wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 8 cz.1

Dzisiaj Sylwester ;) I macie odemnie pierwsza czesc 8 rozdzialu mam nadzieje ze sie spodoba .Niestety nie zążyłam wam zlożyć życzeń świątecznych :/ Niestety internet nie działał dlatego życzę wam wybuchowego Sylwestra i szczęśliwego nowego roku :* wielu zajebistych koncertow i spelnionych marzen  :) Tak a propo ktoś sie wybiera na jakiś koncert??

Przez następny tydzień nic specjalnego się nie działo. Chłopaki na razie siedziały tylko na dupach i robili raz na jakiś czas próbę. Axla ciągle nie było, Izzy wychodził zawsze punktualnie o wpół do siódmej. Każdy wiedział dlaczego - dragi. W końcu skąd miał brać kasę?!? Steven był wiecznie naćpany. Już nawet czasem mnie irytował swoją osobą. Nie był taki sam jak kiedyś... Niestety każdy się zmienia. Slash pił razem z Duffem tak, że zwykle nic nie pamiętali. Często też wychodzili, żeby... zaspokoić swoje potrzeby.
Ja z mamą zdążyłyśmy się lepiej dogadać. Ogarnęłyśmy tą klitkę chłopaków i zaczęłyśmy się rozglądać za jakimś mieszkaniem, czy nawet domkiem. A i najważniejsze. Dostałam pracę! Pracuję w sklepie z instrumentami. Czasem przychodzili do mnie gunsi (kiedy akurat nie byli zalani w trzy dupy) żeby sobie pograć na jakimś nowym instrumencie. Raz Steven próbował grac na puzonie... W skrócie powiem, że mu nie wyszło.

Minął już dokładnie tydzień od kiedy znalazłam mamę. Wiem dziwnie to brzmi. Znalazłam mamę. No ale inaczej nazwać tego się nie da.
Ten dzień zaczął się całkiem normalnie. Siedziałam sobie za ladą i własnie upijałam łyk mojej kawy, kiedy przyszedł klient. Nie wyglądał jak każdy . Miał na sobie garnitur, świeżo co uprasowany no i wyglądał bardzo poważnie. Neseser i krawat - to chyba właśnie sprawiało że wyglądał jak biznesmen.
Mężczyzna podszedł do lady.
- Dzień dobry.- powiedział.
- Witam, w czym mogę służyć?-zapytałam.
- Jeremy Duck, jestem przedstawicielem wytwórni Geffen. Jest może gdzieś pan Brown?- w woli wyjaśnienia pan Brown to mój szef.
- Na zapleczu powinien być.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do pana Ducka. Po chwili mężczyzna zniknął za drzwiami.
"Ciekawe po co przyszedł?"- zaczęłam się zastanawiać. -"Wydaje mi się z deczka podejrzany"
Jednak postanowiłam nie zawracać sobie nim głowy, bo własnie wszedł kolejny klient. Szybko wyszłam zza lady i udałam się w stronę wysokiej brunetki.
- Dzień dobry! W czymś pani pomóc?- zapytałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Nie dziękuję. Na razie się chwilę porozglądam.
Odeszłam więc od dziewczyny i stanęłam za kontuarem. Zatraciłam się we własnych myślach. Ciągle zadawałam sobie jedno i to samo: "Dlaczego pan Duck tutaj przyszedł?"
 Podeszłam cicho do drzwi mojego pracodawcy, jednak nic nie usłyszałam. Zapomniałam, że ma dźwiękoszczelne ściany, bo lubi sobie pograć i pośpiewać w biurze. Wiem troche dziwne, ale w końcu jesteśmy w LA. Tutaj nic nie jest normalne!
Podeszłam z powrotem do lady. Akurat dziewczyna podeszła do mnie z nową płytą Erica Claptona.
Skasowałam ją i uśmiechnęłam się przyjażnie.
- To będzie 8 dolarów.-powiedziałam. Dziewczyna wyjęła banknoty i przechyliła się w moją stronę.
- Mam do ciebie pytanie.- zaczęła- może wydac ci się dziwne, ale Kim jest ten czarnowłosy chłopak co często tu bywa i gra na gitarze? Najczęsciej na tym białym gibsonie.-wskazała palcem na białą gitarę odstawioną w kącie.
- Mówisz pewnie o Izzym. To bardzo spokojny człowiek. Gra w takiej jeszcze undergroundowej kapeli Guns n' Roses. Dzisiaj grają koncert o siódmej w Rainbow... Może wpadniesz?
- Z wielką chęcią. To do zobaczenia.-powiedziała i wyzszła ze sklepu cała w skowronkach. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem. No, no, no Stradlin ma wielbicielkę.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Przepraszam, że tak mało dodaję oststnimi czasy, ale uprzedzam mam dla was kolejna część! Tylko jest w przygotowaniu^^ Obiecuję, że będzie długa i fajna. Warta czekania ;) A jak na razie zapraszam na moją stronkę na fb :
No i macie odemnie jeszcze Slasha ^^ 
Wiki

czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 7

Siemaaaaa!!! 
No tak ode mnie krótszy rozdzialik na rozładowanie napięcia i wgl. ;) To mój prezent dla Was ode mnie na Mikołaja ,który jest jutro ^^. Przed wczesny prezencik. Mam nadzieję, że akcja wam się spodoba, mimo,że jest bardzo filmowa... zresztą sami się przekonacie.
Dzięki za 1105 wejść! Jesteście wielcy ;)
Miłego czytania !!!!!
Wiki
_______________

Na ławce leżała kobieta. Kiedy tylko ja ujrzałam dostrzegłam tak dobrze znaną mi sylwetkę.
- Mama?!?-zapytałam lekko zaabsorbowana tą całą sytuacją.
Kobieta energicznie wstała z ławki. Tak, to ona. Cała twarz była umazana tuszem do rzęs. Jej włosy także były w okropnym nieładzie. Patrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi zielonymi oczami. Lekko się uśmiechnęła. Wtedy już wiedziałam o co chodzi. Szybko do niej podbiegłam, nie zważając na dziwne spojrzenia chłopaków. Chwyciłam ją w swoje ramiona i  ściskałam najmocniej jak potrafiłam. Ona tylko szeptałam mi do ucha "córeczko" i cicho łkała. Ja chwile potem do niej dołączyłam. Płakałyśmy w najlepsze.
Mimo, że minęły ledwo cztery dni bardzo za nią tęskniłam.
Kiedy już nie miałam siły płakać oderwałam się od mamy.
- Mamusiu-powiedziałam, jak za dawnych lat kiedy jeszcze byłam małym berbeciem.- Tęskniłam.
- Katy! Ty nawet nie wiesz jak ja tęskniłam. Jakim cudem się tu znalazłaś?-zapytała już pewnym siebie głosem dobrej i zmartwionej matki.
- No wiesz przyjechałam pierwszym lepszym busem, a ty?
- Postanowiłam pojechać do lepszego miasta nisz Paradise- tutaj znacząco prychnęła- I jakoś tak trafiłam tutaj. Potem uświadomiłam sobie, że nie mam gdzie się za bardzo podziać i przysiadłam sobie na tej ławeczce i zaczęłam się zastanawiać nad moim życiem. Potem tamten chłopak- pokazała na Axla- się przeraził mnie i wskoczył w ramiona tego najwyższego blondyna. Pomyślałam wtedy, ze muszę wyglądać jak jakiś rasowy żul. Ale potem zobaczyłam jak idziesz z nimi.... Córeczko ty sobie nawet sprawy nie zdajesz jak ie to szczęście ,że się spotkałyśmy.
- No, mamo takie rzeczy to tylko na kiepskich filmach.
- Widocznie w życiu czasem tez są happy endy.-powiedziała mama i uściskała mnie znowu.
Kiedy się oderwałyśmy od siebie, pomogłam mamie się jako tako ogarnąć i podeszłyśmy do chłopaków.
Kiedy mam zobaczyła Stevena od razu się rozpromieniła. Popcorn jakby to zauważył i podszedł do niej i jak to on z wielkim bananem na twarzy przytulił ją. Powiedział jeszcze "Witam ciociu".
 Moja mama dała Stevenowi całusa w policzek i od razu zaczęła typową gadkę: Ale zmężniałeś", "Strasznie urosłeś" itp.
Potem po kolei przedstawiłam każdego członka zespołu. Mama była bardzo zadowolona. Cieszę się, że zareagowała tak a nie pewnie jak większość matek mówiąc jakie to złe towarzystwo. Bo teraz (na szczęście) moja mama wie ,że ludzi nie można oceniać po okładce, bo na serio można się bardzo przejechać. I na dobrym wyglądzie i na dobrych słowach.
 Ruszyliśmy w stronę domu. Teraz Steven miał przejebane, bo moja mama go o wszystko wypytywała. Masakra. Jednak on nie czuł się skrepowany ani nic z tych rzeczy. Jego mordka cały czas się uśmiechała i śmiała. Aż zrobiło mi się ciepło na sercu. Dawno nie widziałam tak szczęśliwej mamy i Stevena. Aż miło popatrzeć.
- Ten nasz Steven jest kurewsko szczęśliwy- usłyszawszy to podskoczyłam ze strachu. Oczywiście to był nasz udany Duff. Uśmiechnęłam się do niego.
- Przestraszyłeś mnie.- szturchnęłam go w ramię.
- Widziałem. Ale to co powiedziałem to prawda.
- Dawno się nie widzieli. Moja mam zawsze była dla niego bardzo dobra. Traktował ją prawie jak własną.
Uśmiechnęłam się na wspomnienie małego Adlerka, kiedy pewnego razu piekliśmy czekoladowe ciasteczka.
To było jak mieliśmy po jakieś pięć lat. Popcorn był cały w mące.
- Uwaga!!- krzyknął pięciolatek- wielka macana bomba! 
Mały Stevenek rzucił nią . Niestety trafił w biedna Katy. Ona jednak nie była mu dłużna, po chwili chłopak był cały w mące. Jednak nie był to koniec bitwy. Po przeciwnych frontach stanęli Rafael- ojciec Katy, oraz Pamela- jej mama. Mężczyzna dołączył do dziewczynki, natomiast kobieta do chłopca. Bawili się dopóki nie skończyła się im mąka.

- Katy!-machał mi przed twarzą Slash.- Co z tobą jest do cholery?
- Sorry zamyśliłam się.- odpowiedziałam. Kudłacz pociągnął mnie do środka hellhouse.
"Ten dzień naprawdę jest zwariowany"- pomyślałam.

niedziela, 1 grudnia 2013

Info

Dzięki za 1017 wejść! Jesteście  wielcy. Niestety nie mam ostatnio weny i wolę nie dodawać jakiejś beznadziejnej części, więc proszę o wyrozumiałość. Jak tylko coś zaiskrzy mi w głowie od razu zacznę pisac ;)
No i najważniejsze jadę na koncert BLACK SABBATH no i planuję Aerosmith, ale cieńko z kasą ;( Mam nadzieję, że już niedługo jedno z moich marzeń się spełni ;) No i jeszcze ta Metallica (może)...

Wiki