niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 15

Hej!
Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww ;3 Jaram się piątkowym koncertem. Przechodzę coś co nazywam depresją po koncertową. Jest to wtedy kiedy uświadamiam sobie, że byłam na koncercie i ,że było tak zajebiście i że chcę jeszcze raz!
  Ogółem na koncercie to na gc był totalny gniot. A zwłaszcza przed metą i po Alice in Chains. Masakra jakaś. Nie mogłam oddychać, ale czego się nie robi dla mojej kochanej Metalliki ;3
W sumie to wylądowałam niedaleko. Jednak biorąc mój wzrost (165 cm ;/) mało widziałam. Ale złapałam kostkę Roba <3 Tak samo mój tata. Ogółem cudowne było!!!! No i to THE CALL OF KTULU !!!!!!!!!!!!
Dobra z tych emocji to nie wiem jak poszło mi napisanie rozdziału, ale życzę miłego czytania i mile widziane są komentarze ;) I dodaję rozdział wcześniej ;)
I polecam oglądnąć sobie to genialne wykonanie Tears in Heaven jeśli nie widzieliście ;) GENIOZA <3 
Zapomniałabym! Dedykuje rozdział Arletta H - za to ze nie udało nam sie spotkac ;/.Następnym razem nam soe uda ;)
Wiki

__________________________________________________________________

Obudziłam się z kacem. Kurwa! Wstałam wyplątując się z uścisku..... Axla?!? Serio? Nie pamiętam prawie nic z ostatniej nocy. Ostatnie to było to kiedy oglądaliśmy wiadomości, a Steven zaczął sikać na telewizor ,bo Izzy powiedział ,że mamy olać to co mówią w tym "jebanym pudle pełnym ciot,które tylko potrafią się wdopowadać". Tak powiedział "wdopowiadać" cokolwiek to miało znaczyć. No i Steven jak to on musiał coś w tej sprawie zrobić. Zjebus.
Zaczęłam się cicho śmiać, ale chwilę później złapałam się za głowę, bo znowu zaczęłam "odczuwać" wczorajszą noc. Poczłapałam do kuchni ,wymijając Duffa który leżał pomiędzy wejściem do kuchni a "salonem". Kopnęłam go przez przypadek w udo, a on tylko pisnął i poszedł spać znowu. To było naprawdę dziwne. Musicie uruchomić mózgownicę i wyobrazić sobie dwumetrowy patyk, który piszczy. Jeżeli sobie już to wyobraziliście to mniej więcej wiecie jakie było moje zdziwienie.
 Whatever. Poszłam do kuchni i od razu z pół przymkniętymi oczami (niczym lunatyk xd) poczłapałam do lodówki. Wyciągnęłam butelkę z wodą i od razu wypiłam połowę. Ach.......... Ta ulga. Poczułam się 4x lepiej. Otworzyłam szeroko oczy i szybko mrugałam, żeby się obudzić. Gdy to nie pomogło wylałam na siebie trochę zimnej wody. Od razu się obudziłam. Wyciągnęłam jeszcze z górnej półki aspirynę i szybko ją zażyłam popijając resztką wody. Odwróciłam się w stronę drzwi do "salonu" i nie mogłam uwierzyć. Aż przetarłam oczy ze trzy razy ,bo.... No to był nie codzienny widok.
  Na środku leżał Izzy ze spuszczonymi spodniami (no i oczywiście bez gaci ) ,a obok leżała jakaś panna totalnie naga. Tak jak stworzył ją Bóg. Obok nich leżał zużyty kondom. FUUUUUUJJJJJ! Mogli by przynajmniej po sobie sprzątnąć.
Ale jak zobaczyłam tam Izziego przypomniało mi się jak pierwszy raz się spotkaliśmy.
Byliśmy wtedy w Raibow z Adlerem. Pamiętam jakby to było wczoraj.

 Śmialiśmy się tak dopóki nie podszedł do nas jakiś koleś. Był niski, może trochę wyższy od Adlera i miał proste, czarne włosy.Oprócz tego piękne brązowe oczy. Miał na sobie koszulkę Deep Purple i zwykłe jeansy.
- Siema, Popcorn!- powiedział. Zaczęłam się śmiać. Popcorn?!?
- Hej Izzy! Katy to Izzy - gitarzysta rytmiczny w moim zespole.- przedstawił kolegę.

-Siema!-powiedziałam, po czym odwróciłam się do Adlera. - Popcorn??
- Nie śmiej się. To moje nowe przezwisko.-naburmuszył się jak mały dzieciak. Izzy siadł sobie pomiędzy mną, a Stevenem.
- No to miło cię poznać-powiedział nowo przybyły.
- Mnie również. Jestem starą znajomą Adlera, jeszcze za czasów kiedy to mieszkaliśmy w Cleveland.
- Aa...-powiedział Stradlin i zamówił Danielsa, kiedy podeszła do nas skąpo ubrana kelnerka.


To były czasy kiedy to zaczął mi się podobać. A może to było dlatego że był pierwszą osobą poznaną w LA tak lepiej. Na prawdę liczyłam, że będzie coś więcej. Przynajmniej ta przyjaźń. No ,ale to zaczęło się jak się wprowadziłam. Bodajże trzy dni później Izzy zrobił się trochę bardziej wycofany ,ciągle wychodził. Oczywiście dilować. Myślę jednak ,że on wtedy właśnie zaczął dilować. W sumie u chłopaków było krucho z kasą. No i w sumie od tego się zaczęło nasze "oddalanie".

- Ej! Chłopaki. Ja powinnam już wracać do motelu.-powiedziałam po czym wstałam. Nie, przepraszam! Próbowałam wstać. Niestety nie za bardzo mi to wyszło i   opadłam z powrotem na siedzenie. Wybuchnęłam ponownie śmiechem. To samo Izzy i Adler.
- Chyba nie dasz rady-powiedział Izzy i jak dżentelmen podszedł i pomógł mi wstać. Udało mi się popatrzeć  w jego oczy. Były takie piękne. Takie brązowe, w które mimo wszystko można było się zgubić. On chyba zauważył, że się mu przyglądam i uśmiechną się. Czy ja już wspominałam, że ma piękny uśmiech?


Popatrzyłam na chłopaka i znowu zauważyłam to co wtedy. Te jego włosy tak słodko opadały mu na twarz. Jednak chyba wolałabym ,żeby miał na sobie jakieś gacie. Szczerze to nie było to jakieś bardzo zachwycające jeżeli chcecie wiedzieć. Niektórzy mają większe. Taki przeciętniak. ;P

- Kurwa Steven! Chuju pieprzony!-powiedziałam i wybuchnęłam śmiechem. Stradlin dziwnie na mnie popatrzył, ale po chwili też się śmiał.
- No to pa, mały-powiedział chłopak i wziął mojego przyjaciela na plecy.
- Bardzo ci dziękuję Izzy- powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Ten się uśmiechnął zaskoczony i mi pomachał na do widzenia.


Wróciłam do pokoju. Kiedy tam weszłam Slash waśnie się przeciągał. Miał tak śmieszne włosy. O ile normalnie miał w miarę przygładzone włosy ,to teraz jego loki odstawały na wszystkie strony.
- Cześć!-powiedziałam trochę zbyt energicznie, bo od razu złapałam się za głowę.
- Heeeeeeeeeej- powiedział gitarzysta się przeciągając.- Kacyk?-zapytał uśmiechając się do mnie.
- Weź nie wkurwiaj.-powiedziałam odwzajemniając się tym samym.
Podeszłam do swojej torby wyciągając jakieś ciuchy. Musiałam dzisiaj iść do mamy.
- Katy- zaczął Saul.
- Tak?- zapytałam odwracając się do niego.
- Weź nie kuś.- powiedział uśmiechając się jak zboczuch. Uświadomiłam sobie ,że wyjmując rzeczy z torby się wypinałam. Zarumieniłam się i szybko rzuciłam w niego trampkiem który leżał obok mnie.
Slash uchylił się i biedny Duff oberwał butem. Hudson wystawił mi język i uciekł do łazienki. 
 Debil.- pomyślałam. Wyciągnęłam wszystkie rzeczy ,które są mi potrzebne i ruszyłam do łazienki. Zaczęlam walić w drzwi.
- Slash! Wypierdalaj stamtąd!- krzyknęłam waląc w drzwi.
- Poczekaj! Sram.-powiedział zza drzwi . Ja tylko przewróciłam oczami.
- Nie drzyj się!-usłyszałam Axla. Na szczęście Saul już wyszedł. Wiem, że to dziwne, ale poczułam motylki w brzuchu, kiedy wychodząc z łazienki Slash otarł się swoją ręką "przypadkowo" mojej. Zarumieniłam się ponownie i szybko weszłam do łazienki. Od razu popatrzyłam do "lustra", które tak na prawdę ,było dużym kawałkiem szkła ,które leżało na małej półeczce. Zobaczyłam w niej swoją twarz. Miałam zaróżowione policzki. Katy ogarnij się!-upomniałam się- Slash to Slash. No i facet. No i jaki przystojny.... Laska weź się w końcu w garść.
Zrobiłam to co miałam i jeszcze raz popatrzyłam na siebie do lustra. Miałam na sobie koszulkę Black Sabbath i te jebane rumieńce. Nie chciały zejść. Może to dlatego, że cały czas myślałam o Slashu.... To się przeradza w coś a la obsesję.
 Pośpiesznie wyszłam z łazienki i walnęłam się na fotel. Axl właśnie w stał i zmierzał do kuchni . Kiedy tylko przekroczył próg kuchni wybuchnął tak głośnym śmiechem, że wszyscy się pobudzili i pobiegli do chłopaka po czym zaczęli się tak głośno śmiać. Po chwili już byłam przy nich i widziałam Izziego tak pośpiesznie zakładającego spodnie i tą dziwkę ,która zaczęła piszczeć i krzyczeć Izziemu ,żeby oddał jej jego koszulkę. On też tak zrobił po czym ją wyrzucił za drzwi.
- Kurwa!-powiedział i poszedł do swojej "tajnej walizeczki" w której trzymał towar. Chłopaki nie dawali mu spokoju i ciągle się z niego śmiali i docinali mu .
- No i co Izzy? Ptaszek wyleciał z klatki?- powiedział Duff.
- Spierdalaj patyku!- krzyknął zdenerwowany. Wszyscy wybuchnęli jeszcze większym śmiechem.
- Dobra chłopaki- powiedziałam ubierając buty- Ja lecę.
-Gdzie idziesz?- zapytał Slash zwijając się ze śmiechu.
- Do mamy .-powiedziałam wychodząc. Od razu uderzył we mnie podmuch letniego wiatru. Ah to było przyjemne. Na zewnątrz było jakieś 20 stopni. Najprzyjemniejszy dzień w tym tygodniu.
Przeszłam z dziesięć metrów, kiedy poczułam jak ktoś obejmuje mnie w talii.Od razu odwróciłam się w stronę tej osoby.
- Nie poczekałaś na mnie- powiedział Saul uśmiechając się do mnie. Serce mi zaczęło szybciej bić.
- Nie mówiłeś, że też idziesz -powiedziałam odwracając się plecami do Saula.
- Nie dałaś mi szansy.- powiedział. Kiedy poczułam jego oddech na swojej szyi, przeszedł mnie ciepły dreszcz.- Zimno ci?- zapytał. Pokiwałam głową przecząco, a Hudson w tym czasie zrównał ze mną krok i szliśmy w ciszy. Ale nie takiej krępującej. Wręcz przeciwnie. Z nim to można było milczeć godzinami.
  A ja znowu o nim! Ja pierdole! Masakra! Myślę, że to może być coś jak ... może... chyba się zakochałam. Nie mogę sobie tego wyobrazić. JA? ZAKOCHAĆ? I to w SLASHU? Nie serio coś zaczyna mi odpierdalać. Nigdy czegoś takiego nie czułam. Wystarczy ,że go widzę a dzień mi już się poprawia. Mam lepszy humor. Nawet kiedy mama trafiła do szpitala. On tak jakoś ... No bardzo mi pomógł tym, że był przy mnie.
- O czym myślisz?- zapytał kudłaty. Popatrzyłam na niego. Uśmiechnęłam się.
- A tak w sumie to o moim życiu. A ty?
- No wiesz... w sumie to podobnie.
- Saul, no powiedz?- powiedziałam łąpiąc go za rękaw i robiąc wielkie oczy.
- O już jesteśmy-powiedział zmieniając temat.
- Jeszcze do tego wrócimy.-pogroziłam mu palcem i z uśmiechem na ustach weszliśmy do szpitala.

U mamy byliśmy jakieś piętnaście minut. Nie pozwolili mi zostać dłużej. No trudno, ale mama wychodzi jutro ze szpitala.
Szybko wróciliśmy do domu.  Wszyscy już wstali i teraz oglądali jakiś odmóżdżający serial w telewizji.
- Cześć wam-powiedziałam ściągając buty.
- Siema!-krzyknęli wszyscy nawet nie odwracając się w naszą stronę. Saul tylko się zaśmiał i poszedł do kuchni. Ja podreptałam za nim.
- Sauuuuul- powiedziałam to jak mała dziewczynka w przedszkolu pytająca się "dlaaaczego?"(mam nadzieję, że wiecie o co chodzi ;p- przyp.aut.)- Miałeś mi coś powiedzieć.
- Katy, aleś ty uparta.-powiedział uśmiechając się do mnie.- Nie dasz za wygraną?
- Nie -powiedziałam szczerząc się.
- Nic istotnego. Tak sobie myślałem o tym co robię i jaki jestem głupi.
- Ale dlaczego...-zapytałam ,ale w tej chwili wszedł Steven do kuchni.
- O hej już wróciliście?-zapytał zaskoczony.
- Debilu nie słyszałeś jak się z wami witałam?- zapytałam.
- No coś tam było..-powiedział drapiąc sie po głowie. Ja przewróciłam oczami po czym sobie coś przypomniałam.- A Steve, wiesz mama jutro wraca.
- Oooo. No to w takim razie IMPREZA!- wydarł się na całe gardło i podniósł ręce do góry.
- Jaka impreza?-zapytała reszta z pokoju.
- Dzisiaj u nas-krzyknął popcorn. - A i trzeba zaprosić Skidów.
Chłopaki jak tylko usłyszeli o tej całej imprezie od razu się ożywili. Axl poszedł do telefonu i zaczął obdzwaniać ludzi, Izzy wyszedł z walizką, a Duff zaczął szukać po kieszeniach pieniędzy.
- Steve!-krzyknął ostatni.- Idziesz ze mną do sklepu?-
- Dobra-powiedział uradowany dywan.
- Ja też pojadę-powiedział Axl- tak na marginesie Bach mówił ,że wpadną i wezmą ze sobą ludzi.
- A to spoko-powiedział Duff- Slash i Katy ogarnijcie ten syf. -rozkazał .
- Tak jest-zasalutowałam mu i uśmiechnęłam się. Chłopaki pożegnali się i wyszli. Od razu odwróciłam się w ,jak mi się wydawało, stronę Slasha. No ,ale tam go nie było. Postanowiłam wyjść z pokoju.
Tam zobaczyłam jak Saul chowa swojego Les Paula do szafy.
- Co robisz?-zapytałam.
- Wiesz, będzie impreza i nie chcę, żeby mój skarb ucierpiał-mówiąc to głaskał swoją gitarę jak jakiegoś kota. Zaśmiałam się cicho. Zaczęłam zbierać porozwalane puszki i papierki. Przetarłam ukurzony stolik.
- Saul chodź tu-powiedziałam.
- Tak?- zapytał podchodząc.
- Musimy ogarnąć jakąś muze.- powiedziałam wyciągając pudełko z winylami.
- To moja ulubiona część przygotowań.-uśmiechnął się do mnie i wziął pudełko.- Co my tu mamy....
Po jakiś pięciu minutach mieliśmy przygotowane wszystko. Wybraliśmy między innymi Metallikę, Led Zeppelin i Black Sabbath.  Po chwili sobie coś przypomniałam.
- Saul, przepraszam za moje natręctwo, ale dlaczego uważasz ,że jesteś głupi?- zapytałam.
- Ah.. No ,bo wiesz nie potrafię powiedzieć komuś czegoś bardzo ważnego, bo się boję.-powiedział spuszczając wzrok.
- Myślę ,że szczerość jest najważniejsza. Tak samo radziłeś Axlowi, żeby mi powiedział o Ericku. Sam powinieneś się słuchać-powiedziałam uśmiechając się pokrzepiająco.
- To nie takie proste.-powiedział odwracając się i biorąc worek ze śmieciami do kuchni.
- Dlaczego? - zapytałam.
- Bo to chodzi o to, że nie potrafię wyznać kobiecie co do niej czuje.- wyszedł do kuchni, a ja stałam jak wmurowana. Poczułam jak mi się świat zawala. OMG! Slash się zakochał. Poczułam pustkę. Ciekawe czy jest przynajmniej ładna. Pewnie tak. Na pewno ładniejsza ode mnie. Nie zasługuje na kogoś takiego jak ja.
Pewnie to blondynka z dużym biustem. Katy ogar!- upomniałam się- Zakochał się i trzeba to uszanować.
Zbierało mi się na płacz. Ale wzięłam kilka głębokich oddechów ,w miarę pomogło. Jednak udałam się do łazienki. Z powodu nadmiaru emocji trzasnęłam drzwiami. Usiadłam na kiblu i łzy same mi poleciały.
No, ale czego ja się kurwa spodziewałam. W końcu to Slash. Najprzystojniejszy gitarzysta w LA. Jeszcze raz zapytam: Czego się spodziewałam?!? Głupia, głupia ,głupia!
Usłyszałam pukanie.
- Katy?-zapytał cicho Saul. Próbowałam sie opanować, ale teraz łzy leciały mi ciurkiem.
- Tak?-powiedziałam lekko drżącym głosem.
- Mogę wejść?-zapytał. Ja nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, bo ON już był w środku. Od razu podszedł do mnie i kucnął przede mną. - Katy! O boże co się stało?-zapytał zaaferowany.
- No ,bo...- i wybuchnęłam jeszcze większym płaczem. Slash objął mnie i przyciągnął do siebie. Ja kurczowo złapałam się jego koszulki i kiedy poczułam jego zapach mój płacz się zwiększył.
- Mała-powiedział głaskając mnie po plecach.- Cii- uspokajał mnie. Jaki on opiekuńczy. Będzie mi tego brakować. Po jakiś 10 minutach uspokoiłam się.
- Przepraszam.- powiedziałam odczepiając się od niego.- I dziękuję.
Nawet nie zdążył zareagować ,bo ja już wybiegłam z domu. Usłyszałam tylko jak mnie woła. Szłam w stronę parku. Może nie szłam- biegłam. Już po chwili już byłam na miejscu.
Usiadłam na ławce mniej więcej w środku parku. Znowu wybuchnęłam płaczem. Jezu ,ale ze mnie histeryczka! I to tylko dlatego, że Slash kocha inną. Ale ze mnie totalna idiotka.... Przez jakiegoś faceta zachowuje się jak jakaś głupia cizia. Co on mi kurwa zrobił?
 Po chwili poczułam TEN zapach. I nagle się uspokoiłam.

5 komentarzy:

  1. OOOOO JAAAAA!!!!
    STEVEN MNIE ROZWALA HAHAH JAPIERDOLE
    NAJŚMIESZNIEJSZY MOMENT
    " Steven zaczął sikać na telewizor ,bo Izzy powiedział ,że mamy olać to co mówią w tym "jebanym pudle pełnym ciot,które tylko potrafią się wdopowadać". Tak powiedział "wdopowiadać" cokolwiek to miało znaczyć. No i Steven jak to on musiał coś w tej sprawie zrobić."
    NO PO PROSTU NIE MOGŁAM SIE NIE ZAŚMIAĆ
    CUDOOOWNY!!
    O JAAA
    COŚ CZUJĘ,ŻE TĄ "DZIEWCZYNĄ" JEST WŁAŚNIE KATY
    A;E TAK MI SIE TYLKO WYDAJE.
    CO DO IZZY'EGO
    WYDAJE MI SIĘ,ŻE JESZCZE NAMIESZA W GŁOWIE KATY.
    ALE JAK UŻ MÓWIŁAM,TAK MI SIĘ TYLKO WYDAJE :)
    CZEKAM NA KOLEJNY
    I DUUUUUŻOO WENY ŻYCZĘ :*
    PS.SAMA JESZCZE CZUJĘ TE EMOCJE PO KONCERCIE I TEŻ MAM NADZIEJĘ,ŻE NA NASTĘPNYM SIĘ SPOTKAMY! :D
    DZIĘKI ZA DEDYK ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzosiaj w radiu lecialo Whiskey i takie ciary mnie przeszly <3
      I dzieki;)

      Usuń
  2. Steven rozwala! xD Ciekawe czy był kiedyś taki naprawdę... Chyba musi być w tym trochę prawdy, bo w przeważnie każdym opowiadaniu jakie czytam zachowuje się podobnie xD
    A Slash? Eh... No pewnie, że ta dziewczyna to Katy! :P A jak nie to... -.-
    Noo iiii ciesze się, że koncert się udał. Ale w sumie jak mógł się nie udać? Przecież to Metallica! xD Mogę sobie tylko wyobrazić jakie zajebiste show dali ^^ Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. A i u mnie nowy xD (wow to chyba najdłuższy komentarz w mojej karierze XD)
    Szczerze powiedziawszy ten rozdział to jest mój jeden ze słabszych ale jeśli masz ochotę przez niego przebrnąć to zapraszam xD

    OdpowiedzUsuń