmiechnęłam się na sam widok po czym weszłam do kuchni, bo to tutaj najwięcej czasu spędza moja mama.
- Cześć mamo. -powiedziałam machając do mamy.
- Hej-powiedziała nieco zmęczonym tonem.
- Czy coś się stało? - zapytałam zatroskana.
- Nie ,nie tylko wiesz , ten cały Axl robi wokół siebie takie straszne zamieszanie jakby to on był pępkiem świata. Ale w sumie to nic takiego.
- Znowu?!? On cały czas ma jakieś humory. Gdzie on właściwie jest?
-Gdzieś wyszedł. A co masz w ręce- zapytała pokazując na kopertę ,którą trzymałam za plecami.
-Slash znalazł to. Było przed domem. Jest "Do Josephine" -powiedziałam i podałam mamie list.
- Ciekawe co to.-powiedziała i otworzyła kopertę. Szybko przeczytała i cała zbladła. Popatrzyłam na nią zdziwionym wzrokiem. Ona jeszcze raz przejechała wzrokiem po kartce jakby nie mogła uwieżyć w to co czyta i opadła na krzesło.
-Mamo?-zapytałam niepewnie.
Ona tylko złożyła starannie kartkę i wsadziła ponownie do koperty. Schowała ją do kieszeni w spodniach i przejechała ręką po twarzy.
- Mamo co jest?-zapytałam ponownie pełna obaw.
- Musze się przejść-powiedziała i wstała gwałtownie. - Nie czekajcie na mnie. Kolacja jest w lodówce.- powiedziała na odchodne i już jej nie było.
- Mamo...-szepnęłam cicho. Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramiona. Byłam przerażona i szybko się odwróciłam ,żeby zobaczyć kto to.
- To tylko ja -powiedział z uśmiechem na twarzy Steven. Przytuliłam się do niego a on zdezorientowany dopiero po chwili mnie objął. - Co się stało? Zapytał zaskoczony.
- Mama otworzyła list.... Potem jakby zbladła i nagle wyszła. Tak po prostu. Nawet mi nie chciała powiedzieć o co chodzi... Martwię się. Jak myślisz co to mogło być. -popatrzyłam na niego pytająco.
- Nie mam pojęcia. Cholera! Nie zostawiła tego listu czy coś?
- Nie, niestety .
- Daj jej czas. Może ci powie jak wróci.
- jeśli wróci-powiedziałam szeptem, jednak Popcorn to usłyszał.
- Nawet nie myśl o tym!-skarcił mnie.- Chodź wracamy do chłopaków.
Usiadłam na podłodze obok lezącego Duffa. Strasznie od niego jebało wódką, ale to było jedyne miejsce gdzie dało się usiąść. Będę musiała potem to sprzątnąć.-pomyślałam. Nagle trzasnęły drzwi . Az podskoczyłam z wrażenia. Nawet nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć kto to. Oczywiście to był nasz "cudowny" Axl. Już po chwili słychać było jego "soczyste" KURWA i trzaskanie kolejnymi drzwiami tym razem do kuchni.
- A temu co ? Kurwa mu nie dała?- zapytał Duff ,który dopiero co się obudził. Trzasnęłam go w tą błąd czuprynę.- Ała! Za co?
- Nie mów tak o kobietach!-powiedziałam. Nie lubiłam kiedy ktoś tak mówił. To poniżanie kobiet. Poza tym tak mówił na moja mamę Eryk. Jebany chuj!
- Ale kiedy to prawda.
- Wcale nie. Już wolę, żebyś nazywał je dziwkami,a nie kurwami. To poniżanie kobiet.
- Ach tak, a dziwka to nie to samo?
- Jasne, że tak ,ale ... Nie będę ci się tłumaczyła! Masz tak nie mówić i już! Przynajmniej przy mnie!-powiedziałam po czym oparłam się o ścianę. Duff tylko przewrócił oczami mruknął pod nosem "kobiety" i walnął się znowu na podłogę.
- Może pójdę zobaczyć co z nim?- zaproponował Saul.
- Myślę, że to dobry pomysł .-powiedziałam. Hudson poszedł ,więc do kuchni. Zastanawiałam się co ostatnio się dzieje z Axlem. Ok, zawsze jest humorzasty,ale od ostatniego tygodnia przechodzi sam siebie. Naprawdę gościa nie ogarniam.
/////////////////////Slash\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\
Otworzyłem drzwi do kuchni z całej siły tak ,że odbiły się od ściany i same zamknęły. Serio zdziwiłem się ,że nie wypadły z zawiasów.
-Kurwa, co to jest?-zapytałem kiedy zobaczyłem Axla trzymającego w lewej ręce dziwne pudełko i mówiącego coś po nosem.- Stary zachowujesz się jakby kurwa cię opętało!
Axl tylko machnął ręka w moją stronę.
- Może kurwa mi łaskawie wytłumaczysz ,dlaczego wchodzisz do naszego domu jebiąc drzwiami z całej siły?!-krzyknąłem. Wreszcie spojrzał w moją stronę.
- Nic nie rozumiesz! Ty kurwa nic nie rozumiesz! Nie rozumiesz. jasne?!
- To może mi to łaskawie wytłumaczysz?-zapytałem zakładając ręce na piersi.
- Nie zrozumiesz! Albo gorzej będziesz mnie kurwa osądzał! Nie dam ci się osądzać zjebie, nie dam!-krzyknął.
- Kurwa, Axl uspokój się. Wiesz dobrze ,że jesteśmy przyjaciółmi i możesz mi wszystko powiedzieć.
Rudy chwilę się zastanowił , po czym kiwnął głowa i zrobił głęboki wdech.
-Ja...ja -zaczął się jąkać- nie chciałem. To nie t-tak miało być.
- Stary co się dzieje?-podszedłem do niego bliżej. On tylko popatrzył się na mnie, a w jego oczach widacćbyło, że się boi.- Axl, coś ty do cholery zrobił?
- Ja...ja na prawdę nie chciałem. Po-o-oprostu miałem jej kurwa dość.
-Ale o co chodzi? -złapałem przyjaciela za ramiona .-Axl ,kurwa mów!
- To przeze mnie ją znalazł, ale n=ja nie wiedziałem ,że chce jej coś zrobić, rozumiesz? Myślałem, ze chce ją odzyskać. Tak bardzo za nią tęsknił...
- Ale o kim ty mówisz? Kurwa Axl o kogo ci chodzi? Chyba nie...- zacząłem niepewnie.
- Tak, chodzi o Josephine.
- Może pójdę zobaczyć co z nim?- zaproponował Saul.
- Myślę, że to dobry pomysł .-powiedziałam. Hudson poszedł ,więc do kuchni. Zastanawiałam się co ostatnio się dzieje z Axlem. Ok, zawsze jest humorzasty,ale od ostatniego tygodnia przechodzi sam siebie. Naprawdę gościa nie ogarniam.
/////////////////////Slash\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\
Otworzyłem drzwi do kuchni z całej siły tak ,że odbiły się od ściany i same zamknęły. Serio zdziwiłem się ,że nie wypadły z zawiasów.
-Kurwa, co to jest?-zapytałem kiedy zobaczyłem Axla trzymającego w lewej ręce dziwne pudełko i mówiącego coś po nosem.- Stary zachowujesz się jakby kurwa cię opętało!
Axl tylko machnął ręka w moją stronę.
- Może kurwa mi łaskawie wytłumaczysz ,dlaczego wchodzisz do naszego domu jebiąc drzwiami z całej siły?!-krzyknąłem. Wreszcie spojrzał w moją stronę.
- Nic nie rozumiesz! Ty kurwa nic nie rozumiesz! Nie rozumiesz. jasne?!
- To może mi to łaskawie wytłumaczysz?-zapytałem zakładając ręce na piersi.
- Nie zrozumiesz! Albo gorzej będziesz mnie kurwa osądzał! Nie dam ci się osądzać zjebie, nie dam!-krzyknął.
- Kurwa, Axl uspokój się. Wiesz dobrze ,że jesteśmy przyjaciółmi i możesz mi wszystko powiedzieć.
Rudy chwilę się zastanowił , po czym kiwnął głowa i zrobił głęboki wdech.
-Ja...ja -zaczął się jąkać- nie chciałem. To nie t-tak miało być.
- Stary co się dzieje?-podszedłem do niego bliżej. On tylko popatrzył się na mnie, a w jego oczach widacćbyło, że się boi.- Axl, coś ty do cholery zrobił?
- Ja...ja na prawdę nie chciałem. Po-o-oprostu miałem jej kurwa dość.
-Ale o co chodzi? -złapałem przyjaciela za ramiona .-Axl ,kurwa mów!
- To przeze mnie ją znalazł, ale n=ja nie wiedziałem ,że chce jej coś zrobić, rozumiesz? Myślałem, ze chce ją odzyskać. Tak bardzo za nią tęsknił...
- Ale o kim ty mówisz? Kurwa Axl o kogo ci chodzi? Chyba nie...- zacząłem niepewnie.
- Tak, chodzi o Josephine.
Subskrybuj:
Posty (Atom)