wtorek, 21 października 2014

Gotten V

Heloł!
Witam ludziki.
Miałam dodać za dwa dni, ale dodaję dzisiaj. Skończyłam wcześniej ,więc dodaję. Mam nadzieję, że się spodobał i nie rozczarował was. Na prawdę się starałam, ale pisanie "wywiadu" nie jest łatwe... Może to dlatego taki krótki... Anyway.
Jest pewna osoba ,której to dedykuje. Dzisiaj chyba ma najgorszy dzień w swoim życiu. Poznała się na ludziach .Niestety w najgorszy możliwy sposób, ale to dla niej. ;) Moja droga L. mam nadzieję, że Ci się spodoba. ;) <3
Dobra proszę o komentarze. A i mój challange ciągle aktywny xD
Wiki
_____________________________________________
"O Boże! O Boże!"- tylko o tym mogłam myśleć. O niczym więcej. A dlaczego? Bo za pięć minut wejdzie tutaj sam Slash! Ja pierdole! Nie wierzę nie wierzę!
Zrobiłam sobię herbatę z melisą. Nie wiem niby w czym to ma mi pomóc. Wiem. wiem melisa niby wycisza, uspokaja, ale myślę, że nie w tym wypadku. Chyba sami rozumiecie. No heloł! To jest sam Slash. Jedna z najbardziej charakterystycznych ikon rocka! Jezu! Ja tylko potrafię się dobijać.
Usłyszałam ciche "pik" i już mogłam zalać sobie te "zioła". Fuj! No coż czego się nie robi dla... pokonania stresu? Tak, tak to nazwę.
Popatrzyłam na zegarek. Jeszcze trzy minuty. Mimo wszystko strasznie mi się to dłuży, a im bardziej odczuwam to tym bardziej jestem zdenerwowana. Bo ile można siedzieć w jebanym Ritzu! Dobra ja widocznie mogę dwie godziny więcej niż powinnam. Tak! Byłam już dwie godziny wcześniej! I co z tego?!? Każdy ma swoje dziwne sposoby radzenia sobie ze stresem, a ja nie lubię się spóźniać. Pewnie sobie myślicie, że jestem jakaś chora psychicznie, czy coś w tym stylu. Ale wiecie  co? Nie obchodzi mnie to, bo to JA będę mieć wywiad ze Slashem ,a nie wy! Ha! I co ? Głupio? Tak właśnie myślałam.
Ja pierdolę, coraz ze mną gorzej. Zaczynam gadać sama do siebie...
Popatrzyłam po raz setny na zegarek. Dwie minuty. Jezzzz..... Dobra. Czas przejrzeć notatki.
Tak tez zrobiłam. Dlaczego wcześniej tego nie zrobiłam? W sumie od kiedy tutaj jestem już je studiuję. Może to dlatego.
Szybko przejrzałam listę pytań i podpowiedzi ,które sobie wcześniej przygotowałam. Upiłam jeszcze łyk mojej magicznej herbaty i popatrzyłam na zegarek. Minuta.No dobra nie cała. 50 sekund... Nie już 40.. A nie 45.. Ja pierdole co ja robię! Rose skup mózg!
Dobra. Zaraz wejdzie i co ? Jak mam się przywitać? Cześć? Dzień dobry? Witaj? Nie ta druga opcja najlepsza. W końcu to wywiad. Ale jeśli uzna że jestem sztywniakiem? Mówi się trudno... Ale... nie ma ale. I koniec kropka. Głęboki wdech. Popatrzyłam na mój sprzęt. Marny dyktafonik. Ale uwielbiam robić to w tradycyjny sposób. Moja mama dała mi go przed śmiercią. Sama była dziennikarką. Co prawda  nie muzyczną, ale jej też się zdarzało przeprowadzać wywiady ze znanymi osobistościami. Raz nawet rozmawiała z samym Clintonem! Ale to tylko raz i zaledwie trzy pytania. Ale te wspomnienia.... Które nigdy nie powrócą i nie zostaną zapisane...
Od razu poczułam, że ogarnia mnie smutek. Mama... Brakuje mi jej. Nie była idealna, ale kto taki jest?
Po raz setny dzisiejszego dnia popatrzyłam na mój zegarek. Dwie minuty po. Hm... Coś się spóźnia. Mam tylko nadzieję, że nic się nie stało.
Po chwili usłyszałam jakieś głosy dochodzące zza drzwi. Były one przytłumione i lekko podniesione.
-... przecież dobrze wiesz, że nie mogę!- usłyszałam wyraźnie męski głos.
- No ,ale..- to była kobieta, wyraźnie nie mogąc nic zrobić.- proszę.- powiedziała to tak cicho, ze w sumie sama zastanawiałam się , czy tylko mi się to wydawało, ale myślę, że jednak nie.
No i mężczyzna westchnął. Co oznacza, że się poddał. No nieźle.
Kilka sekund później usłyszałam otwieranie drzwi. Zza nich pojawiła się twarz, którą znałam od lat. Twarz do, której ja wraz z kilkoma koleżankami śliniłyśmy się gdy tylko była taka okazja. Twarz, która śni mi się prawie co noc i przeważnie to sny +18. O Boże! Nie wierzę. Przede mną stoi sam SAUL HUDSON! Marzenia się spełniają!
- Dzień dobry.- przywitałam się. Mój głos z początku był słaby jednak po chwili odchrząknęłam i już powrócił do normy.
- Cześć- powiedział kudłaty uśmiechając się i wystawiając rękę.
- Jestem Rose Miller*- uścisnęłam jego dłoń.
- Miło mi. Slash, ale to chyba wiesz.- i znowu się uśmiechnął. Aaaaaaaaaaa! Ogar!
- Hah jasne.
- Przed wywiadem mam jedną sprawę. Mógłby tutaj posiedzieć mój syn Cash? Bo niestety moja żona nie rozumie, że jestem zajęty.
- Jasne nie ma sprawy.- Tsa, jasne. Dwóch Hudsonów w jednym pokoju? Masakra podwójny stres. Co prawda, to tylko syn, ale jednak nazwisko zobowiązuje. Zobaczymy jak to będzie.
- Cash!- krzyknął Slash. Do pokoju wbiegł mały chłopiec z loczkami jak jego tata i lekko wystraszonymi oczami. Od razu wtulił się w tatę. Oooo... Jaki kochany. Kucnęłam tak, żeby jego twarz był na wysokości mojej.
- Hej!- uśmiechnęłam się szczerze, wyciągając w jego stronę dłoń.- Jestem Rose.
Chłopiec delikatnie zachęcony podał mi rękę.
- A ja jestem Cash.- przedstawił się swoim słodkim głosikiem.
- Miło mi cię poznać- uśmiechnęlam się do niego promiennie.- Wiesz, ja przez chwilę, będę rozmawiać z twoim tatą, a ty , jeżeli chcesz, siądź sobie przy stoliku Przynieść ci jakieś kredki,co?- zapytałam.Chłopiec pokiwał twierdząco głową ,a ja poszłam poprosić reepcjonistkę o kredki i kartkę papieru. Wróciłam kładąc je przed chłopcem.
- Dziękuję ci bardzo- powiedział Slash.- Na prawdę jesteś bardzo wyrozumiała. Dziękuję.- uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością.
- Nie ma za co- uśmiechnęłam się ciepło do niego.- Może zacznijmy.
- Jasne.-powiedział i odwdzięczjąc się mi uśmiechem .
- Może zacznę od tego, że wczoraj widziałam wasz koncert. Powiem, że długo nie mogłam zasnąć. Na prawdę daliście czadu.
-Dzięki- uśmiechnął się.
- Na prawdę świetnie było. A najbardziej podobało mi się kiedy graliście "Fall to pieces", bo to jedna z moich ulubionych piosenek.
- Szczerze powiedziawszy, nie uważam jej za nasz najlepszy kawałek. Nadawał się idealnie na singiel, to na pewno. Tekst też świetny, bo oddaje idealnie to co czujemy, co przeżyliśmy... Zresztą sam teledysk idealnie to obrazuje. Ale muzyka... Myślę, że udało nam się stworzyć dużo lepsze linie melodyczne. Wiem, że teraz sam krytykuje swoją muzykę i nie tylko swoją, ale po prostu staram się być szczery.
- Rzeczywiście brzmi to trochę jak krytyka.- uśmiechnęłam się.- Ale to dobrze, że nie jest pan jednym z tych co uważają się za najlepszych i nieomylnych.
- Po pierwsze, mów mi Slash, będę czuł się dużo lepiej- uśmiechnął się do mnie bardzo promiennie- a po drugie raczej nie uważam się za taką osobę.
- Tato!- zawołał mały Cash podbiegając do Slasha.- Patrz co narysowałem!
Mężczyzna rzucił mi przepraszające spojrzenie i popatrzył na syna.
- Cash , nie ładnie przerywać.
- Ale nic się nie stało- powiedziałam od razu ,uśmiechając się do smutnego chłopca.- Pokaż co tam namalowałeś.- mówiąc to podeszłam do niego, co spowodowało, że znalazłam się bardzo blisko Saula. Jak on pachnie! Rose! No nie przesadzasz troszkę?!? Może... Ale kiedy on... Kurwa patrz na Casha(3)!
- Tutaj- pokazał na mały bohomaz na kartce- jest Snakie- nasz wąż ,który nie lubi Londona(5)- cicho się zaśmiał.- A tutaj- pokazał na wielki trójkąt z różnymi innymi kształtami - jest jego terrarium. I jak myślisz? Ładnie?
- Ja- powiedzieliśmy z Hudsonem jednocześnie. Zaśmialiśmy się cicho. Popatrzyłam na gitarzystę, który skinieniem głowy dał mi przyzwolenie na mówienie.
- Ja uważam, że jest świetny. Nie widziałam nigdy Snake'go ,ale myślę, że jest taki sam jak na rysunku.- Cash wyraźnie był zadowolony z mojego komentarza. Uśmiechnął się szeroko, tak samo jak i ja , i popatrzył na swojego tatę.
- No wiesz Cash. To chyba jeden z lepszych twoich portretów Snake'go.- Chłopiec zaczął biegać wokół stołu z kartką powiewającą jak jakaś flaga. Oboje ze Slashem nie mogliśmy powstrzymać śmiechu. Mały był taki rozkoszny.
- Dobra, mały- powiedział Saul, łapiąc go za szelki.- Wracaj do rysowania, bo tatuś musi skończyć rozmawiać z panią.- powiedział patrząc w moją stronę. Odchrząknęłam i usiadłam na swoim miejscu. Zaczynam zachowywać się coraz mniej profesjonalnie, a to dopiero jest początek. Ja na prawdę nie wiem jak to się skończy.
Cash popatrzył na tatę ,a potem na mnie i znowu na ojca, po czym poszedł z miną męczennika do stołu. Siadł i od razu zabrał się do roboty. Uśmiechnęłam się na ten widok.
- Przepraszam bardzo za małego, Rose... Mogę tak mówić?- zapytał.
-Jasne- powiedziałam uśmiechając się.
- On jeszcze nie do końca rozumie to wszystko co się dzieje wokół mnie.
- Rozumiem. Nie łatwo mieć sławnego ojca. Wywiady, koncerty, paparazzi...
- Dokładnie. Mam nadzieję, że nie będzie się czuł tym wszystkim przytłoczony... Dobra może wróćmy do wywiadu, bo po to tu jesteśmy.
- Jasne.- powiedziałam lekko przygnębiona. Na prawdę dobrze mi się z nim rozmawiało. Jakbyśmy znali się lata. Na prawdę nie wiem czym się tak przejmowałam. - Ostatnio krażą plotki o tym, że Velvet Revolver się rozpada. Czy to prawda?
- Hm... Wiesz... Boże, strasznie trudne pytanie.- powiedział trochę zmieszany.- Ta sprawa jest dosyć ciężka. Myślę, że każdy zna nasz problem. A raczej nie nasz tylko Scotta. Na początku utworzenie Velvetów było świetnym pomysłem. Skompletowac świetnych muzyków razem, tak, żeby to co tworzymy było autentyczne. Na początku było wszystko pięknie i wgl, ale kiedy doszło do trasy, tak jakby czar prysł. Każdy z nas powrócił znów do swoich dawnych nałogów. Na szczęście ja nie wróciłem do tego najgorszego, ale jednak piłem litry alkoholu, przed koncertami. A nasz Weiland niestety znowu grzał. Po trasie wszyscy zgłosiliśmy się na odwyk. Jednak Scottowi się nie do końca udało. Ciągle bierze. I tera na prawdę się o niego zaczynamy martwić. Ciągle mu "grozimy"- w tym miejscu pokazał palcami cudzysłów- ,ale to na nic.I chyba wreszcie nasze słowa trzeba będzie przeobrazić w czyny.
- Wow. Na prawdę w  waszym koncertowym obozie dużo się dzieje. Mam nadzieję, że nie dojdzie do najgorszego.
- Też mam taką nadzieję.
- Słyszałam, że wasza trasa płyta spotkała się z mniejszym zainteresowaniem niż poprzednia. Jak myślisz czym to jest spowodowane.
- Oh... No wiesz. To nie jest łatwo powiedzieć dlaczego. Nie ma żadnego przepisu na sukces. Gdyby taki był chętnie bym go użył.- zaśmiał się cicho.- Może to było spowodowane, tym, że wcześniejsza płyta ni przekonała zbyt wielu słuchaczy. A może nie spodobało im się... No nie wiem nie wiem. Nie każda płyta jest sukcesem.
- Racja.
Wywiad trwał jeszcze chwilę. Pytałam o Velvetów i przyszłość, starałam się nie pytać o Gunsów, ale jak wiecie ciężko coś z niego wyciągnąć.
Rozmowa sama w sobie była bardzo przyjemna. Nawet zapomniałam w pewnym momencie,że to wywiad. Na prawdę Slash jest świetnym rozmówcą.
- Okej to teraz ostatnie pytanie.- powiedziałam uśmiechając się do mojego rozmówcy.- Masz coś teraz w planach? To znaczy jakiś singiel, płytę, specjalny koncert?
- Nie, jak na razie nie. Jesteśmy w trasie z Velvetami i nie mogę nic więcej zrobić. No wiesz, mam jeszcze rodzinę i nie mogę więcej robić. Ale niedługo jedziemy na dwa koncerty do Anglii, więc to jest tak jakby "specjalny koncert".- zaśmiał się.
- Dziękuję bardzo.- powiedziałam. Slash odowiedział mi tym samym i wyłączyła dyktafon.- Jest. Dzięęęęęęęękuję baaaardzo.- powiedziałam ściskając jego rękę.
- Haha nie ma na prawdę za co. To ja dziękuję , na prawdę świetnie mi się z tobą rozmawiało.
Zarumieniłam się na słowa tego komplementu. Jej to aż dziwne. Ciągle trzymaliśmy się za ręce, stojąc dosyć blisko siebie.
- Tato!- "przerwał" nam Cash. Odchrząknęłam zaskoczona i szybko puściłam rękę Saula.- Już mi się skończyły kartki. -poskarżył się mały. Uśmiechnęłam się.
- Masz szczęście- powiedziałam kucając tak, żeby widzieć słodkie oczy malca- Już skończyłam. Możesz zabrać już tatę, pewnie już plany na zabawę.
- Ooo..-powiedział smutny.- Już koniec? - był wyraźnie zawiedziony.
- Tak, chciałbyś jeszcze zostać?- zapytał rozbawiony Saul patrząc na syna.
- Noo... Bo Rose jesteś ładna.- powiedział zbierając swoje kartki. Popatrzyliśmy z gitarzystą na siebie i cicho się zasmialismy.
- No chłopie masz gust- pochwalił syna Slash. Znowu się zarumieniłam.
- Dziękuję. - powiedziałam nawet nie wiem do którego z Hudsonów. Tyle komplementów w ciągu... Hmm pięciu minut?
Saul wziął swojego syna na ręce. I popatrzył na mnie.
- Musimy już iść ,bo Perla będzie się strasznie denerwować, że ciągnę syna po "wywiadach". Ale niestety to był jej pomysł... Ah te kobiety.- westchną. Zaśmiałam się. Cash zapytał dlaczego, a Slash tylko uśmiechnął się do niego i powiedział, ze kiedyś o tym porozmawiają.
- To do widzenia.- powiedziałam.- Pa Cash.- pomachałam chłopcu na pożegnanie.
- Pa, pa -powiedział mały i także pomachał mi.
- DO zobaczenia- powiedział Slash.- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. I dziękuję za wywiad.
- Też ma taką nadzieję i to ja dziękuję za rozmowę.- skinęliśmy sobie głowami i Slash otworzył drzwi. W między czasie mały Hudson zaczął mi machać na pożegnanie rączą tak energicznie, że zaczęłam się obawiać, czy mu zaraz nie odpadnie. Oczywiście tez mu odmachiwałam. Słodki był.
Zamknęły się drzwi i zostałam sama. Wow! Nieźle. Tego się nie spodziewałam. Dopiero teraz dotarło do mnie to.. to wszystko. Na prawdę nie mogę w to uwieżyć. Ja? I Slash? Ja pierdolę. To brzmi jak z jakiegoś durnego opowiadania. Wzięłam pozbierałam swoje pierdoły, czyli teczkę z materiałami do wywiadu, dyktafon i torebkę. Zauważyłam, ze pod stołem leży jakaś kartka. Podniosłam ją. Okazało się ,że to ten pierwszy rysunek Casha. Od razu przypomniało mi się jak bardzo był dumny ze swojego rysunku. Zobaczyłam na druga stronę. Tam była duża czerwona plama i zielona kreska. To chyba miał być jakiś kwiatek. Szczelam, ze róza. Oj jak słodko. Rose. Dobra trzeba oddać właścicielowi zgubę. Szybko zabrałam swoje bety i wyszłam z pokoju. W sumie to bardziej salonik... Nie ważne. W każdym razie wyszłam z pomieszczenia i udałam się do recepcji.
 Za blatem siedział młody mężczyzna. Na oko nie miał jeszcze 25 lat.
- Przepraszam, wie może pan w jakim pokoju mieszka Saul Hudson?
- Niestety nie mogę podawać takich informacji.- powiedział tonem znudzonego życiem staruszka. Przewróciłam oczami, bo to właśnie tacy ludzie doprowadzają mnie do szaleństwa. Wzięłam trzy głębokie oddechy i już spokojnym tonem zaczęłam:
- Ale to na prawdę ważne. Jego syn zostawił rysunek podczas wywiadu.
- A ja pani tłumaczę, nie mogę nic z tym fantem zrobić.- teraz to już na prawdę nie mogłam wytrzymać.
- Nie rozumie pan mnie chyba. Wie pan, że jak dziecko zgubi cos co dla niego jest ważne ,płacze ,wrzeszczy i nie wiadomo co jeszcze. On ma dopiero 3 lata! Na prawdę będzie chodził smutny.
- Ostatni raz mówię, nie mogę pani pomóc.- Rose, Rose, błagam uspokój się. Wdech, wydech, wdech, wydech.
- To niech pan zadzwoni, żeby ktos z pokoju pana Hudsona się tutaj pofatygował, bo wiem, co będzie czuł ten mały chłopiec.
- Dorze, ale nic nie obiecuję.- Ja chyba mu zaraz przypierdole. Na szczęście chłopak wybrał numer i zadzwonił. - Niestety nikt nie odbi... O dzień dobry. Tutaj Ronald z recepcji.- Hahahahahahahaha Ronald? Serio się nie dziwię, że taki gburowaty. Ronald McDonald! Hahahaha.- Tak. Bardzo przepraszam.... mhm... Ale... Tak wiem.... O to chodzi.... Do recepcji.... Tak jakaś pani...- popatrzył na mnie, oczekując, że się przedstawię.
- Miller.
- Pani  Miller znalazła... Tak ...tak... Wystarczy jedna.... Mhm.... Tak.... Jutro.... Nie jestem pewny...- zaczął wertować coś w swoim zeszyciku.Przewróciłam oczami. Ta rozmowa będzie trwać wiecznie.- Tak... dobrze... Czekamy.
- I?- zapytałam od razu jak odłożył słuchawkę.
- Ktoś zaraz zejdzie. Niech pani sobie siądzie na fotelu.- Usiadłam na fotelu. W sumie bardzo wygodne. W końcu fotel w Ritzu.
Nie musiałam długo czekać. Po chwili zobaczyłam twarz ,którą dzisiaj już widziałam.
- Hej Slash- zaczęłam, wyciągając rysunek Casha w jego stronę.- Cash zostawił rysunek.
- O dzięki- powiedział uśmiechając się.- Właśnie go szukaliśmy. Nie wyobrażasz sobie jak się zasmucił.
- Wyobrażam sobie.- uśmiechnęłam się do niego.
- Nie wyobrażałem sobie, że tak szybko się zobaczymy ponownie.- zaśmiał się.
- No ja też nie.- też zaczęłam się śmiać.
 - Wiesz Cash jest tobą niesamowicie zauroczony. Niby nie spędziliście dużo czasu, ale...- uśmiechnął się. Zarumieniłam się.
- No nieźle.- zaśmiałam się. - Wiesz ,zawsze mogłabym sobie dorobić jako niańka.
- Hahaha, w sumie wiesz co Rose? To nie jest zły pomysł. Będę o tobie pamiętać.
- Jaaasne. Dobra leć ,bo rodzinka czeka.- powiedziałam uśmiechając się do niego szeroko.
- Dobrze. - powiedział całując mnie w policzek na pożegnanie.- Do zobaczenia. I dzięki za rysunek.
Machnęłam mu ręką na pożegnanie. Nie mogłam niestety nic powiedzieć. Zamurowało mnie. Już nigdy nie umyję tego policzka. OMG! Slash mnie pocałował! Dobra dobra tylko w policzek, ale jednak POCAŁOWAŁ!
Jej ,ale ja dzisiaj się wszystkim jaram. Ja pierdolę.
Poprawiłam ramiączko swojej torebki i ruszyłam do wyjścia. Jezu te n dzień zapamiętam jeszcze długo. Chyba jako najlepszy w moim życiu. Idąc zaczęłam grzebać w torebce szukając telefonu. Kiedy już znalazłam moją zgubę zaczęłam szukać numeru mojej babci. Kazała mi po wszystkim do niej zadzwonić. Jednak nie było mi to dane, bo nie patrząc jak idę wpadłam na kogoś i na nieszczęście telefon wypadł mi z rąk.
- Ja pierdole.- popatrzyłam na telefon ,który rozwalił się. Na szczęście nie tak strasznie. Tylko potłukła się szybka i oderwał jeden element obudowy.
- Ja bardzo przepraszam.- powiedział mężczyzna ,który we mnie wpadł. Popatrzyłam na niego. Miał brązowe włosy do ramion i brązowe oczy. Bardzo ładne zresztą. Ale szczerze miał całkiem zabawną twarz. Taką podobną do małpy. Ale takiej słodkiej małej małpki.- Wszystko w porządku?- zapytał ,pokazując na telefon, który podniosłam.
- Hm... Jak widać słabo- zaczęłam.- Ale myślę ,że z tego wyjdzie.- uśmiechnęłam się do niego.
- Na prawdę bardzo przepraszam. Mogę pokryć koszty naprawy.
- Nie, nie, nie. Dziękuję panu bardzo, ale nie trzeba.
- Dobrze. Jeszcze raz przepraszam.- powiedział i odszedł.
No to teraz nie zadzwonię do babci. Chyba, że jak wrócę do biura... Ale dzisiaj tak nie będę, bo która jest? Popatrzyłam na zegarek w holu. Czwarta. Niee... Nie ma sensu. Ani trochę.
Tym razem udało mi się wyjść z budynku. FUCK YEAH!
Zobaczyłam ,że właśnie mój autobus podjeżdża na przystanek. Dostałam turbodoładowanie i pobiegłam do pojazdu. Na szczęście zdążyłam. Ludzie się dziwnie na mnie patrzyli, ale szczerze to mam ich w dupie. To ja przed chwilą miałam najcudowniejszy dzień w swoim życiu.
No z wyjątkiem tego telefonu... Ale w domu mam stacjonarny to zadzwonię do babci niech się ucieszy.
Już po jakiejś godzinie byłam na miejscu. Nie wierzę!Zwykle zajmuje mi to więcej czasu. Dwa razy więcej.
Szybko zaraz jak tylko weszłam do domu zadzwoniłam do babci i wskoczyłam pod prysznic. O nie woda dopchnęłam mojego policzka...No trudno wytrzymam. Może jeszcze się spotkamy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Pierwotnie Kowalska xd

5 komentarzy:

  1. Oczywiście jestem, jakżeby mnie tu nie było skoro dodałaś nowy rozdział Gotten xD No to lecimy.
    O kurwela. Zaraz przyjdzie do mnie Slash. Może ... Nie wiem. Rozepnę guzik od koszuli. Albo nie. Zaparzę melisę XDD ! A co tam xD Hah. Też nie lubię się spóźniać. I tak serio, jakbym miała się spotkać ze Slashem to też bym miała stresa! xD (Bo jestem taka z natury, ale co tam.) Ej chwila ale przecież... Ja mogę go spotkać o.O Za niecały miesiąc..!! *stresik*
    Nie dobra, może jeszcze nie xD Dobra nieważne wróćmy do wywiadu!
    Też gadam do siebie XD
    .
    Jak to dwie minuty? A jak zrobi fiku mik i wejdzie właśnie w tym momencie? Ona zejdzie na zawał przecież xD
    No z tymi snami to .. Eee.... Faktycznie dziwna sytuacja xD :D
    O jest i Cash :3 Jakie on ma te loczki.. Słodziak :3 Haha faktycznie niezły. Slash bajerant. xD Telefon do babci musi być. I... I co? Już koniec? Eh. Dzisiaj to mi chyba coś bije xD Fajnie, cieszę się że dodałaś ten rozdział. Co do wywiadu to jak najbardziej sprostałaś zadaniu. Daję okejkę! :>
    Pozdrawiam i wenyyy życzę !!
    PS. Może dzisiaj też coś wstawię na swojego lipnego bloga ale nic nie obiecuję xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku dziękuję ci bardzo W. za twoje wsparcie, bez ciebie nie dałabym sobie rady :*

    A przechodząc do rozdziału (dzisiaj nie będzie tak bardzo entuzjastyczny (bo nie mam humoru) Ale wiedz, że bardzo się cieszę z tego wywiadu)

    więc,
    Jest Cash ^^
    Suuodziiiii
    Coś czuję, że spotkają się
    i to nie raz
    a potem hajtną
    tak
    nie ma innego wyjścia ;)
    wywiad wyszedł ci perfekcyjnie :)
    Na to właśnie czekałam
    nie dziwie się, że Rose miała takiego stresa
    ja to bym stamtąd uciekła
    albo nie!!!
    nie przegapiłabym okazji by spotkać sie z moim przyszłym mężem :D
    Dobra idę no wiesz, posmutac sobie
    i popisać
    z tobą xd
    Weeeeny życzę
    Pozdrawiam x666

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAAAAAAA!!! Prawie by zapomniała. ;_____; Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Zbieram się, żeby tutaj przyjść już od czterech dni. ;___; Ale teraz już jestem i coś tu napiszę, a przynajmniej postaram się.
    Slash! Cash! Hudsonowie! Slash, Cash, Slash, Cash... No zobacz, jak to fajnie brzmi. XD Ekhem, wywiad wyszedł świetnie. I Cash taki uroczy, mały chłopiec... Też cudnie wyszedł. Mnie tam rozdział nie rozczarował i widzę, że innych też nie, więc nawet tak nie myśl! Tak, tak, może jeszcze się spotkają, mhm... No przecież muszą się spotkać! Wiesz, co? Jeśli się spotkają, to nie wywalę Stevena z łóżka przez tydzień. XD
    Też bym się bała wywiadu ze Slashem... Może i nie jestem aż tak wielką fanką jego solowej twórczości, ale jednak to Saul Hudson. (gdzie tam, nawet fanką mnie nazwać nie można. Przecież nie podoba mi się to, ale cii...). Może i nie lubię zbytnio jego muzyki teraz, ale to Slash - jeden z Wielkich Guns N' Roses, których kocham.
    Dobra, w takim razie ja lecę poinformować Tylera, że to Ty podejmujesz decyzję, czy ma spać na podłodze, czy nie. XD
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pytanie, które Ci teraz zadam jest bardzo trudne...A nie, czekaj, będą dwa pytania:
    1. Kiedy nowy u Ciebie?
    2. Czy mam Cię informować, bo u mnie nowy...
    http://just-a-little-patience.blogspot.com/2014/10/i-dont-want-to-miss-thing-22.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadalaś najtrudniejsze dwa pytania ever xd no to 1. Nie wiem ,ale sie pisze. Ostatnio nie mam czasu ale mysle ze jutro dokoncze i jest szansa ze dodam ;) no i informuj mnie koniecznoe. Jak cos to czytalam 22 ,ale ostatnio nje moge sie zebrac ,zeby skomentowac ;/ przepraszam cie za to bardzo

      Usuń