niedziela, 27 października 2013

Rozdział 5

Po pierwsze: DZIĘKI ZA PONAD 400 WEJŚĆ! A po drugie dość mam patrzenia na napis "Brak komentarza"... ;)
No i przepraszam za tą długą przerwę, ale nie mogłam wziąć się do pisania. ;/ I przepraszam za wszystkie błędy oraz za to, że nie jest to bardzo długi rozdział.
Wiki
________________________________________________________________
        W końcu po godzinie wszyscy zeszliśmy na dół. Każdy z gunsów miał na plecach swój bagaż i mogliśmy iść do klubu. Axl prowadził. Był mega spięty. Cały czas mówił jaki to on nie jest podekscytownany i co chwilę coś śpiewał. Potem przypominał chłopakom kolejność piosenek. Nawet ja wiedziałam co grają kiedy. Po jakiś 20 minutach byliśmy pod klubem.
- Dobra chłopaki jesteśmy na miejscy- zaczął Axl- Pamiętacie wszystko. Zaczynamy od Welcome to the jungle...- w tym czasie reszta gunsów małpowała wokalistę. Najlepiej wychodziło Slashowi, ponieważ nie było widać go spod jego loków.
Po jakimś 15 przypomnieniu setów w końcu weszliśmy do klubu. Od razu podszedł do nas wysoki, dosyć przystojny zielonooki blondyn. Miał tak około 27 lat. Axl podszedł do niego. Chwilę rozmawiali po czym zaprowadzili na na backstage. Początkowo koleś z ochrony nie chciał mnie wpuścić jako, że nie gram w zespole, ale po krótkiej interwencji Slasha i Izzy'ego. Ciepło mi się zrobiło na serduchu. Tak dzielnie o mnie walczyli.
         
       Zostało jakieś dziesięć minut do koncertu. Slash, Duff i Izzy właśnie opróżniali już chyba 5 butelkę Jacka, Steven wciągał coś w kącie, a Axl pił jakieś zioła i rozgrzewał gardło. Robiąc to wydawał bardzo zabawne dźwięki. A ja siedziałam sobie przy małej toaletce i przeglądałam jakiś stary New York Times.
 Ktoś otworzył drzwi. Okazało się, że to ten koleś, który gadał wcześniej z Axlem.
- Siema chłopaki..-powiedział po czym zauważył mnie i uśmiechnął się szeroko- i panią. Jestem Robert i jestem tutaj tak jakby właścicielem. Postanowiłem, że przyjdę i zobaczę czy wszystko w porządku?
- Jasne -powiedział, a raczej wybełkotał Duff.- Tylko wiesz co?- teraz podniósł się z miejsca, podszedł do Roberta i chwycił go za ramię- przyniósł byś jeszcze jednego Jacka.
Mężczyzna popatrzył na niego jak na jakiegoś menela, po czym strącił jego rękę z ramienia.
- Tobie to raczej nie przyniosę. Na swój koncert powinieneś być trzeźwy! -powiedział już lekko oburzony. Ale z niego sztywniak. Kurna jak mógł być dla Duffa taki oschły. Nie lubię tego kolesia.
 Robert znowu strząsnął rękę Duffa tak, że basista niebezpiecznie się zachwiał. Szybko podbiegłam do niego i pozwoliłam, żeby opadł mi na ramię. Od razu przyszedł mi z odsieczą Izzy.
- Jestem ciekawy jak ten menel zagra koncert-żachnął się właściciel klubu.
- Spierdalaj!-powiedział Duff. Ja popatrzyłam tylko na Roberta i uśmiechnęłam się. On odwzajemnił uśmiech, niestety nie był przygotowany na to, że ja nie jestem taka miła jak mu się wydaje i pokazałam u fucka. Temu od razu zżedła mina i wyszedł trzaskając drzwiami.
Ja natomiast z Izzym położyliśmy Duffa na kanapie i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Kurwa, skąd ten koleś się urwał?-zapytał Slash odgarniając swoje niesforne loki.
- Ja nie wiem, ale już się lepiej czuję. - powiedział Duff i podniósł się z kanapy jak gdyby  niby nigdy nic.
- Duff dobijasz mnie- powiedziałam.
- Dlaczego?-powiedział basista i oparł ręce na biodrach. Ja nie odpowiedziałam tylko wybuchnęłam nie pohamowanym śmiechem, tak samo Steven. Czuję, że coraz lepiej się czuję w tym towarzystwie. Chłopaki na serio są wspaniali.
 Po chwili znowu otworzyły się drzwi. Tym razem wyglądnęła zza nich jakaś młoda dziewczyna.
- Hej. Jestem Jessica-powiedziała, a gunsi patrzyli na nią z takim pożądaniem, że zaczęłam cicho chichotać.- Chciałabym wam tylko powiedzieć, że za minutę gracie koncert.
Pierwszy otrząsnął się Axl.
- Ta, jasne koncert. Chuje weźcie się w garść.- wokalista mówiąc to palną biednego Stevena w głowę.
- Ała za co?-zapytał pocierając obolałe miejsce.
- Za to że jesteś, a teraz kurwa rusz się, bo koncert mamy. I pamiętajcie zaczynamy...
- WELCOME TO THE JUNGLE!-krzyknęli chłopcy już mocno wkurzeni. Przewrócili oczami i poszli za dziewczyną.
 Ja stałam przy kulisie. Patrzyłam jak chłopaki kolejno wchodzą na scenę i sprawdzają sprzęt. Obok mnie stał Axl.
- Zdenerwowany?-zapytałam szturchając chłopaka w bok. On tylko uśmiechną się do mnie.
- Wiesz najbardziej boję się, że coś zapomnę. Występowałem już wcześniej i to nie raz, ale jakoś tak teraz zżera mnie trema.
- Pamiętaj jestem tutaj i trzymam za was kciuki.-pokazałam chłopakowi zaciśnięte pięści.- Jak coś to popatrz na mnie.
- Dzięki- powiedział i mocno mnie przytulił. Nie powiem, że nie byłam zaskoczona, ale jednocześnie miło mi było.- Znamy się ile? Jeden dzień? A już cie lubię. A uwierz nigdy tak nie mam. Cieszę się, że Popcorn cię znalazł.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko i popatrzyłam na scenę chłopaki byli już gotowi. Czekali już tylko na Axla. Kiedy mój wzrok skrzyżował się z Izzim widziałam coś w rodzaju smutku. Znowu. Czuję się nieswojo.
  Popchnęłam chłopaka.
- Idź. Czekają. Pamiętaj trzymam kciuki.
Chłopak wszedł na scenę.
- Welcome to the jungle baby!-wykrzyczał tym swoim skrzekiem. Chłopaki od razu zaczęli grać.

Koncert trwał godzinę. Ale chłopaki dali czadu. Zagrali kilka swoich piosenek. Welcome to the jungle jednak zyskało największą aprobatę. Potem był cover Knocking on  heavens door.

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 4

No i kolejny rozdział. Krótki ;/ Wydaje mi się, że go zjebałam, ale co tam ;) Mam nadzieję, że wam się spodoba ^^  Następny, obiecuję, będzie bardziej popieprzony ;)
_______________________________________________
-Jak to nie masz wyboru?- zapytał zdziwiony Duff.
- Możemy o tym kiedy indziej porozmawiać?-zapytałam, bo czułam już, że łzy mogą się polać.
- Spoko- i wypił za jednym razem całą butelkę Danielsa.
- Duff?- zaczęłam niepewnie.
- No?
- Jesteś dziwny.-chłopak wybuchnął śmiechem.
- Już cię lubię-powiedział Axl i Duff w tym samym czasie. Wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem.
Popatrzyłam na chłopaków, po czym powiedziałam Stevenowi, że muszę do łazienki. On wstał i mnie zaprowadził.
Wyszłam po jakiś pięciu minutach. Musiałam poprawić make-up no i ... sami wiecie co. Schodząc powoli ze schodów słyszałam głosy chłopaków.
- Mi to pasuje- powiedział chyba Slash.
- Ale, kurwa mogłeś powiedzieć wcześniej!-krzyczał szeptem Axl. Nie wiem jak to możliwe, ale on to robił.
- Ja też jestem za....- to mówił nieśmiało Izzy. Stwierdziłam, że muszą mówić o mnie.
- Ale to moja przyjaciółka... Axl błagam cię. Może spać nawet ze mną na podłodze.....- powiedział Popcorn. Jakiż on kochany. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. I uświadomiłam sobie jak bardzo mi go brakowało.
- Albo ze mną.- powiedział Duff
- Nie, ze mną!!-krzyknął Slash.
- Ze mną tez może. Ja zwykle śpię na fotelu. Mogę jej nawet ustąpić.- powiedział Izzy.  Zaśmiałam się z nich. Byli zabawni. Postanowiłam przerwać im rozmowę. Weszłam do tego "salonu". Wszyscy się na mnie popatrzyli i zamilkli. Więc jednak to było o mnie. Czułam się ciut nie zręcznie. Usiadłam obok Adlera, który objął mnie ramieniem i pocałował we włosy. Wtuliłam się w chłopaka, po czym popatrzyłam na Izziego. Jak prawie cały czas miał spuszczoną głowę i papierosa w buzi. Slash to samo tyle, że on miał całą twarz zakrytą swoimi lokami. A Duff... no tak z Danielsem w ręce. Na końcu popatrzyłam na Axla. On popatrzył na mnie po czym wstał.
- Katy..-zaczął nieśmiało.- witam w Hellhouse. Rozgość się.
- Serio mogę? Nie będę przeszkadzać?-zapytałam z trochę niedowierzaniem w głosie. Nie wiedziałam, że ten rudzielec da tak szybko za wygraną.
- Jasne!- powiedział Axl. Chłopaki od razu zaczęli się cieszyć i proponowali mi spanie z każdym z nich.
Zdecydowałam się na razie ze Stevenem na podłodze, bo ma ten swój dywan i będzie mi cieplej. Kusiło mnie, żeby pójść do Slasha ,sama  nie wiem dlaczego, ale... potem przypomniałam sobie Izziego. No i stwierdziłam, że Adler to najlepsze rozwiązanie.
Poprosiłam Stradlina, żeby zaniósł moją torbę do "salonu". Chłopak położył ją obok fotela ,na którym wszyscy siedzieli. Postanowiłam, że tym razem usiądę obok Izziego.
Ten objął mnie ramieniem i podał jakiś alkohol.
- Co to? -zapytałam,i pociągnęłam łyk z szklanki. Było strasznie... ohydne. Od razu wyplułam to co wzięłam do ust. - Łe!
Wszyscy się zaczęli ze mnie śmiać.
- No to -powiedział Axl wskazując na butelkę.- To Nightrain. Najtańsze wino  jakie znalazłem.
- Kurwa! Że też sobie zachciałeś wina. I to kurwa jeszcze takiego obrzydliwego. -powiedziałam po czym wstałam i udałam się do kuchni. Wyciągnęłam szklankę i nalałam wody. Musiałam jakoś zamaskować, ten straszny smak.

  Wszyscy byli już dobrze najebani (najbardziej Duff,co nie było dziwne). Adler leżał pod sofą naćpany, na sofie spał Slash z papierosem w ustach. Axl pół godziny temu gdzieś wyszedł, a Duff poszedł do drugiego pokoju. Prawdopodobnie tam się wyjebał i śpi. Jebany alkoholik. Jedynie Izzy był w miarę przytomny. Jedyna osoba, z która mogłam pogadać.
- Izzy?- zapytałam niepewnie.
- Słucham.
- Zagrasz mi coś.
- Spoko, masz jakieś konkretne propozycje?
- Nie, ufam, że wybierzesz jakiś zajebisty kawałek.- uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. Chłopak wyciągnął zza fotela akustyka i zaczął grać. Na początku nie byłam pewna co to, ale po chwili zorientowałam się. "Fade to black" Metalliki brzmiał magicznie na jego akustyku. Izzy świetnie grał. Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie, kiedy pierwszy raz usłyszałam ten kawałek. Byłyśmy z mamą w sklepie muzycznym. To było rok temu. Przeglądałyśmy winyle i kasety. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się jak gdyby nigdy nic. Mama.... Na jej wspomnienie od razu chciało mi się płakać. Jak się czuje? Co robi? Mam nadzieję,że ten psychopata jej nie krzywdzi. Czułam, że zaszkliły mi się oczy. Nie słyszałam, żeby Izzy grał. Po chwili poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Popatrzyłam na osobę, która to zrobiła. Izzy Stradlin. Po chwili poczułam, że łza mi spływa po policzku. Chłopak od razu wytarł mi ją kciukiem i mocniej wtulił w siebie. Ja nie mogłam już wytrzymać i płakałam. Chłopak tylko mnie uspokajał. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

Obudziłam się wtulona w Izziego. Chłopak jeszcze spał, tak samo jak reszta. Postanowiłam, że udam się do kuchni. Wyjęłam z lodówki jedyną rzecz, która nie była spleśniała- szynka. Zrobiłam dla siebie jedną kanapkę i z 20 dla chłopaków.
- Kurwa! Wstawać jebane chuje!-krzyczał Axl.
- Nie drzyj tak mordy, debilu!-krzyknął Duff wychodzący z przybudówki. - O jedzenie!-powiedział i jak na komendę wszyscy zjawili się przy kuchennym stole.
- Katy, kocham cię-powiedział Adler, zjadając już siódma kanapkę. Ja zaczęłam tylko głośno się śmiać. Nastawiłam jeszcze wodę na kawę.
- Mi też zrobisz?-zapytał Izzy.
- Jasne-odpowiedziałam i wyciągnęłam dwa kubki z szafki nad zlewem. Wsypałam kawę do kubków i już po chwili piłam mój ulubiony napój, zaraz po Danielsie.
 Kiedy kanapki zostały zjedzone, chłopcy włączyli jakiś mecz. Ja tylko przewróciłam oczami i usiadłam obok Adlera. Dzień zapowiadał się całkiem przyjemnie.
- Kurwa!-znowu było słychać głos Axla.
- Co jest?-zapytał Slash.
- No mamy kurwa dzisiaj koncert w Rainbow!-krzyknęła wiewióra.
Chłopcy z niedowierzaniem patrzyli na Axla. W końcu Slash się odezwał:
- Ty tak kurwa na serio?
- No! Mamy jeszcze 5 godzin. Gramy o 18, więc spinać dupy i robimy jakąś zasraną próbę.
Steven od razu zaczął szukać pałeczek. Okazało się, że na nich siedział.Chłopcy tylko czekali, aż Axl  będzie gotowy i zaczęli grać.
 Pierwsze co zagrali to Smoke on the water- Deep Purple. Ale to było tylko na rozgrzewkę. Od razu jak przestali wybuchnęli śmiechem.
 -To od czego zaczynamy?-zapytał Duff.
- Może Welcome to the jungle?- zaproponował Adler.
- Spoko-powiedział Axl i już słychać było gitarę Slasha.
Nie słyszałam nigdy jak grają swoje utwory. Jezu... Jak zajebiście grają. Najbardziej podobało mi się Nightrain.
 Gunsi skończyli próbę dwie godziny przed występem, więc się strasznie spięli przed wyjściem. Co chwila słychać było wrzaski typu :" Kurwa, gdzie moja kostka?!?" albo "Duff ,widziałeś moje spodnie?" albo Steven co chwila krzyczał: "Gdzie są moje jebane pałeczki?!?"