sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 21

   Witam! Miałam dodać rozdział w niedzielę najwcześniej, ale udało mi się to zrobić szybciej!!! Mam nadzieję, że się cieszcie z wielkiego COMING BACK XD ale ostrzegam ten rozdział mi nie wyszedł... Jest dziwny i wgl zrobiłam z Katy taką totalnie żałosną idiotkę, ale... mam nadzieję, że zmienicie o niej zdanie dlatego, że spieprzyłam rozdział. Jeżeli to możliwe to, życzę miłego czytania, przepraszam za błędy  i.... proszę o komentarze ;) Są bardzo mile widziane ;)
p.s.Trochę obrazków ode mnie ;)
p.s.2 Dodałam zakładkę "INFORMOWANI" piszcie tam kto chce ,żebym go informowała o rozdziałach ;) Będzie mi łatwiej ^^
Pozdrawiam Wiki

 Od wyjazdu mojej mamy minęły dwa miesiące. W ciągu tego czasu wiele się zmieniło.
Najbardziej spektakularne było to, że gunsom wreszcie się udało! Podpisali kontrakt z Geffen Records! Nawet nie wyobrażacie sobie co tutaj się działo. Tak, a teraz ja muszę to sprzątać...
Oczywiście w międzyczasie mięli jeszcze jakieś spotkania z wytwórniami ,ale ... delikatnie mówiąc odpychali ich od siebie.

!@##$@!!#@@$$@% Pewien wtorkowy wieczór !#$%$@!$%%!

Jak co tydzień siedzimy w The ROXY, bo gunsi grają swój koncert. Jednak ten różnił się od innych. Między innymi ,że było dwóch "gości specjalnych". Nasi wspaniali znajomi Steven, Joe, Brad, Joey i Tom, przyszli zobaczyć chłopaków "akcji". Oczywiście musieli się jakoś wtopić w tłum. Było to bardzo trudne, ale w końcu się udało. Z grubsza to było tak:

Steven- bardzo brzydka kobieta z wielkimi ustami, małymi kucykami i w paskudnej sukience w kwiaty (największa beka dnia);

Joe- kolejna brzydka kobieta (chodź ładniejsza niż Steven, jeśli mam być szczera). Miał na sobie garsonkę( na koncert rockowy?!? Tak samo jak Steven tą sukienkę?!? Serio?!? Z kim ja żyję?!?) i ze swoich kłaków zrobił kucyka;

Tom i Brad- na szczęście nie przebrali się za kobiety ,bo serio nie wiem co bym zrobiła. Nie, oni przebrali się za starszych panów. No wiecie, sztuczne wąsy, okulary, ohydny sweter w kratkę i sztruksy;

 No i został nam ostatni z ekipy Aerosmith - Joey. Ten, nie wiem jak to zrobił, ale wyglądał jak afroamerykanin! Nawet miał afro! Ten człowiek jest niesamowity! Najlepsza charakteryzacja wieczoru...
Ale wracając do naszych "gości specjalnych" wśród nich, dzięki chłopakom, pojawił się Alan- pracownik z Geffen ,który miał za zadanie szukać młodych i obiecujących zespołów. Był ubrany jak typowy biurokrata. No wiecie garniturek, krawacik i teczuszka.... NUDY!
Ale w końcu tak musiał. 

Chłopaki waśnie kończą bis. Coraz więcej ludzi przychodzi na ich koncerty ,a oni czują się ... No jak zespół który dostał swoją szansę i zyskał popularność, czyli zaje-kurwa-biście! 
- Teraz ostatni kawałek!- zaskrzeczał Axl ze sceny.- Dedykujemy go wszystkim naszym fanom! Jest to kawałek wolny, ale napisany przez kurwa jednego z najlepszych piosenkarzy na świecie! Ericka Claptona!
No i zaczęło się. Najwspanialszy utwór artysty. Knocking on heavens door! Cudowny...
Oparłam swoją głowę o ramię najbliższej osoby, którą się okazała najbrzydsza kobieta jaką kiedykolwiek widziałam. Steven chwycił mnie w pasie i razem zatraciliśmy się w dźwiękach cudownej melodii. Oh, ciągle nie mogę uwierzyć, że znam Tylera! No i jeszcze się do niego wtulam... No i jesteśmy tak jakby przyjaciółmi. Marzenia... czasem trochę się sełniają.
 Niestety Guns' N Roses w końcu musiało skończyć, więc czekaliśmy aż ich "fanki" - czytaj groupies- wyjdą z ich garderoby ,a oni za nimi.... Ej, ej! GROUPIES! No chyba zaraz tam pójdę, bo jak Slash... Chodź w sumie to jak bardzo chce a ja mu nie daję... Kurwa dlaczego jestem taka? - moje przemyślenia przerwał Joe. 
- Hej! Katy, co się dzieje ? Jesteś w swoim świecie?- uśiechnął się do mnie szeroko ,trzymając mnie za ramię. 
- No może troszkę..-powiedziałam do niego uśmiechając się lekko.
- Drinka?-zaproponował wskazując na bar.
- Jasne, najlepiej Sex on the beach-powiedziałam i razem zaczęlismy się śmiać. Kątem oka zauwazyłam jak z backstage'u wychodzą dwie skąpo ubrane lasencje. Jak zaraz tam pójdę... No dobra chill- powiedziałam sobie w myślach. Zasmuciłam się trochę,bo co tam Saul robi?!? Mam nadzieję... Kurde ale ja jestem żałosna!  
   Poszliśmy z Joe w stronę baru, oddalając się od reszty. Teraz mogliśmy swobodnie porozmawiać. Wiem, że może to dziwne, ale ze wszystkich członków Aerosmith to właśnie Joe był najmilszy (przynajmniej dla mnie) i to z nim najlepiej się bawiłam. No dobra z Toxic Twins najlepiej się bawi, ale jednak pan Perry był najlepszy.
- Co jest mała?-zapytał patrząc mi w oczy. Spuściłam wzrok.
- No ,bo... -popatrzyłam w stronę drzwi na backstage- tam jest Slash i ja nie wiem co on tam robi...- czuję się jeszcze żałośniej mówiąc to Perremu niż mówiąc to sobie w głowie.
-No to co ty tu jeszcze robisz?-zapytał ze zdziwieniem poprawiając swoje kłaki, które właśnie wypuścił z kucyka.
- W sumie to nie wiem-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Wzięłam swojego drinka i poszłam do garderoby chłopaków. Otwierając drzwi od razu poczułam swąd alkoholu pomieszanego z papierosami i czymś... bardzo śmierdzącym, ale jednocześnie pachnącym... Co to kurwa może być?
 Popchnęłam drzwi z napisem "roba". Niestety "Garde" ktoś musiał sobie przywłaszczyć... Ciekawe kto... Pewnie Izzy sprzeda gdzieś na giełdzie, albo Adlerek ma swoją teorię co się stało. Pewnie coś w stylu " Widziałem tam elfy no i nie mogłem im pozwolić na to, żeby tutaj zostały, takie samotne". Cały on.
 Weszłam do środka i zobaczyłam chłopaków siedzących sobie spokojnie (?!?) i słuchających Alana. Kiedy tylko Saul mnie zauważył podszedł do mnie ,chwycił mnie za ręce i poprowadził w stronę chłopaków. 
- Katy to jest Alan- przedstawił mi pracownika Geffen.- Alan to moja dziewczyna Katy.
- My się już znamy Slash-powiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaków.
Gitarzysta popatrzył się na mnie zdziwionym wzrokiem, ale nic nie mówił. Podeszliśmy do kanapy i usiadłam mu na kolanach.
- Chłopaki-powiedział Alan- to jak? Jesteście zainteresowani?
- Oczywiście!- krzyknął Axl
-To znaczy...- inicjatywę przejął Izzy- Musimy się nad tym zastanowić. No wiesz jako zespół. No i przydało by się spotkać gdzieś tak bardziej oficjalnie.
- Rozumiem- powiedział Alan.- Tutaj macie moją wizytówkę. Z tyłu napisałem wam nazwę restauracji ,w której mam nadzieję ,ze jutro o 18 się zobaczymy. - podał wizytówkę Izziemu ,pożegnał się z chłopakami i wyszedł.
- No nieźle!-krzyknął Alder- Ten gościu jest mega. Daje nam takie dobre warunki. Az chce się kurwa żyć!- krzyknął i oparł się o oparcie fotela. Wszyscy popatrzyli na niego zdziwieni, ale po chwili przytaknęli mu.
- A własne- powiedziałam.- Chłopaki ktoś czeka na was.- uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Już zaczynam się bać- powiedział Stradlin i wyszedł. Reszta podążyła za nim.
Oczywiście kiedy zobaczyli Aerosmith byli zdziwieni (zwłaszcza widząc ich w przebraniach). Najbardziej zaszokował ich oczywiście Joey. Ale myślę, że każdego zaszokowałby widok Kramera wystylizowanego na murzyna. Nie codzienny widok. Prędzej zobaczysz Stevena jako kobietę.
W The Roxy siedzieliśmy tak do około czwartej świętując "małe zwycięstwo" Guns N' Roses. Następnego dnia po podpisaniu umowy, była kolejna impreza tym razem w Hellhouse. Było Skid Row i przyjaciele, Aerosmith , Motley i oczywiście Gunsi.

Tydzień po wyjeździe mamy, we wtorek poznałam dziewczynę Duffa. Była niską brunetką ,z bardzo miłym uśmiechem i miała wszystko tam gdzie trzeba. Nie dziwię się McKaganowi, że mu się podobała, gdybym była facetem sama bym ją chciała wyruchać. Ale pomijając tą kwestię jest bardzo sympatyczna. I zakochana w naszym basiście tak samo jak on w niej. To takie słodkie. Ciągle patrzą na siebie tymi maślanymi oczętami i trzymają się za ręce. Duffy zmienił się o 180 stopni. Nie pije tak dużo wódki, a zwłaszcza gdy ma się spotkać z Madison*. No wiecie "ogranicza". Półtora butelki dziennie, a kiedy spotyka się z wybranką tylko jedną, ale czasem zdarza się i pół!!!!!! To po postu najlepsza rzecz jaka go spotkała.

Wracając do teraźniejszości. Siedzę teraz na fotelu i wpierdalam czipsy, bo mam dzisiaj wolne, a chłopaki są w studio. Muszę chyba tu posprzątać, ale tak baaaaaaardzo mi się nie chce... Może namówię Duffa , żeby to zrobił. Ostatnio jakoś taki potulny się zrobił. Albo nie Adlerka. Powiem mu, jeżeli będzie naćpany, że królowa elfów kazała mi przekazać, że ma posprzątać ten syf, bo zabierze mu werbel z jego nowej perkusji. Właśnie! Steven i jego nowa perkusja. No to jest związek idealny. Dostał nowiuteńką perkusję. Jest cała czarna i po jakiś trzech tygodniach ciągle cała i cięgle się świeci!!!!! Nasz dywan ciągle ją poleruje i dba jak nie wiem o co. To jest całkiem urocze, bo zwykle nie dba o rzeczy. Kochany Steven.
Moje rozmyślania przerwał dzwonek telefonu. Zastanawiam się kto to może być. Podniosłam słuchawkę i usłyszałam znajomy głos.
- Mama?- powiedziałam.
- Cześć skarbie ! Co u was?-zapytała pogodnie.
- W porządku a u ciebie?-zapytałam lekko zdezorientowana. Nigdy nie była aż tak pogodna.
- Wiesz... spotykam się z takim jednym- i wszystko jasne.- Ale nie po to dzwonię. Dzisiaj wysłałam ci pieniądze. No wiesz te od babci. Powinny jutro być ,ale nie jestem pewna.
-Świetnie. Dzięki mamo. A wracając do spotykania się z kimś...-zaczęłam jednak nie było mi dane zakończyć.
- To świeża sprawa kochanie. Porozmawiamy kiedy indziej. Pa kocham cię.
- Ja ciebie też.- powiedziałam i odłożyłam telefon. Ważne ,że ten ktos daje mamie dużo radości nie jest smutna. Uważam, że to najważniejsze.
Wróciłam na swoje miejsce i postanowiłam się chwilę zdrzemnąć. Odpłynęłam.

- Katy.- usłyszałam cichy słodki szept mojego chłopaka. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam jego kłaki blisko mojej twarzy. Przeciągnęłam się.
W ciągu tych dwóch miesięcy mój związek ze Slashem "kwitł". Było dużo całusów; przytulanek; słodkich słówek; macania, ale nic więcej. Czasem się kłóciliśmy, ale chwilę potem znowu się całowaliśmy. Było prawie jak w bajce. Prawie, bo nie zawsze Slash był zadowolony. A to dlatego, że nie chcę z nim iść do łóżka... No wiem ,wiem gwiazda rocka i w ogóle SEX ,DRUGS AND ROCK N' ROLL. Ale nigdy tego nie robiłam i boje się... W sumie czasem zastanawiam się niby czego się tak boję. No może tego, że mieszkamy w Hellhouse i nie ma prywatności? Tak, chyba najbardziej tego.

Przyciągnęłam Slasha do siebie i musnęłam jego usta swoimi. On od razu jak poczuł moje wargi zaczął mnie całować. Najpierw delikatnie potem coraz bardziej namiętnie. Uwielbia te nasze całusy na dzień dobry.
- Dobra Slash -odczepiłam się od niego.- Trzeba się wziąć w garś- powiedziałam wstając. On jednak położył mnie z powrotem na łóżku , tym razem także kładąc się na mnie.
- Nie ma takiej opcji- powiedział i znowu zaczęliśmy zmysłowy taniec naszych języków.
- Kurwa! Weźcie wynajmijcie sobie pokój- krzyknął Axl. Oderwaliśmy się od siebie i od razu zaczęliśmy się śmiać.- No niby co was tak śmiesz? Nie mam ochoty , żebyście się pieprzyli na MOJEJ kanapie- powiedział akcentując przedostanie słowo.
- Spierdalaj!- powiedział Slash i znowu mnie zaczął całować. Teraz schodził coraz niżej. Zaczął całował mnie po szyi,a potem dekolcie.
-  Slash-- zaczęłam.
-Hmm?- wymruczał mi w szyję.
- Musimy pogadać.- Powiedziałam i zepchnęłam go z siebie na podłogę. Wyglądało to bardzo zabawnie. Był taki zdezorientowany, a jego cylinder się zsunął z jego głowy.
- Brzmi poważnie- przerwał nam Adler, po czym uciekł do kuchni.
- Wiesz, moja mama wysyła mi ten spadek po babci i tak sobie pomyślałam... Bo wy niedługo dostaniecie jakąś kasę... No i pomyślałam, żebyśmy kupili może jakiś dom. Taki Hellhouse dwa czy coś...- spusciłam wzrok- Co o tym myślisz?
- Hm... Trzeba zapytać chłopaków, ale myślę, że to genialny pomysł. Trochę prywatności nam nie zaszkodzi. Powiedział zbiżając się do mnie i znów całując.
- GENALNY POMYSŁ!- wybiegł z kuchni Adler- Duff też tak uważa, ale gada z Madison więc nie może wam tego powiedzieć osoboście. Katy! Jesteś wspaniałomyślna! Za to cię tak kocham1- powiedział i wtulił się we mnie. Zaśmiałam się .Było to tak bardzo w stylu Stevena, że jara się dziwnymi rzeczami.
- Myślę, że chłopakom się pomysł podoba tylko trzeba pogadać z Alanem o kasie.- powiedział Izzy wychodząc z kibla. Zastanawiam się czy tylko Axl tego nie słyszał.- Myślę, że to genialny pomysł, bo wkurza mnie to ,że nie ma tu prywatności i wreszcie będę mógł hodować... - popatrzyłam na niego- e..e... MARCHEWKI! No przecież wiesz jak kocham warzywa.-powiedział i uśmiechnął się do mnie zakłopotany. Popatrzyłam na niego i nie mogłam  uwierzyć. Z kim ja mieszkam?

*Nie pamiętam jak nazwałam dziewczynę Duffa dlatego JEST Madison  I TAK BĘDZIE! ;p







sobota, 16 sierpnia 2014

info

Hej :)
Przychodzę z nie za fajną informacją. Przez jakiś czas nie będę dodawać, bo nie mam internetu ani telefonu. Jejku trzeba mieć pecha ! Wpadł mi do basenu i od czterech dni się suszy. W poniedziałek może coś z nim zrobię. A Internet... Nie wiem czy kiedy będę mieć ale już powoli piszę rozdziały więc mam nadzieję że uda mi się dodać zaraz jak będę mieć neta :) dziękuję za wysłuchanie :) No i wszystkie rozdziały przeczytam ale jak tylko będę mogła :)
Pozdrawiam i mam nadzieję do szybkiego zobaczenia :*
Wiki <3

czwartek, 7 sierpnia 2014

Gotten III

Na początek mówię, że tak tak na razie nie ma Slasha ani nikogo, ale myślę że w następnym rozdziale już się pojawi ;)
 Kompletne nie mogłam się za to zabrać, ale przemoglam się. Moim zdaniem dosyć dziwny, ale sami ocenicie. Zapraszam do czytania i zostawiania komentarzy <3
Dedyk dla tych którzy czekali.
O dzięki za tak dużą liczbę wejść =* Prawie 3500 !!!
Wiki
_________________________

-Naprawdę ? Dostaniesz awans? Gratuluję! - powiedział James, kiedy siedzieliśmy razem w restauracji. Nie chciałam mu mówić tego wczoraj. W końcu dzisiaj nasza randka ,co się równa specjalna okazja, natomiast to równa się najlepszy sposób na przekazanie wspaniałych wieści .
- Tak! Też nie mogę w to uwierzyć! I to przez ten mój pierwszy artykuł o początkach muzyki! Ale nie mogę położyć tego wywiadu ze Slashem... - powiedziałam coraz mniej pewna, czy to mi się uda.
- Rose- powiedział James i chwycił mnie za rękę- nie położysz tego. Jesteś genialna. Pamiętasz jak na studiach przeprowadzałaś wywiad z dziekanem... albo z tym wokalistą studenckiego zespołu? Poszło ci świetnie. Pomyśl, że to to samo.
- Dobrze- powiedziałam ściskając jego dłoń. Nie byłam do końca przekonana, ale czułam się trochę lepiej.
   Właśnie do naszego stolika podszedł kelner z menu deserów.
- Mają może państwo ochotę jeszcze na deser?
- Ja chętnie zjem coś włoskiego. - powiedział James- Może tiramisu. A ty?
- Ja poproszę... - zajrzałam do karty- Hm... może tą tartę z owocami- powiedziałam oddając kartę i uśmiechając się ciepło.
- A i jeszcze jakieś dobre wino.- powiedział James uśmiechając się do mnie- Mamy co świętować.
Przechylił się nad stołem i czule mnie pocałował.
Uśmiechnęłam się do niego.
- A co u ciebie w pracy?- zapytałam.
- Wiesz... Jak to w New York Times. Terminy, terminy. To co na studiach było to nic. Będąc redaktorem naczelnym muszę dbać o jak najlepszą jakość naszej gazety. Może kiedyś ...- po co ja pytałam. Teraz przez pół godziny będzie mnie męczył tym jaki on jest to ważny i jak NYT jest wspaniały. Sama chciałam. Zawsze mówił to samo. To była jego największa wada. Był w sumie narcyzem, ale potrafił być też czuły i miły, dlatego z nim jestem i myśle, że go kocham. To znaczy powiedzieliśmy sobie to po roku spotkania się, ale nie byłam tego do końca pewna. Ciągle czasem mam wątpliwości .
Na szczęście z jego "przemowy" wyrwał mnie kelner, przynosząc nam desery. Potem drugi nalał nam wina. Nie mogłam nie zauważyć ,że był przystojny. I to jak.
- Dziekuję.- powiedziałam.
- Pyszne wino. - James mówiąc to uniósł kieliszek ku górze. - Za twój awans!
Stuknęliśmy się kieliszkami. Skosztowałam wina. Było na prawdę pyszne. Takie delikatne, ale jednocześnie wyraziste. Idealne.
Odłożyłam kieliszek na stół i wzięłam kawałek ciasta. Mmm.... niebo w gębie.
- Genialne!- powiedziałam wskazując na swoje ciasto- A jak twoje ?
- Biszkopty są za bardzo nasączone, ale i tak jest wyśmienite- powiedział mój chłopak uśmiechając się.
 Rozmawialiśmy jeszcze chwilę o jakiś pierdołach (słownik mi podpowiedział piersiach xd) ,konsumując desery, po czym wyszliśmy.
Szliśmy do domu trzymając się za ręce. Nie minęło dziesięć minut, a my byliśmy już na miejscu.
- Home, sweet home.- powiedziałam wchodząc do środka. James objął mnie w pasie i pocałował w szyję.
- Może uczcimy ponownie twój awans?- wyszeptał mi do ucha. Uśmiechnęłam się ucha do ucha i obruciłam w jego stronę,całujac go w usta. Całowalismy się coraz namiętniej powoli ruszając w stronę sypialni. Co jakiś czas zrzucalismy jakąś część garderoby i śmialiśmy. W końcu dotarliśmy do sypialni. Upadlismy na łóżko. Miałam na sobie tylko majtki, tak samo James. Chłopak zaczął mnie całować coraz niżej. Najpierw po policzk potem w żuchwę. Następna była szyja. Najdłużej nie odrywal ust od moich piersi. Lekko gładził mnie po wewnętrznej stronie uda. Jego ręka sięgała coraz wyżej i wyżej. Całą drżałam z podniecenia. Teraz James całował mój brzuch. Zaczęłam się cicho śmiać, bo to było jedno z tych wrażliwych miejsc.
- Uwielbiam twój śmiech- powiedział śmiejąc się mój chłopak. Po czym schodził coraz niżej ustami.
Jednak nie chciałam być mu dłużna. Przewróciłam go na plecy i usiadłam na nim okrakiem. Odgarnęłam włosy z twarzy, czując jak James jeździ swoimi dłońmi po moich udach. Uśmiechnęłam się do niego zalotnie po czym pocałowałam go delikatnie, schodząc ustami coraz niżej. W pokoju słychać było nasze przyśpieszone oddechy i raz na jakiś czas głośne pojekiwania.

######## 2 dni później ########

Musiałam w końcu wziąć się za ostatnie pytania. Dlaczego to takie trudne...
Nic oryginalnego nie przychodzi mi do głowy! Może coś a propo jego dzieci, albo jak poznał Perlę? Nie, to było by zbyt intymne. Przynajmniej tak mi się wydaje... A może o samo powstanie Velvet Revolver? No, to jest całkiem ok. Ale to już już mam...
Siedziałam tak z dwie godziny, kiedy usłyszałam pukanie.
- Proszę! - powiedziałam. Do biura wszedł mój dobry kolega z działu.
- Hej! Przeszkadzam? - zapytał.
-Nie, Charlie. Siadaj. - powiedziałam wskazując na krzesło przede mną.
 Charlie zajmował się tym samym co ja, ale pracował znacznie krócej. Był wyższy ode mnie o jakieś 10 centymetrów.Miał brązowe włosy, zielonkawe oczy, no i zawsze taki "trzy dniowy zarost" . Był bardzo przystojny. Ale niestety, albo i stety, miał dziewczynę. W sumie to ja miałam chłopaka, ale to taki szczegół.
-No, to co cię do mnie sprowadza?- zapytałam uśmiechając się.
- No, bo jest taka sprawa...- zaczął pocierać ręką po szyi- potrzebuję rady.
- Słucham.
- Bo wiesz... Razem z Mary jesteśmy już. .. dwa lata. Ostatnimi czasy nie jest kolorowo. Czasem się kłócimy, ale później się godzimy. I wiesz czuję... czuję, że się w niej zakochuje od nowa. No wiesz niby się kłócimy i w ogóle, ale jednocześnie za każdym razem nasz związek.... Myślę, że na tym bardzo zyskuje. Ja na prawdę ją kocham. Nigdy do kogoś czegoś takiego nie czułem. I tak się zastanawiam czy to dobry pomysł, żeby... żeby ten... No się oświadczyć? - przez cały czas kiedy to mówił ,wzrok miał wybity w podłogę. Jednak wypowiadając ostatnie zdanie spojrzał mi w oczy.
Zaskoczylo mnie to i jednocześnie wzruszyło. Coraz bardziej ją kocha? Mimo kłótni? Jejku jak słodko!
- Ip!- pisnęłam - Jejku, przepraszam cię- powiedziałam- Ale to co powiedziałeś było takie kochane. -podeszłam do niego.
- No weź.- powiedział spuszczajac wzrok.
- Myślę, że to wspaniały pomysł. Jeżeli się na prawdę kochacie... Myślę, że to ożywi wasz związek i będzie wam dużo lepiej. Ale to moje zdanie.
- A poszłabyś ze mną kupić pierścionek?- zapytał z nadzieją.
- Jasne. Tylko pod jednym warunkiem .- powiedzialam tajemniczo.
- Co tylko zechcesz. - uśmiechnął się do mnie.
- Mam dwa bilety na koncert dzisiaj wieczorem.
Oczywiście chłopak zgodził się. Nie miał za bardzo innego wyjścia. Umówiliśmy się, że za godzinę spotykamy się na piątej alei... Coś czuję, że będzie na prawdę niezły ubaw.

  Kiedy wyszedł próbowałam jeszcze wymyślić coś, ale nie mogłam. Teraz cały czas myślałam o tym jaki jest Charlie. Taki kochany. James taki nie był i nigdy nie będzie. To słodkie , że ten pierwszy, mimo że z Mary się nie układa, to ciagle ją kocha i to jeszcze jak. Myślę, że Jamesowi nie zależy tak bardzo na mnie .

######## trzy godziny później ########

- Oh! To jest już czwarty sklep! Serio nic tu nie ma ?- zapytał znużony Charlie.
- Chcesz wyjątkowy pierścionek za taką cenę?- chłopak kiwnął potakująco głową- To weź się w garść i wejdźmy jeszcze do tego obok.
  Tak też zrobiliśmy. Chodź Charlie z niechęcią. Od razu rzucił mi się w oczy jeden z pierścionków.
- Ten- powiedziałam podchodząc do niego.- Myślę, że Mary będzie zachwycona! Kto by nie był?
- Nie wiem... Chodź też to czuję. Taki delikatny i lekko błyszczący... Ale czy ja wiem...
- Weź i nie marudź! - krzyknełam uśmiechając się do niego. Pociagnęłam go za rękę w stronę ekspedientki.
- Przepraszam.- powiedziałam do kobiety - Mogłaby pani wyciągnąć tamten pierścionek. Chcielibyśmy go zobaczyć z bliska.
- Jasne, już się robi.- powiedziała i wyciągnęła pierścionek z gablotki. Pokazala nam go. Leżzł na jedwabnej poduszeczce. Byłam oczarowana. Był idealny.
- Wyglądasz jakbyś była sparaliżowana- powiedział Charlie wyciagajac mnie z "transu". Uśmiechnęłam się do niego.
- Chce pani przymierzyć?- zapytała ekspedientka.
- Ee... ale...- zaczełam ,ale Charlie mi przerwał.
- Oczywiście.- popatrzyłam na niego zdziwiona. On tylko wzruszył ramionami - No co? Z Mary macie tak samo smukłe palce.
-No dobrze.- powiedziałam odwracając się do pani i wkładając pierścionek na palec.
- Genialne- powiedziałam. Charlie przytaknął i powiedział ,żeby zapakować go do najpiękniejszego pudełka jakie mają. Musiałam niestety ściągnąć pierścionek. Stałam tak zamurowana. Patrzyłam ciągle na swoją dłoń. uświadamiając coś sobie.
- Charlie .- zwrociłam sie do chłopaka.- Ja... Ja już pojdę. O 18 przy Central Parku.
I wybiegłam ze sklepu.
Jak ja mogłam być taka głupia!?!? Ile to mam lat? 12? Nie muszę już wszystkiego robić na pokaz ani dyktando rodziców. Czas być ze sobą szczera i BYĆ SOBĄ!
   Biegłam do budynku New York Times. Od razu rzuciło mi się w oczy to, że jest dużo większy niż mój, ale trudno! Uważam , że nasze czasopismo jest lepsze niż jakiś tam New York Times.
Podbiegłam do recepcjonistki (?) siedzącej niedaleko windy.
- Do Jamesa Smitha .- powiedziałam zdyszana.
- Już chwileczkę.- kobieta, jak dowiedziałam się z plakietki Catherina, zadzwoniła do kogoś, zamieniła z nim kilka słów, po czym zwróciła się do mnie- Niestety pan Smith jest teraz zajęty.
- Niech pani powie,że to Rose. Myślę ż e to pomoże. - uśmiechnięłam się do niej sztucznie.
- Zobacze co da się zrobić.- I znowu to samo. Dzwoni. Gadu gadu. Odkłada.
- Proszę niech pani wejdzie. - powiedziała już uprzejmiej i wskazała ręka miejsce, w ktore miałam sie udać. Tak też zrobiłam. Skorzystałam z windy , gduż biuro Jamesa znajdowalło się na jakimś siódmym piętrze. Kiedy weszłam do środka zastałam za biurkiem chłopaka poprawiającego krawat.




wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 20

Hejo!
No to mamy następny rozdział. Życzę miłego czytania i przepraszam za wszystkie błędy ;)
Rozdział dedykuje wszystkim komentującym <3 Bardzo tym mi pomagacie w tworzeniu ;)
Wiki
_____________________________________

-Mamo, nie denerwuj się. - powiedziałam zanim przekroczyła próg domu. Wczorajsza impreza ciągle dawała się we znaki. Bałam się, że jak mama to zobaczy znowu wyląduje w szpitalu, tyle że tym razem na zawał.
- Dobrze- powiedziała uśmiechając się do mnie. Wzięłam bagaż mojej mamy i otworzyłam drzwi, wpuszczając ją pierwszą. Przekroczyłyśmy próg i... oczom nie mogłam uwierzyć. Było czysto. Tak czysto dawno nie było. Zastanawiam się czy kiedykolwiek tak było. Aż szczęka mi opadła.
Chłopaki leżeli rozłożeni na fotelu jak zwykle z alkoholem w dłoni. Zauważyli, że weszliśmy.
-Dzień dobry.- krzyknęli chórem na widok mojej mamy.
- Dzień dobry.- powiedziała nieco zdziwiona,  rozglądając się po pomieszczeniu.- A co tu tak czysto? -zapytała śmiejąc się.
- Chcieliśmy panią jak najlepiej przywitać.  - powiedział Steven podchodząc do mamy i przytaczając ją mocno.
- Oh, Stevenku-  powiedziała moja rodzicielka, po czym przystąpiła go bardzo mocno.  Uśmiechnęłam się na ten widok. - Niestety długo tutaj jeszcze nie pomieszkam .
-Co?!?- krzyknęliśmy wszyscy zaskoczeni. Nawet Axl. Ten to szybko podbiegł do mojej kochanej mamy i złapał ją za rękę.
- Może siądziemy i wszystko nam pani opowie.- powiedział rudzielec. Tak też zrobiliśmy. Nie było dla mnie miejsca więc siadłam sobie na kolanach Izziego, bo siedział najbliżej mamy .
- Będąc w szpitalu dużo myślałam. Wiecie w końcu miałam dużo czasu. Ale może zacznę od początku. Tego dnia kiedy wylądowałam w szpitalu dostałam list. Było w nim napisane, że moja mama- babcia Katy- nie żyje i że dostałam w spadku jej dom. Napisał to Erick.  Napisał że chce się spotkać w The Roxy. Poszłam się z nim spotkać. On przekazał mi wszystkie dokumenty i przeprosił mnie za wszystko co mi zrobił. Wybaczyłam mu. Wiem był okrutny wobec mnie i ciebie, Katy. Jednak widziałam to jak bardzo tego żałował. No i wtedy ktoś mnie popchnął. I się zaczęło. Bitwa pomiędzy mężczyznami. I jakby dostałam przy próbie rozdzielenia ich. Potem wyszłam i do czołgałam się do Hellhouse. Potem to już wiecie jak było. No i jak leżałam w tym szpitalu stwierdziłam, że pojawiali się w waszym życiu tak nagle i że młodością nie grzeszę, więc skoro odziedziczyłam dom po mamie to dlaczego nie? Dlatego wracam do Paradise i dzieciaki będziecie musieli sobie radzić sami
-Ale..ale...- zaczął Adlerek i przytulił się ponownie do mojej mamy. - Będzie mi pani bardzo brakować.
- Mi też-  krzyknął Duff przyłączającą się do uścisku Popcorna.
- A jak bardzo mi będzie pani brakować-  powiedział Axl dołączając do chłopaków.
Reszta też się przyłączyła.
- A co ja mam powiedzieć?  -powiedziałam stając przed ta" kupą"  ludzi,  czując jak samotna łza przetacza  się po moim rozgrzanym policzku.
Chłopaki odczepili się od mojej mamy, a ona wstała podeszła do mnie. Ją wtuliłam się w nią i zaczęłam płakać. To smutne. Muszę znowu sie z nią rozstać.
-Będzie mi cie brakowało-  wyszeptalam jej w pierś.
- Nie płacz. Będziesz mnie odwiedzać. - uśmiechnęła się do mnie. - Jutro wyjeżdżam. Rano spakuje się, bo o czwartej mam autobus.
Nastała chwila ciszy.
- To co.- zaczął Izzy na rozładowanie napięcia.- Nightrain?
Oczywiście wszyscy byli za i już po chwili popijalismy tanie wino.

@#%%#@##%#@@#% Następnego dnia #%%##@@@#%%#@@%%

Pojechaliśmy we trójkę ją Adlerek i Saul, żeby odwieść mamę.
- Proszę pani-  podszedł do niej Saul- będzie nam pani brakować. Jest pani niesamowita.
- Hahaha dziękuję Saul- powiedziała mama przytulajac go do siebie.- Opiekuj się moja córka.
- Obiecuję - powiedział uśmiechając się do mojej mamy i przepuszczając mnie do niej.
-Pa mamo- powiedziałam ostatni raz przytaczając się do niej-  kocham cię.
- Ja ciebie tez.- odpowiedziała.-  Będę dzwonić.
Ledwo odsunęłyśmy się od siebie ,a Steven już przyczynił się do mojej mamy.
- Ciociu! Ją nie dam rady. Ja...ja.. nie wytrzymam bez cioci jajecznicy!  Ani...ani bez tego dobrego mięsa.
- Stevenie! - powiedziała moja mama niczym surowy rodzic. - Ile ty masz już lat? Dasz sobie radę.- mówiła teraz łagodniej-  pamiętaj kocham cię jak syna, którego nie mam.
Steven pociągnął nosem.  Po czym zapewnił moja mamę że postara się. Moja mama wzięła bagaż i weszła do autobusu machajac nam na pożegnanie. Wtuliłam się w tors Slasha, machając mamie na do widzenia. Hudson objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy. Po chwili autobus włączył silnik i ruszył. Popcorn przytulił się do nas.
Jeszcze jakąś minutę tam staliśmy tak razem wtuleni. Ale wiedzieliśmy, że nie można tak czekać w nieskończoność, więc ruszyliśmy do samochodu. Samochód należał do Toma Hamiltona, ale pożyczył je nam pod warunkiem, że go nie rozwalimy. To było bardzo nieodpowiedzialne z jego strony, ale i tak uważam, że to mile .
Po dwudziestu minutach byliśmy w domu. Przez całą drogę nie przyszliśmy się do siebie. Każdy zaprzątał sobie głowę własnymi sprawami.

Ją ciągle myślałam o tym co wczoraj wieczorem powiedziała mi mama. O śmierci babci.
Wyszliśmy wieczorem, żeby porozmawiać w cztery oczy. Usiadłyśmy na schodku przed drzwiami
- Katy- zaczęła-  przepraszam, że powiedziałam o tym wszystkim przy chłopakach, ale na prawdę uważałam to za konieczne. Ale wiem powinnam najpierw z tobą porozmawiać.
- Mamo, spokojnie. Nie jestem o to zła. - naprawdę nie byłam.- Muszę ci coś jeszcze powiedzieć.
- Tak?
- Jestem ze Slashem! - jezu jak to dziwnie brzmi. Mama ucieszyła się i przytulila mnie do siebie
-Gratuluję ci! Mam jeszcze dla ciebie wiadomość. Jak czytałam testament zauważyłam, że babcia tobie także coś zapisała.
- Naprawdę. Pamiętam, że mnie nie lubiła bo byłam"  małym skarbem, który wchodzi pod jej krzywe nogi i żeruje na jej pieniądzach" . Chodź uważam, że się bardzo myliła. - powiedziałam i tak jakby od razu pogorszył mi się humor. Zawsze była na mnie cięta.  A jak nie było mamy w pobliżu to nazywała mnie"  bezduszną gnidą " albo "denerwującą dziwką" i to tylko dlatego, że mocno się malowałam.... No i gdzie ta sprawiedliwość? !?
- Katy, spokojnie. Wiem jaką była moja mama. Ale wierzę, że bardzo cię kochała mimo jej wad.
- Nazywała mnie dziwią. - powiedziałam urażona, że mama nie zauważa jej wredoty.
- Wiem, ale zapisała ci 4 tysiące dolarów oraz swój kuferek z biżuterią. Pamiętam, że kiedy byłaś mała zawsze jak do babci przychodziłyśmy biegłaś do jej garderoby i przymierzałaś wszystko co tam było. Myślę, że takie chwile powinnaś pamiętać.
- Naprawdę. Zapomniałam o tym na śmierć. I na prawdę tak dużo mi zostawiła??
- Dobrze wiesz, że nie grzeszyła biedotą. A jednak cię kochała nad życie. Chodź tego nie okazywała.
Zaczęłam płakać. Dlaczego?  Bo bie zdawałem sobie sprawy jaką kochana była babcia. Wspomnienia powróciły. Jak zabierała mnie na lody czy do parku.

Mama przytuliła mnie do siebie. Kiedy już się uspokoiłam otarła mi łzy i weszłyśmy  do mieszkania.
Wyszłam z samochodu za mną Saul. Adler postanowił zostać w samochodzie. Chyba przeżywał to bardziej niż ja.
Saul objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę domu. Zanim weszliśmy do domu Slash przystanął i chwycił mnie za policzki.
- Wiem, że będziesz tęsknić za mamą, ale pamiętaj ona tylko wróciła do domu. Zawsze można ją odwiedzić.
- Wiem, w końcu wytrzymałam bez niej.. Jakiś tydzień-  powiedziałam uśmiechając się do niego.
- To dobrze.- powiedział całując mnie delikatnie, a potem coraz bardziej namiętnie.
- Mmm-  powiedziałam, a raczej wymruczałam kiedy się oderwaliśmy od siebie.

niedziela, 3 sierpnia 2014

Nominacje

Versatile Blogger Award i Liebster Blogger Award









Omg. Najpierw powiem ,że może jutro dodam jakiś rozdział czy coś.. ;p

No i jeżeli źle napisałam te nazwy to sorry, ale nie ogarniam.

I najważniejsze, bo na tym blogu jeszcze tego nie robiłam. 
Mój kochany staruszku! 666 lat i szybkiego powrotu do Polski! No i ogółem NAJLEPSZEGO ! Mój kochany Jamesie masz już 51 lat! To takie smutne, że nie robisz się coraz bardziej młodszy... A POWINIENEŚ! xd 




WRACAJĄC DO "ŻYWYCH" XD

Zaczynamy od pierwszej nominacji V... coś tam każdy wie o co chodzi ;D
Dobra to teraz coś jak zasady ;)
1.Trzeba podziękować nominującemu bloggerowi/bloggerce na blogu. 
Dzięki  Illusion . ;)
Zrobione 
2.Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award

Zrobione


3.Ujawnić 7 faktów o sobie. 
Hmm... Ktoś sobie wymyślił... Ok .
I.Moją pasją poza muzyką jest fotografia( jeżeli możan to tak nazwać, bo to baaardzo amatorsko)
II Poszłam o rok wcześniej do szkoły i zamiast iść do pierwszej lo chodzę do drugiej
III Udało mi się, bo urodziłam się 31 marca ,a nie 1 kwietnia jako żart dla moich rodziców ;p
IV Kocham chodzić na koncerty. To jest coś a la moja pasja.
V. Uwielbiam muzykę. W sumie to prawie każdy gatunek ;) 
VI. W przyszłości, albo chcę zostać animatorem społeczno-kulturalnym, albo chcę studiować na kryminalistyce *_* i ciągle nie wiem na co się wybrać. Może pomożecie?!? <zrozpaczona> ;)
VII. Nienawidzę galaretki. Tak, nawet tej w delicjach ,a tym bardziej w mieszance krakowskiej.

Zrobione 

4.Nominować 7 (lub więcej blogów) 
nominuję pod koniec  Prawie zrobione

5.Poinformować o tym nominowane blogi 
zrobię jak nominuję xd

Teraz Liebster:

Zasady: 
  • odpowiedzieć na 11 pytań
  • zadać 11 pytań
  • nominować 11 blogów (z wyjątkiem tego, który cię nominował)
Zastanawiam się dlaczego 11, ale ... Whatever. ;)

To pytania od Illusion .

1. Ile masz lat?
16 ;)
2.Dlaczego zaczęłaś/łeś prowadzić bloga o TYM zespole?
To bardzo trudne pytanie. Zaczęło się po tym jak zaczęłam być adminką na stronie z opowiadaniami na fb( już nie jestem) i zaczęłam też czytać blogi o gunsach. Pamiętam jak pierwszy raz czytałam i komentowałyśmy z koleżankami i zaraziłam jedną z nich takim czytaniem ;) Potem stwierdziłam "Ej, ja też chcę!" I tak zaczęło się "The thing that called metal", a później stwierdziłam, że pisanie jest całkiem fajne i założyłam "I've never been gotten before" bo stwierdziłam, że wolę pisać o Slashu i gunsach ,niż o Metallice ,bo tamta historia była beznadziejna!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
3. Czego słuchasz na co dzień?
Przeważnie to jest rock. Czasem metal. Jednakże ostatnio słucham tez pop rocka jak np.: One Republic albo moje ukochane Imagine Dragons.
4. Czy znasz jakąś bloggerkę osobiście?
No nie wiem... <zastanawia się>. Nie no oczywiście moją Laurę (dla której jestem kaktusem ;p) i Viktorię ;P 
5.Byłaś kiedykolwiek na jakimś koncercie? Jeśli tak, to jakim?
Omg! Lepszego pytania nie mogłaś zadać ... Byłam na wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeelu koncertach. Nie będę wymieniać wszystkich. Napiszę tylko te na których byłam w tym roku: Black Sabbath, Aerosmith, Reingwolf(czy jak to się pisze xd), Walking Papers , Alter Bridge, Metallica <3, Antrax, Alice in Chains. No i wybieram się na Slasha i jeszcze na jeden koncert, ale to jest niespodzianka dla mojej mamy więc "ciiii..." ;p
6. Gdzie się urodziłaś/eś? 
W Krakowie i tak w szpitalu xd
7.Pasz jakieś zwierzęta? Jeśli tak to jakie?
Wiem że "pasz" miało być czy "masz" xd.Mam dwa psy, kota i z siedem rybek. Oprócz tego ślimaki w ogródku (fuj) większość bez skorupy(jeszcze gorzej ;/) i moje kochane pszczółki. Uwielbiam je fotografować. I zapomniałabym o moich kochanych zielonkach mieszkających pod choinką. Zielonki to są zwinnki, ale są zielone dlatego się tak nazywają xd
8. Lubisz Black Veil Brides? Jeśli tak, to za co?
Niestety nie słuchałam ich i wiem, że mówiłaś, żebym to zrobiła,ale jakoś tak... Dobra nie ma wymówek. Po prostu mi się nie chciało na początku, a potem zapomniałam.
9. Jeździsz na Woodstock? Jeśli tak, to jakie emocje ci towarzyszą?
Nie byłam nigdy na Woodstocku, ale baaaaaaaaaardzo chcę i myślę, że jest cień szans ,że w przyszłym roku mi się uda. Tylko muszę skombinować jakąś ekipę ;)
10. Jaki jest twój ulubiony zespół?
Metallika przede wszystkim. Ale kocham też inne zespoły jednak Meta jest na przedzie,bo to dzięki niej jestem taka jaka jestem i słucham tego czego słucham ;)
11." Gdy ktoś, kto mi jest światełkiem
      Gaśnie nagle w biały dzień
      Gdy na drodze za zakrętem
      Przeznaczenie spotka mnie" ---> Z jakiej to piosenki?
No oczywiście mój kochany Perfect i Niepokonani ;)

 Ok to teraz na mnie kolej ;)

1.Jaki jest twój ulubiony film?
2.Znasz jakiegoś blogger/kę?
3.Jakich zespołów najczęściej słuchasz?
4. Dlaczego mówi się, że James Hetfield jest stołem ?
5. Jakie pytanie byś zadał/a gdybyś mogła/mógł zadać je swojemu największemu idolowi?
6. Gdybyś miał/a możliwość polecenia w każde miejsce na świecie, które byś wybrał/a?
7. Na ilu koncertach/byłaś/łeś? Które wspominasz jako najlepsze?
8. Czym jest dla ciebie muzyka?
9. Dlaczego zaczęłaś/ąłeś pisać bloga?
10. Czy słuchasz polskich zespołów? Jeśli tak to po jakie najczęściej sięgasz?
11. "Oddałbym wszystko, żeby wszystko mieć" to słowa piosenki Dawida Podsiało "4:30" promującej (moim zdaniem) jeden z najlepszych polskich filmów "Kamienie na Szaniec". Jak byś wytłumaczył/a ich sens? Jak ty je rozumiesz? 

Ok no to macie pytania. Wiem ,że mogą być dziwne, ale co tam ;)

Dobra teraz nominacje. 
Nominuję:

*Beautiful Disaster
*Chelle
*Konspiratorka
*Dash N' Bracket
*Stephanie
*Poison
*Vi
*Patty
*Ewelina Stanley
*Faith
*parlay

No to chyba tyle ;)
Życzę jeszcze raz Jamesowi najlepszego i daję wam coś od siebie z tego powodu ;p 


Hell Yeah! ;)




piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 19

Hej!
Po pierwsze zapraszam was na mojego drugiego bloga.
Po drugie chcecie może kolejny rozdział opowiadania Gotten. Bo ostatnio sobie o nim przypomniałam ;p?
Po trzecie idę dzisiaj na imprezę1 Dobra to było głupie. XD
Po czwarte rzygajcie tęczą! <3
ŻYCZĘ MIŁEGO CZYTANIA I BARDZO PROSZĘ O KOMENTARZE! Nawet z anonima, jakiekolwiek. Na prawdę komentarze mnie bardzo inspirują.
Dedykuje ten rozdział wszystkim komentującym i zakochanym ;p
Wiki
____________________________________

- No tą co nie potrafisz jej powiedzieć co do niej czujesz.
- A... Z tą. Stoi tuż przede mną.- Poczułam tylko jak się czerwienie. Spuściłam wzrok. 



 
Slash chwycił mnie za podbródek i podniósł moją głowę tak, że teraz widziałam jego twarz. No dobra może nie jakoś bardzo ,bo trochę przysłaniały ją jego włosy. Jednak widziałam jego piękne oczy. Były takie czekoladowe.Mogłam tak na nie patrzeć godzinami ... Katy! Znowu? Kurwa! Zamknij się ! Teraz mogę!
 Patrzyliśmy na siebie tak z minutę.
- Katy masz takie piękne oczy...-rozmarzył się Saul.- I cała jesteś taka piękna.- położył dłonie na moich biodrach i przysunął się do mnie. Poczułam dreszcze przyjemności na całym moim ciele. Zrobiłam się cała czerwona . Tyle komplementów...
- No i w tym czerwonym ci do twarzy.-powiedział uśmiechając się do mnie .
- Slash...-zaczęłam lecz on przerwał mi kładąc palec na moich ustach. I szepcąc "Cii...". Nasze twarze dzieliły teraz milimetry. Przymknęłam lekko oczy. 3...2...1...
- KURWA!!!!!!! - usłyszałam krzyk z hellhouse. Odskoczyliśmy od siebie z Hudsonem.- Slash! Ja pierdole!-podbiegł do nas Axl.- Gdzie ty się podziewałeś?!
- Eee...-odpowiedział Slash.
- No kurwa ! Marsz do środka ! Właśnie przyszła reszta i bajlango się zaczyna -uniósł tutaj ręce, zaczął nimi bansować i śpiewał coś jak "Uuu Uuu Uuu". Slash zrobił "facepalma" i popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
- Spokojnie możesz iść.- powiedziałam. No w końcu zespół jest ważny.
- Nie, dla mnie TY jesteś najważniejsza.- popatrzyłam na niego wielkimi oczami. Poczułam, że łzy mi zaraz polecą. Saul podszedł do mnie szybkim podskokiem i chwycił mnie za policzki.
- Ej!-krzyknął Axl.
- Spierdalaj-odkrzyknął Slash ,po czym się do mnie odwrócił znowu. Popatrzył mi głęboko w oczy.
- Na prawdę tak uważasz?-zapytała z łzami w oczach. On tylko przysunął się jeszcze bliżej i złączył nasze usta w pocałunku.Najpierw lekko musnął moje wargi swoimi. Potem pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Nasze języki tańczyły w zmysłowym tańcu. Nagle Slash przerwał, żeby zaczerpnąć powietrza. Uśmiechnęłam się do niego z pożądaniem wypisanym na twarzy. Przynajmniej tak mi się wydaje.
- No i co Katy? Jak myślisz? Uważam tak? Czy ciągle nie jesteś pewna?-powiedział uśmiechając się do mnie niczym zboczeniec.
- No... czy ja wiem... Myślę, że...- nie dokończyłam, bo Saul już był przy mnie i całował mnie tak... Ah. Powiem, że chyba nigdy mnie nikt tak nie całował. Tam było pożądanie, cicha obietnica i .... Miłość? Nie raczej nie. To raczej za wcześnie.
Oderwaliśmy się od siebie. Wtuliłam się w niego.
- Teraz to już wiem-powiedziałam do niego, a on pocałował mnie w czoło.
- Jesteś najcudowniejszą kobietą jaką kiedykolwiek poznałem.- zachichotałam.
- To co będzie z nami?-zapytałam Hudsona.
- A co ma być?-zapytał patrząc na mnie.- Czuję się jak w podstawówce-powiedział po czym popatrzył się mi głęboko w oczy- Zostaniesz moją dziewczyną?
Ja w odpowiedzi tylko chwyciłam go za koszulkę i przyciągnęłam go do siebie. Pocałowałam go. Kiedy odsunęłam się od niego. Slash był lekko zszokowany.
- To co Slash?-zapytałam zadziornie.- Masz swoją odpowiedź?
- No jasne.-powiedział i cmoknął mnie w usta. Wtuleni wróciliśmy do środka. Kiedy weszliśmy do środka wszyscy popatrzyli na nas zdziwieni. Pierwszy podbiegł, lekko się chwiejąc Adlerek.
- Co kurwa?-zapytał ledwo trzymając się na nogach.
- No-zaczął Slash, biorąc Jacka ze stolika obok i podnosząc do góry.- Katy i ja jesteśmy razem!-krzyknął i upił duży łyk Danielsa, po czym podał go mnie. Uśmiechnęłam się i wlałam w siebie z ćwierć butelki.
Adler nie posiadał się z radości, ale burknął jakieś gratulacje. Popatrzyłam na resztę. Otumanieni ćpuni. Z kim ja żyję! Duff po chwili doskoczył do mnie i mocno się we mnie wtulił szepcząc do ucha jak bardzo jest szczęśliwy, ale jak tylko coś "tenchujekcościzrobitozajecbię". Mój kochany Duff.
Reszta też przyszła pogratulować. Cały Skid Row i Aerosmith też. Wypiliśmy jedną kolejkę za nas. To znaczy mnie i Saula. Czułam się cudownie.
Axl podszedł do mnie.
- Przepraszam, ze wam przeszkodziłem.-powiedział skruszony.
- Nic się nie stało.-powiedziałam.
-Uf.. Już myślałem , że mnie zajebiesz. - uśmiechnęłam się do niego.- Może wódki?-zapytał śmiesznie ruszając brwiami.
Zaśmiałam się i poprosiłam o trochę.
Właśnie skończyła się muzyka. Podeszłam do adaptera i włączyłam Aerosmith.
Tyler cały czas śpiewał (nie żeby wypił całej butelki wódki i z dwóch butelek Danielsa, a no i jeszcze hera) ,Joe "grał" na gitarze tak samo reszta. Brakowało Brada, ale jak nie chciał przyjść no to już jego problem. Aerosmith "grało" dla nas koncert.
 Najlepsze było kiedy szło "Sweet Emotion". Chłopaki zasiedli za instrumentami chłopaków. Nie było Brada, ale chłopakom i tak świetnie szło.

Sweet emotion, sweet emotion
Talk about things and nobody cares
Wearing other things that nobody wears
Ya callin' my name, but I gotta make it clear
Can't say where I'm gonna be in a year.

Some sweat hog mama with a face like a gent
Said my get up and go musta got up and went.
You got good news but you're a real good liar
Cause backstage lover set your pants on fire.

Sweet emotion, sweet emotion
Pulled into town in a police car
Your daddy said I took you just a little too far.
Tellin' other things, but your girlfriend lied
Can't catch me cause the rabbit done died, yes it did.

Standin' in front just shakin' your ass.
Take you back stage you can drink from my glass.
Talk about something you can sure understand
Cause a month on the road and i'll be eatin' from your hand.

I wszyscy razem zaczęliśmy śpiewać ostatnie :

Sweet emotion, sweet emotion
Sweet emotion, sweet emotion
Sweet emotion, sweet emotion 


Chłopaki zaczęli się kłaniać, a my klaskaliśmy i gwizdaliśmy. Wtuliłam się w Saula.
- A może wy coś zagracie? No nie wiem na przykład "Welcome to the jungle"?- zapytałam
- No nie wiem...-zaczął nie pewenie.
- No proszę.
- Ok.
- Chłopaki!-krzyknęłam do wszystkich gunsów- Gracie! Teraz! Już !W tej chwili!
Chłopaki popatrzyli po sobie. Jako pierwszy wstał Slash. Za nim reszta. Każdy wziął swój instrument w ręce i zaczęło się intro, które grał Slash....


_____
Dzisiaj 70. Rocznica Powstania Warszawskiego. Mysle ze wiecie na czym polegalo, wiec nie bede nic pisac, ale ja pamietam i mysle ze kazdy powinien.
Pamietamy!

__________________________
Abstrahujac dzisiaj 70. Rocznic